A w zasadzie jego połowa, po więcej szczegółów zgłoś się tutaj: *klik*
Mam nadzieję, że ci się spodoba
-Kageyama, dołączysz się? - jeden z kolegów z klasy zamachał do Tobio.
- Gramy w Cards Againist Humanity.
-Nie, dzięki - Kageyama, wstał z krzesła. Nie chodziło o to, że nie
słyszał o sławetnych Kartach, po prostu nie miał ochoty dzisiaj grać. - Idę się
przejść - wyszedł z klasy.
Szedł spokojnie szkolnym korytarzem, w pewnym momencie zatrzymał się
przy oknie. Na dworze padało, niezliczone krople deszczu uderzały miarowo w
szybę, uniemożliwiając chłopakowi spędzenie przerwy na graniu w siatkówkę.
Generalnie, nie tylko pogoda dobijała dzisiaj chłopaka. Od kilku dni męczyło go
inna sprawa, delikatniejszej natury...
***
Tydzień wcześniej, wykorzystując przerwę, Kageyama wyszedł na dwór, by
spotkać się w zwyczajowym miejscu z Hinatą i pograć z nim. Jednak na miejscu
czekała na niego niespodzianka - Hinata nie czekał na niego sam. Stał w
towarzystwie jakiejś dziewczyny, Tobio
rozpoznał w nim jedną z dziewczyn z klasy Hinaty. Kageyama wyczuwając, co może
robić dwoje ludzi różnej płci w jednym miejscu sam na sam, zatrzymał się w
ustronnym miejscu, by parka go nie widziała. Po chwili energicznej rozmowy,
dziewczyna odeszła. Kageyama, jak gdyby nigdy nic odczekał chwilę i podszedł do
chłopaka.
-Kageyama, spóźniłeś się! - Hinata wyszczerzył się do kolegi.
-Wybacz, coś mnie zatrzymało. Gotowy? - Kageyama stanął na pozycji.
Postanowił, ze nie będzie pytał Hinaty o tajemniczą dziewczynę.
-Jasne!
***
Następnego dnia Kageyama i Hinata przyszli na trening pierwsi.
-Hinata, gratuluję! - Noya, zaraz po wejściu na salę gimnastyczną,
podbiegł do chłopaka i mocno uderzył go w plecy.
-Czemu się nie pochwaliłeś? - zaraz za libero wszedł Tanaka i
poczochrał Hinatę po włosach. - Nie wierzę, że nic nam nie powiedziałeś!
-Chłopaki, nie ciśnijcie go tak - Suga podszedł do nich spokojnie. -
Ale nie ukrywam, że zaskoczyłeś mnie, Hinata.
-No nie? - Tanaka trącił łokciem Hinatę, który jakoś nie mógł znaleźć
słów, by cokolwiek odpowiedzieć senpai'om. Może to dlatego, że nie wiedział, o
co im chodzi?
-Co to za zamieszanie przed treningiem? - kapitan, choć mówił groźnym
głosem, to jednak się uśmiechał półgębkiem.
-Daichi-san, ty też już słyszałeś? - Nishinoya podążył ku niemu
wzrokiem.
-O co właściwie chodzi? Co się stało? - Kageyama myśląc, że jest
jedynym, który nie wie, o co chodzi, zdecydował się w końcu zapytać.
-Nie słyszałeś tego jeszcze? - Nishinoya uniósł do góry brwi. -
Hinata...
-Jakaś dziewczyna poprosiła Hinatę o chodzenie wczoraj - Asashi wszedł
mu w słowo.
Kageyama od razu przypomniał sobie sytuację z wcześniejszego dnia.
-A on nie pochwalił się, że ma dziewczynę! - Tanaka spojrzał z wyrzutem
na młodszego chłopaka.
-Ale ja nie mam żadnej dziewczyny! - Hinata w końcu zrozumiał, o co
cały ten szum.
-Co? Jak to?
-To była moja koleżanka z klasy, Misaki - chłopak zaczął szybko tłumaczyć.
- Powiedziała, że się jej podobam i że chce ze mną chodzić. Ja jednak
odmówiłem, bo nie znam jej za dobrze i wydaje mi się, że nie pasowałbym do
niej...
-Straciłeś życiową szansę na romans rodem z mangi!!! - Tanaka zaczął
wymachiwać rękoma.
-Shouyou, dlaczego to zrobiłeś?! - Nishinoya załamał się.
-WSZYSCY SPOKÓJ! - Ukai wszedł na salę w momencie, w którym Tanaka
zaczynał turlać się po ziemi, Noya biegał w kółko, Asahi próbował go jakoś
ogarnąć, Daichi krzyczał, Suga go uspokajał, Tsukishima i Yamaguchi wyśmiewali
Hinatę, a Kageyama stał na boku, próbując ogarnąć rozumem to wszystko na raz,
jednocześnie rozgrzewając się do treningu. - CO TO ZA SYF?! ALE JUŻ, ZBIÓRKA W
SZEREGU I DO ROZGRZEWKI!
***
Następnego dnia Kageyama czekał na Hinatę na długiej przerwie w tym
samym miejscu. Minęło dobre 5 minut, a chłopak nadal się nie zjawiał.
Podirytowany Kageyama już miał zamiar się zbierać, gdy przybiegł zdyszany
Hinata:
-Wybacz, Kageyama. Coś mnie zatrzymało.
-Coś się stało?
-Misaki. Chciała ze mną koniecznie porozmawiać.
-To ta, co cię o chodzenie prosiła?
-Tak - Hinata skrzywił się. - Jest strasznie namolna, codziennie
przychodzi po kilka razy, żeby ze mną rozmawiać i ponawiać prośbę o chodzenie.
-Przeczekaj to, w końcu jej przejdzie, gdy nie będziesz na nią zwracał
uwagi.
-Może masz rację...
***
-... to by było na tyle! Tanaka, dziś twoja kolej sprzątania sali! -
Ukai klasnął w dłonie i ci, którzy mogli, ruszyli do szatni się przebrać.
-Hinata, masz jakąś nietęgą minę - Sugawara zagadnął chłopaka. - Coś się
stało?
-Ta dziewczyna, co mnie pytała o chodzenie, zdobyła mój numer telefonu
i wypisuje do mnie ciągle smsy. To jest męczące.
-MĘCZĄCE? Jakaś panienka cię podrywa, a ty narzekasz? - bezczelnie
podsłuchujący Noya zaraz pojawił się obok. - Hinata, nie jeden mężczyzna marzy,
by tego doświadczyć, a ty narzekasz?
-Daj spokój, Nishinoya-senpai - Hinata westchnął. - Muszę jej jasno
powiedzieć, ze nie ma co liczyć na chodzenie ze mną, bo nie jestem
zainteresowany.
-Porozmawiaj z nią, to chyba najlepsze wyjście - Sugawara uśmiechnął
się pocieszająco do chłopaka.
***
-Ja mam dosyć tej dziewczyny! - Hinata wybuchnął nagle. - Tydzień
minął, odkąd posłuchałem rady Sugawary i nic! Nadal do mnie pisze, wczoraj
przyszła po naszym treningu, jeszcze mi powiedziała, ze lubi mężczyzn, którzy
się łatwo nie dają!
Kageyama, który jak zwykle szedł z Hinatą (kawałek drogi do domu mieli
wspólny), nie spodziewał się takiej sytuacji i zamilkł na dłuższą chwilę.
-Nie znam się na tych sprawach sercowych - odezwał się w końcu. - Gdy kiedyś
dziewczyna poprosiła mnie o chodzenie i jej odmówiłem, to na tym się skończyło.
Żaden z moich znajomych też nie miał podobnej sytuacji z równie namolną
dziewczyną.
-Kageyama, co ja mam robić? - Hinata uczepił się rękawa Tobio i wlepił
w niego błagalne spojrzenie.
-Powiedz jej, ze jesteś zajęty - Kageyama wypalił bez namysłu, chcąc
jak najprędzej pozbyć się namolnego Hinaty.
-Whooaaa! - chłopak rozpromienił się. - To może być skuteczne! Dzięki,
Kageyama! Następnym razem jej to powiem!
***
-Kageyama, idziesz do automatu z napojami? - jeden z chłopaków
zauważył, że Kageyama wyciągnął z
plecaka portfel. - Kupiłbyś nam coś do picia?
-Damy ci kasę - dołączył się drugi.
-Chcę zieloną herbatę - trzeci z nich nawet nie pytał, tylko od razu
dał mu kasę, więc Kageyama - chcąc nie chcąc - wziął od nich zamówienie i
wyszedł z klasy.
Chłopak szedł spokojnie korytarzem, powtarzając w myślach listę zakupów, gdy nagle ktoś na
niego wpadł.
-Hinata, głąbie, co ty robisz? - chwycił chłopaka za głowę i zacisnął
drugą dłoń w pięść. - Uważaj, jak cho...
-KAGEYAMA! - Hinata chwycił go za rękę. - CHODŹ ZE MNĄ, SZYBKO! -
krzyknął i pociągnął zdumionego Króla za sobą.
- Co ty robisz, głupku? - Kageyama nie próbował się wyrwać, aczkolwiek
bycie ciągniętym w nieznane nie do końca mu odpowiadało.
-Zaraz ci wytłumaczę, tylko chodźmy w jakieś ustronne miejsce!
Hinata przemierzał szybkim krokiem korytarze, aż stanął przed drzwiami
jednej z nieużywanych klas. Bez namysłu otworzył drzwi i wszedł do środka,
wciągając za sobą Kageyamę.
-Doczekam się w końcu wyjaśnień? - Kageyama zmarszczył brwi, wyrywając
rękę z uścisku chłopaka.
-Powiedziałem jej to - Hinata od razu przeszedł do rzeczy, jednak
widząc, ze Kageyama nie rozumie, co ma an myśli, zaczął tłumaczyć. -
Powiedziałem Misaki, że mam dziewczynę. Z rozpędu powiedziałem jej, że chodzi
do nas do nas do szkoły i jest w równoległej klasie. Zapytała mnie o jej imię i
powiedziałem pierwsze, co mi przyszło na myśl. I akurat podałem imię
dziewczyny, która rzeczywiście chodzi do tej klasy, ale się przyjaźni z Misaki
od dziecka! Sam się wkopałem! A naprawdę uwierzyła, ze kogoś mam! Mogłem
powiedzieć, ze to dziewczyna z sąsiedztwa...
-To nadal nie wyjaśnia, dlaczego uciekłeś.
-Spanikowałem, gdy powiedziała, że ta dziewczyna jest jej przyjaciółką
i powiedziałaby jej, gdyby była zajęta, tym bardziej, gdyby chodziła ze mną -
zawstydzony chłopak uciekł spojrzeniem w bok. - Kageyama, co ja mam teraz
zrobić?! - złożył ręce jak do modlitwy.
-Już ci mówiłem, że się nie znam na dziewczynach! - Kageyama wkurzył
się nie na żarty. -Mój pomysł nie wypalił, poproś o radę kogoś innego!
-Ale Tsukishima powiedział, ze jego to nie obchodzi, a Yamaguchi stwierdził,
że nie umie mi pomóc. Kageyama, w tobie moja jedyna nadzieja! - Hinata znów
złożył dłonie razem, wlepiając jednocześnie w rozmówcę błagalne spojrzenie
małego psiaka.
-Daj mi spokój, głupku! Nie pomogę ci z tym! Zostaw mnie w spokoju! -
Kageyama odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z klasy.
***
...i tu wracamy do początku historii.
Kageyama żałował kłótni, do której doszło między nim a Hinatą dwa dni
wcześniej. Fakt, zachowanie chłopaka było irytujące, jednak są delikatniejsze
sposoby na odmówienie pomocy. Zwłaszcza, że damsko-męskie sprawy są szczególnie
wrażliwej natury. No i w końcu przyjaźnił się z Hinatą, chociaż nigdy żaden z
nich tego tak nie określił, to jednak byli przyjaciółmi.
Hinata nie rozmawiał z nim od tamtej pory, Kageyama postanowił w końcu
uciszyć swoje sumienie i pójść przeprosić chłopaka. Odszedł od okna i ruszył w
stronę właściwej klasy.
Gdy stanął pod drzwiami, usłyszał czyjąś - dość głośną - rozmowę.
Zajrzał przez szybę w drzwiach i zobaczył Hinatę rozmawiającego z Misaki.
Chłopak coś jej tłumaczył, jednak dziewczyna wydawała się go nie słuchać i
tylko czekała na moment, w którym on zamilknie, by się wtrącić. Kageyama,
czując przypływ złości wobec zbyt namolnej dziewczyny, szarpnął gwałtownie
drzwi i wszedł szybkim krokiem do klasy. Rozmawiająca dwójka zamilkła na jego
widok. Tobio zatrzymał się koło nich.
-Kageyama, co się...
-Chodź ze mną - Kageyama wszedł w słowo Hinacie, złapał go za rękę i
wyciągnął z sali. Ciągnął go za sobą dłuższą chwilę, po czym stanął na
korytarzu przy ścianie i puścił jego rękę.
-Znowu do ciebie przyszła? Czego znowu chciała?
-Unikałem jej przez ostatnie dni, ale teraz mnie przydybała i zaczęła
się dopytywać, czemu ją okłamałem. W dodatku zaczęła rozpowiadać innym, że z
nią chodzę! - chłopak uniósł ręce w geście bezradności. - Ale przyszedłeś w dobrym
momencie. Uratowałeś mi tyłek - uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Nie znoszę namolnych ludzi. To już nie jest upór, to głupota - mruknął
w odpowiedzi Tobio.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.
-Do zobaczenia na treningu! - Hinata pomachał mu i pobiegł w swoją
stronę.
***
Następnego dnia, gdy tylko Kageyama wszedł rano do swojej klasy,
wszystkie rozmowy umilkły, a po chwili zastąpiły je wzburzone szepty. Gdy tylko
chłopak na kogoś spojrzał, ta osoba od razu milkła i uciekała na bok
spojrzeniem. Tobio zmarszczył brwi i podszedł ze swoją miną zabójcy do jednego
z siedzących obok chłopaków.
-Ej, o co wam chodzi? - wyraz jego twarzy nieźle przeraził
nieszczęśnika.
-No bo chodzą plotki, znaczy się, inni gadają, bo wczoraj - chłopak się
plątał, jednak w końcu zdołał wykrztusić z siebie coś bardziej sensownego.
- Niby taka dziewczyna coś tam chciała
od chłopaka z równoległej klasy, a ty wtedy przyszedłeś i się awantura zrobiła,
bo nikt nie wiedział, że to nie była prawda z tym chodzeniem, że to on chciał
ukryć, a ty wszystko naprostowałeś...
-Chodzi o tą akcję z Hinatą i Misaki z równoległej klasy? - Tobio w
końcu zrozumiał, o co chodziło.
-Tak - chłopak odetchnął z ulgą. Nabrawszy pewności siebie, gdy
Kageyama zrezygnował ze swojej miny rasowego gwałciciela i podpalacza, zapytał
nieskładnie z pewną obawą. - Czy to prawda, że ty i Hinata...? - urwał w
połowie.
-Tak - Tobio nie mógł zrozumieć, dlaczego jego kolega z klasy boi się
go zapytać, czy przyjaźni się z Hinatą. No do cholery jasnej, może i odstrasza
czasem ludzi od siebie swoją twarzą (a raczej jej wyrazem w niektórych momentach) czy zachowaniem, ale to
nie znaczy, ze nie może mieć ŻADNYCH przyjaciół! - W zasadzie głupio się zaczęło to wszystko.
Hinata miał do mnie uraz po meczu z gimnazjum, chciał mnie pokonać w liceum,
ale poszliśmy do tej samej szkoły i drużyny i zostaliśmy kolegami, a potem,
przez masę różnych wydarzeń, skończyło się w ten sposób - Kageyama nie zauważył
szoku na twarzy rozmówcy i tych wszystkich opadniętych szczęk reszty ludzi w
klasie (którzy nie mogli sobie darować i podsłuchiwali niedyskretnie).
-A. Uhm. Okej - to było jedyne, na co zdobył się w odpowiedzi chłopak.
Na szczęście od dalszej rozmowy wybawił go dzwonek na lekcję.
***
-Kageyama! - Hinata wpadł jak burza do klasy Tobio. - Chodź ze mną
szybko!
Kageyama, przyzwyczajony już do ciągłego biegania gdzieś z chłopakiem,
wstał z miejsca i bez zbędnych pytań ruszył z Shouyou.
-Co się stało? - zapytał, gdy tylko stanęli w ustronnym miejscu.
-Czy wszyscy ludzie wokół ciebie też zachowują się tak dziwnie?
-Czyli nie tylko mnie to spotkało - mruknął do siebie. - A co?
-No bo u mnie w klasie to wszyscy dziwnie się na mnie patrzą, w dodatku
ktoś powiedział, że już z tobą rozmawiali...
-Wstrzymaj się, głupku, bo nic nie rozumiem.
-Bo głupia sytuacja wczoraj wyniknęła z tego wszystkiego, z tej całej
sytuacji z Misaki. Jakieś plotki krążyły - w tym momencie przeszła obok nich
parka dziewczyn z klasy Tobio i na widok rozmawiających przyjaciół
zachichotała. - Ale podobno wszystko wyjaśniłeś.
-Nie było nic do wyjaśniania. Powiedziałem im, jak jest naprawdę i
koniec tematu - Kageyama wzruszył obojętnie ramionami. Nie rozumiał, o co tyle
szumu, skoro nic się nie działo.
-Na szczęście - Hinata odetchnął z ulgą i wyszczerzył się do rozmówcy.
***
Następnego dnia Kageyama miał odwołaną ostatnią lekcję, więc -
korzystając z okazji - poszedł na salę pograć w siatkę. Poprzedniego dnia nie
mieli treningu, więc nie widział się z Hinatą od rozmowy poprzedniego dnia.
Tobio zwyczajowo odbijał piłkę od ściany, ćwicząc serwy, gdy nagle do
sali wpadł Hinata:
-KAGEYAMA, CO TY IM POWIEDZIAŁEŚ?!
Piłka, od której Król na chwilę odwrócił wzrok, wróciła, boleśnie
uderzając go w twarz.
-HINATA, GŁUPKU! NIE WPADAJ TAK GWAŁTOWNIE! - wydarł się w odpowiedzi,
przykładając jednocześnie dłoń do puchnącego policzka.
-Wybacz, ale to jest teraz nieważne - Hinata rzucił swoją torbę w kąt i
podbiegł bliżej. - Co ty powiedziałeś swojemu koledze z klasy, gdy pytał cię o
tą sprawę z Misaki?
-Powiedziałem mu, że się przyjaźnimy, a co?
-NA PEWNO to mu powiedziałeś?
-Głupio się pytasz. A co się w ogóle stało?
-Nie wiem jakim cudem, ale poszła plotka, że my ze sobą chodzimy. Ktoś
z mojej klasy się mnie o to dopytywał dzisiaj, ale nie wiedziałem, co
powiedzieć, bo podobno to potwierdziłeś!
-Co? Kiedy niby... - Kageyama urwał w połowie. - Wiem, co się stało -
przejechał dłonią po twarzy, krzywiąc się, gdy palce przesunęły się po obitym
policzku. - Zaszła pomyłka, gdy rozmawiałem z jednym z chłopaków ode mnie z
klasy. Myślałem, że pyta o naszą przyjaźń i powiedziałem mu, że to prawda.
Nawet nie zauważyłem, że ani razu nie padło żadne słowo typu
"przyjaciel". Dla mnie temat rozmowy był oczywisty. Cholera, wkopałem
nas.
-Czyli przez głupie niedopowiedzenie pół szkoły myśli, że jesteśmy razem?
- Hinata nie mógł tego ogarnąć rozumem. - Trzeba to wyjaśnić - w jego głosie, o
dziwo, zabrzmiał żal. - Szkoda, bo to w końcu poskutkowało - mruknął do siebie,
ale nie na tyle cicho, by Kageyama tego nie usłyszał.
-Co masz na myśli?
-Misaki do mnie wczoraj po lekcjach podeszła i przeprosiła, że była
taka namolna i doprowadziła do odkrycia naszego związku. Obiecała też, że nie
będzie się narzucać i faktycznie, od wczoraj z nią nie rozmawiałem, odpuściła
sobie - westchnął z żalem. - A teraz, gdy jej powiem, że to była pomyłka, to
się pewnie od nowa zacznie. No trudno, coś wymyślę.
-W końcu sama da ci spokój. A teraz trzeba to odkręcić. Może zacznijmy
od wyjaśnienia sprawy...
-Cześć gołąbeczki! - wszedł mu w słowo Noya, wchodząc na salę. Za nim
weszła reszta drużyny, szepcząc do siebie rzeczy typu "Noya, nie możesz
być dyskretniejszy?" i "Prywatne treningi? Coś się tu kręci"
albo "Gorszego wyboru ten głupek Hinata nie mógł dokonać?" (to
ostatnie należało do Tsukishimy, kto by się spodziewał).
-To nie tak! - Hinata, momentalnie czerwieniejąc na twarzy i odskakując
od Kageyamy, zaczął tłumaczyć członkom drużyny całą sytuację.
-To było po prostu nieporozumienie - Kageyama nadal miał tę samą minę.
Nie przejął się, ze jego koledzy podejrzewają go o chodzenie z Shouyou.
-Nawet mnie nie zaskoczyła ta plotka o was jako o parze - Noya wzruszył
ramionami.
-Czyli tylko nie ja wyczuwałem od nich nadmiar tęczy? - Tsukishima
zrobił szyderczą minę.
-Co nie, Tsukki? - drgające ramiona zdradziły, że Yamaguchi się
naśmiewa.
-Tsk - syknął Kageyama, posyłając Tsukishimie Minę nr 4 "Zaraz
pomogę ci przestać oddychać".
-Pasowalibyście do siebie - Sugawara puścił oko Daichiemu, który
również szykował się do złośliwego komentarza pod adresem dwójki
nieszczęśników.
-Wszyscy już są? - trener wszedł na salę, zaraz za nim weszła Kiyoko,
do której zaraz doskoczyli Tanaka i Noya chwaląc jej urodę i pracowitość pod
niebiosa. - Gratuluję związku, chłopaki. Tylko nie przekładajcie tego ponad
treningi - Keishin zwrócił się tymczasem do Hinaty i Kageyamy.
W czasie gdy "para" próbowała się wytłumaczyć z zarzutów,
reszta drużyny tarzała się po podłodze ze śmiechu.
***
/Napisałem do niej. Odpisała, że w takim razie ponawia swoją prośbę o
chodzenie :|/
Kageyama przeczytał kolejnego już sms odebranego od Hinaty. Mieli
dzisiaj wolne, ale Shouyou nie chciał czekać do poniedziałku z wyjaśnieniami
całej sprawy i pisał do Misaki, zdając przy okazji relację z rozmowy Kageyamie.
/Jest cholernie uparta. Pytałeś ją, co ona w tobie widzi? Może uda ci
się udowodnić jej, że taki nie jesteś i odpuści?/ Tobio odpisał po namyśle.
Chcąc nie chcąc, został wmieszany - częściowo ze swojej winy - w całą sprawę i
nie pozostało mu nic innego, jak pomóc Hinacie i odzyskać wreszcie święty
spokój.
Po dłuższej chwili dostał odpowiedź. /Napisała, że uważa mnie za
pewnego siebie, niezwykle żywiołowego chłopaka. Twierdzi, że jestem całkiem
słodki O.o/
Kageyama przebiegł szybko wzorkiem treść wiadomości zamyślił się. Dziewczyna miała rację, Hinata
był wulkanem energii i entuzjastą. Jego upór na meczach był godny podziwu,
bywał - co prawda - często irytujący czy przygłupi, ale to dodawało mu uroku...
Tobio poderwał się, zdając sobie sprawę z tego, o czym pomyślał.
/Co mam jej odpisać?/ - brzmiała treść kolejnego smsa od Hinaty.
Kageyama, nie zastanawiając się, co pisze, odpisał mu:
/Nie mam pojęcia. Napisała prawdę./
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, jak to musiało wyglądać ze
strony Hinaty. Jednak, sam nie wiedząc czemu, nie zdecydował się niczego
naprostowywać.
Hinata nie napisał mu już nic więcej.
***
-Kageyama, pomóż mi z matmą!
Znów chwila nieuwagi i znów Kageyama dostał piłką w twarz.
-HINATA, DO CHOLERY, MÓWIŁEM CI JUŻ, ŻE MASZ MI TAK NIE WYSKAKIWAĆ Z
DUPY! - na szczęście tym razem dostał w drugi policzek. - Co chciałeś?
-Pomóż mi z matmą. Mam mega sprawdzian w przyszły poniedziałek, a nic
nie umiem. Słyszałem, ze jesteś dobry z matmy, więc może wytłumaczyłbyś mi parę
rzeczy? - Shouyou wymachiwał zeszytem, gestykulując żywo. - Proszę cię bardzo!
- złożył dłonie razem w błagalnym geście, a gdy zauważył, że w ten sposób
gniecie zeszyt, schował go szybko do torby.
-Będziesz mnie tak długo prosił, aż ustąpię? - Hinata pokiwał szybko
głową w odpowiedzi. - Niech ci będzie. Kiedy?
-Tak! - Hinata uniósł zaciśniętą
w pięść dłoń w geście zwycięstwa. - Mogę wpaść do ciebie w weekend?
-Niech będzie. O której?
-A od której mogę? Masz jakieś inne plany? Dopasuję się czasowo...
-Nic nie planowałem.
-To świetnie! Będę o 14!
***
/Chyba będę u ciebie wcześniej, bo nie mam nic do roboty. Nie
przeszkadza ci to?/ Kageyama odczytał wiadomość od Hinaty.
/Kiedy konkretnie chcesz przyjść?/
/W zasadzie to już jestem w drodze xP/
Kageyama westchnął głośno.
/Właśnie wyszedłem z domu zrobić zakupy dla mojej mamy./
/Napisz mi, gdzie jesteś, to się spotkamy na mieście ^^/
Tobio odpisał mu szybko i schował telefon do kieszeni. Po 20 minutach
Hinata dołączył do niego w sklepie:
-Hej!
-Cześć.
-Twoi rodzice nie mają nic przeciwko mojemu przyjściu?
-A skąd. Moja mama się cieszy, że zapraszam kolegów do domu i pomagam
im w nauce, a mojego ojca nie ma. Chcemy jakieś lody? - Kageyama wskazał
zamrażarki. - Zapowiada się gorący dzień.
-Czemu nie? - Hinata zaczął przebierać wśród lodów, aż w końcu
wyciągnął jeden z zamrażarki z triumfalną miną. - Mam! Idziemy do kasy?
-Mhm - Kageyama wyjął z zamrażarki coś dla siebie, po czym zamknął ją.
Po chwili wyszli ze sklepu z siatką pełną jedzenia. Od razu wyjęli z
niej lody i odpakowali je.
-Mmm, uwielbiam ten smak - Hinata oblizał się.
-Pierwszy raz widzę te lody. Jaki mają smak?
-Zielona herbata, ale są naprawdę dobre. Chcesz spróbować? - podsunął
Kageyamie słodycz pod nos, a ten, po chwili namysłu, odgryzł kawałek. - Dobre,
nie?
-Smakują jak każde inne lody herbaciane - Tobio wzruszył ramionami. -
Ale nie są złe. Chcesz spróbować mojego?
-Mhm - Hinata otworzył szeroko buzię, a gdy Kageyama podsunął mu loda, ugryzł
go. - Kawowe?
-Cappuccino. Cały się usmarowałeś, głupku - Kageyama wyjął z kieszeni
chusteczkę i zaczął nią wycierać twarz Hinaty.
Obok nich przeszła jakaś trójka dziewczyn, szepcząc coś do siebie i
głupio się do nich uśmiechając.
-A im o co chodziło? - Kageyama schował chusteczkę do kieszeni.
-Takie rzeczy robią pary - odpowiedział mu cicho Hinata, momentalnie
czerwieniejąc na twarzy.
-O. Hm. Zrobiło się dziwnie - Kageyama przeczesał z zakłopotaniem
włosy. - Chodźmy już, moja mama czeka na zakupy.
***
-Kageyama! - Hinata ostrzegawczo już z daleka zaczął wołać.
-Co się stało?
-NAPISAŁEM TEN TEST! I DOBRZE MI POSZŁO! ROZUMIAŁEM WIĘKSZOŚĆ POLECEŃ!
-Oi, głupku, miałeś rozumieć je WSZYSTKIE, a nie WIĘKSZOŚĆ. Ale dobre i
tyle.
-Wszystko dzięki tobie. Dziękuję ci bardzo!
-Nie powiem, że było łatwo. Jesteś nieprawdopodobnie mało ogarnięty, jeśli
chodzi o naukę.
-Ale nie zmarnowałeś przeze mnie całej soboty, poszliśmy później
przecież pograć - Hinata wydął z niezadowoleniem policzki.
-Długo macie zamiar stać pod salą i się kłócić? - Sugawara klasnął w
dłonie, by zwrócić na siebie ich uwagę. - Daichi się zdenerwuje, jeśli się nie
pospieszycie.
-Już idziemy - Kageyama zrobił krok w stronę sali, jednak Hinata
przebiel obok niego w pełnym pędzie.
-BĘDĘ PIERWSZY!
-WRACAJ TU, GŁUPKU! TO BYŁ FALSTART!
***
-Kageyama, jakaś dziewczyna z klasy 1-2 do ciebie - jeden z chłopaków z
klasy Tobio stanął przed jego ławką. - Mówi, że ma pilną sprawę.
-Co? - Kageyama, brutalnie wyrwany z zamyślenia, próbował odnaleźć się
w rzeczywistości. - A, dobra. Już idę - wstał z krzesła i powoli ruszył w
stronę drzwi. - Kim ona jest?
-Powiedziała, że ma na imię Satsuki. Znasz ją?
-Nie.
Kageyama zatrzymał się w progu, na wprost nieznajomej. Dziewczyna była
dość niska, miała krótkie brązowe włosy i okulary w dużych oprawkach. Stała,
nieśmiało wpatrując się w podłogę, jednak an widok Kageyamy uniosła głowę:
-Kageyama-kun, możesz iść ze mną na chwilę? Chciałabym ci coś
powiedzieć.
Tobio skinął głową i ruszył za dziewczyną. O dziwo, szła dość szybko.
Zaprowadziła go na tyły szkoły, gdzie nikogo nie było.
-Wiem, że mnie nie znasz - zaczęła nieśmiało. - Mam na imię Satsuki,
chodzę do równoległej klasy. Chciałam ci tylko powiedzieć, że od dłuższego
czasu ci się przyglądam i... - zaczęła nerwowo miąć w dłoniach skrawek
spódnicy. - Podobasz mi się - wykrztusiła wreszcie.
-To bardzo miłe, ale... - Kageyama zaczął powoli, jednak dziewczyna
weszła mu w słowo.
-Nie musisz nic mówić, ja wiem - machnęła gwałtownie dłonią. - Wiem, że
jesteś zajęty, nie oczekuję od ciebie żadnej odpowiedzi, chciałam ci to po
prostu wyznać - widząc zdziwienie na twarzy Kageyamy, zaczęła pospiesznie
wyjaśniać. - Chodzą plotki o tobie i o chłopaku z innej klasy. Ktoś was widział
ostatnio na mieście, jak razem spacerowaliście, na randce byliście podobno.
Przepraszam, nie powinnam była tego mówić - speszyła się. Kageyama nie
wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał, wpatrując się gdzieś w bok. - W
każdym razie, nie będę ci się narzucać - skłoniła się lekko. - Miłego dnia -
szepnęła i pobiegła z powrotem do szkoły.
Po dłuższej chwili chłopak także wrócił do klasy.
-No, no, no, nieźle, Kageyama - jeden z chłopaków od razu zjawił się u
jego boku, gdy tylko wszedł do klasy.
-Nawet nie wiesz, ilu chłopaków chciałoby chodzić z tą dziewczyną -
dodał drugi. - Chłopie, nawet nie wiesz, jak bardzo ci zazdroszczę!
-Przestańcie, nie ma się czym ekscytować - Kageyama wyminął ich i
usiadł an swoim miejscu, jednak ci uparcie za nim podążyli.
-Co jej powiedziałeś? Zgodziłeś się z nią chodzić?
-Nie, ona sama powiedziała, ze chciała mi tylko to powiedzieć i niczego
nie oczekuje.
-CO? Taka laska od ciebie zagadała, a ty nic?!
-Czyli to prawda, że ty i ten chłopak ze sobą chodzicie?
Kageyama wstał gwałtownie, przewracając krzesło:
-Mam dość tego gadania! Skończycie z tym! - krzyknął, po czym
zreflektował się, postawił krzesło i znów na nim usiadł. Wziął głęboki oddech,
by się uspokoić. - Już wam tłumaczyłem, że to było nieporozumienie. A Satsuki
pomyślała tak samo jak wy i dlatego sama odpuściła i wróciła, zanim jej
cokolwiek wyjaśniłem - dodał cichszym tonem.
-Sorry, Kageyama - jego kolegom zrobiło się nieswojo. - Nie chcieliśmy
cię o nic posądzać, to tak jakoś głupio wyszło...
***
-Co się stało, Kageyama?
Tobio wzdrygnął się. Zatopił się w swoich myślach tak bardzo, że nie
usłyszał kroków Hinaty. Kageyama wlepiał wzrok w ziemię, siedząc na schodkach
przed salą i czekając, aż któryś z senpai'ów przyjdzie i otworzy drzwi.
-Nic. Zamyśliłem się.
-Widzę. Tak się zamyśliłeś, że nie zauważyłeś, że pada - dopiero teraz
Kageyama uniósł głowę i zauważył, że Hinata stoi nad nim, osłaniając go swoim
parasolem przed deszczem. - Na szczęście dopiero zaczęło i nie zdążyłeś
zmoknąć.
-Nie wiesz może, czemu Daichi i reszta się spóźniają? - Kageyama wstał,
wyjął z torby własny parasol i rozłożył
go.
-Nie mam pojęcia - Hinata wzruszył ramionami. - Szczerze mówiąc, gdy tu
szedłem to spodziewałem się, że wszyscy już będą...- w tym momencie jego i
Kageyamy telefony zawibrowały jednocześnie.
-Odwołany trening? - Kageyama uniósł brwi do góry.
-Szkoda, ze nie powiadomili nas wcześniej, zdążyłbym wrócić do domu,
zanim by się rozpadało - Hinata spojrzał na niebo, z którego padało coraz
więcej coraz większych kropli deszczu. - Nie uśmiecha mi się jazda na rowerze w
deszczu. Będę musiał to przeczekać...
-Chodźmy do mnie - Kageyama dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego,
co powiedział, jednak nie wycofał się. - Mieszkam niedaleko, przeczekasz deszcz
u mnie.
Po chwili Hinata uśmiechnął się z wdzięcznością:
-Dzięki, ratujesz mi tyłek.
***
-Przepraszam za najście! - Hinata zawołał od progu.
-Nikogo nie ma, moi rodzice wyjechali gdzieś i wracają jutro wieczorem
- Kageyama złożył parasol.
-Często zostajesz sam? - Hinata ściągnął buty i przeczesał mokre włosy.
Mimo, że mieli parasole, to i tak zmokli, bo do ulewy dołączył jeszcze silny
wiatr.
-Tak.
-Fajnie masz, ja zostaję zawsze z moim rodzeństwem, albo jeździmy
gdzieś wszyscy razem.
-Takie rodzinne wyjazdy też muszą być miłe - Kageyama zaprowadził
Hinatę do swojego pokoju. - Pójdę zrobić coś ciepłego do picia. Wykąp się w tym
czasie i przebierz w coś suchego. Pożyczę ci jakieś moje ciuchy, twoje
rozwiesimy, by wyschły - podał Hinacie komplet ubrań i czysty ręcznik.. - Tam jest łazienka -
wskazał drzwi i wyszedł.
Po kilku minutach Hinata wrócił do pokoju.
-Dzięki wielkie za bluzę - Hinata podwinął rękawy. Ubrania Kageyamy były
na niego wyraźnie za duże. W dodatku po kąpieli jego włosy oklapły, nadając mu
wyglądu małego dziecka. Kageyama parsknął śmiechem: Shouyou wyglądał naprawdę
zabawnie. - Nie śmiej się ze mnie! - Hinata wydął policzki.
-Nie śmieję się - skłamał Tobio. - Trzymaj, twoja herbata - podał mu
kubek. - Pójdę się umyć, za chwilę wracam. Czuj się jak u siebie.
-Dziękuję bardzo - chłopak ujął kubek delikatnie w dłonie. - Miłej
kąpieli.
Po kwadransie Kageyama wrócił.
-Masz dużo książek w pokoju - Hinata stał przy regale zawalonym tomami
od góry do dołu. - Jaki gatunek preferujesz?
-Przygodowe i fantasy. Ale czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Jeśli
będziesz chciał coś pożyczyć, bierz śmiało. Mogę ci też coś zawsze polecić.
-Która jest twoją ulubioną?
-Ta - po chwili namysłu Kageyama wskazał jeden z tomów.
-Mogę pożyczyć? - Hinata delikatnie ściągnął tom z półki.
-Pewnie.
Shouyou schował książkę do swojej torby.
-Co będziemy robić? - zapytał, odwracając się w stronę Kageyamy.
-Masz może ochotę obejrzeć jakiś film?
-Co proponujesz?
-Podobno można już obejrzeć w Internecie tę sławetną komedię o
złodziejach, co niedawno wyszła...
-Serio?! Chciałem ją zobaczyć!
Po chwili Kageyama odpalił laptopa, wyszukał film i przygotował miejsce
do siedzenia i coś do jedzenia w czasie seansu. Rozsiedli się z Hinatą wygodnie
i włączyli film. Po kilku minutach Hinata cicho zapytał:
-Ostatnio ciągle jesteś nieobecny - Kageyama nawet nie poczuł, kiedy
Shouyou oparł na jego ramieniu głowę. - Coś cię martwi?
-Te wszystkie plotki na nasz temat, ta sprawa z Misaki - odparł
szczerze. - O tyle, o ile z tym drugim jest coraz lepiej, bo na razie dała ci
spokój, to z tym pierwszym jest coraz gorzej. Dzisiaj Satsuki z klasy 1-2
przyszła do mnie i powiedziała, że się jej podobam.
-Poważnie? Gratuluję, co jej powie...
-Stwierdziła, że nie będzie mi się narzucać, bo już jestem zajęty -
wszedł mu w słowo. - Powiedziała, że ktoś nas widział w sobotę, gdy byliśmy
rzekomo na randce i obiecała, że da mi spokój, bo chodzę z tobą a ona wyznała
mi to, bo tego chciała, ale nie liczyła na żadną odpowiedź.
-Przepraszam, Kageyama, przeze mnie jesteś po uszy w kłopotach - Hinata
zaczął nerwowo zaciskać pięści i rozluźniać je na powrót.
-To nie twoja wina, sam też do tego swoje dołożyłem.
-A zaczęło się od głupiej prośby Misaki o chodzenie - Hinata pokręcił
głową. - Się porobiło...
-Taa...
Obaj wpatrywali się w monitor, nie widząc go jednocześnie.
-Nie jesteś zły o te plotki o nas? - Hinata po dłuższym czasie odważył
się kontynuować rozmowę.
-Zły? Nie ująłbym tego w ten sposób. Bardziej irytuje mnie to, że
ludzie się żywią tymi ochłapami niepotwierdzonych wiadomości, nie próbując
dociec tego, że rzeczywiście są one prawdą. Takie bezsensowne paplanie, z
którego są potem same nieporozumienia i nieprzyjemności. Nawet nie spojrzą na
to, czy nie rujnują komuś właśnie życia. - Po długiej chwili milczenia,
Kageyama zapytał - A ty co o tym myślisz?
-Myślę podobnie, jak ty. Irytuje mnie tylko fakt, ze ktoś ciągle robi z
tego sensację i przejmuje się bardziej, niż własnym życiem.
-Zdziwiła mnie reakcja kolegów z drużyny, że nie byli zaskoczeni tą
"wiadomością" - wypalił nagle Tobio. - Naprawdę tak to wygląda?
-Nie wiem, nigdy tak na to nie patrzyłem. Ale nie przeszkadza mi, że
tak myślą. Nic złego w końcu nam się od tego nie dzieje, sami też nic złego nie
robimy - Hinata niespodziewanie zwrócił twarz w stronę Kageyamy. - Nie mylę
się? - szepnął cicho.
-Nie - odpowiedział mu równie cicho Kageyama, po czym pokonał dzielący
ich dystans i pocałował chłopaka. Najpierw nieśmiało, upewniając się, że ten go
nie odepchnie, potem coraz śmielej. - Nie masz nic przeciwko? - zapytał głupio
mimo tego, ze Hinata sam zaczynał oddawać mu pocałunki. Chłopak tylko pokręcił
w odpowiedzi głową.
-Już i tak ludzie podejrzewają nas niewiadomo o co - parsknął nerwowym śmiechem. - Nic się nie stanie, jak część ich myśli
zamieni się w prawdę, nie?
-Nie - Kageyama znów zaczął go całować, jednocześnie wplatając jedną
rękę w jego włosy i przyciągając go w ten sposób bliżej. Nagle zamarł w pół
ruchu i odsunął się od chłopaka.
-Co sie stało? - Shouyou spojrzał na niego z obawą.
-Chcesz zostać na noc? - zapytał prosto z mostu Kageyama. - Jest już
późno, nie przestało padać, mam wolny futon, moich rodziców nie ma, a jutro
mamy wolne. Tylko musisz zadzwonić i powiedzieć o wszystkim swoim rodzicom -
mówił coraz szybciej, a po chwili speszył się i naprostował. - O ile chcesz, w
ogóle, do niczego cię nie zmuszam...
-Bardzo chętnie, skoro mnie zapraszasz - Hinata nie mógł powstrzymać
śmiechu na widok niezdarnych prób Kageyamy w wysłowieniu się. - Nie spinaj się
tak, Kageyama, przecież rozmawiasz tylko ze mną.
-No właśnie - mruknął Tobio. Na tyle cicho, że chichoczący Hinata nie
słyszał go.
***
-Hinata, jakaś dziewczyna do ciebie - Noya wszedł na salę, wprowadzając
ze sobą Misaki.
Hinata i Kageyama na jej widok spojrzeli na siebie, po czym Hinata
westchnął głęboko, odłożył piłkę i wyszedł z sali, wyprowadzając ze sobą
dziewczynę.
-Uparta jest, nie? - Tanaka stanął obok Kageyamy, który nieświadomie co
chwila zerkał w stronę drzwi, za którymi zniknął Shouyou.
-Zaczyna to wyglądać na głupi upór, a nie na prawdziwe zauroczenie -
Tobio wyraził swoją opinię.
-Jakby się z kimś założyła i za wszelką cenę próbowała wygrać, nie? -
Nishinoya stanął obok nich.
-Mniej-więcej - Kageyama kiwnął głową.
-Hinata ma jej dość, ale nic do niej nie dociera - Tanaka wzruszył ramionami.
- Niby fajnie jest, jak laska się o ciebie bije, walczy i stara, ale bez
przesady.
-Mam tego dość - niespodziewanie dla wszystkich Kageyama rzucił piłkę w
kąt i stanowczym krokiem wyszedł z sali. - Ej, panienko! - zatrzymał się
dopiero obok osłupiałych Hinaty i Misaki. - Zostaw go w końcu w spokoju. Dał ci
jasno do zrozumienia, że nie chce z tobą chodzić.
-Nie twoja sprawa - odpyskowała mu bezczelnie. - To ty jesteś Kageyama
Tobio, potocznie zwany Królem?
Krew w chłopaku momentalnie zagotowała się na dźwięk tego przydomka,
jednak gdy Kageyama otwierał usta, by coś odpowiedzieć, uprzedził go Hinata:
-On nie cierpi tego przezwiska. Nie nazywaj go tak, chyba, że chcesz
poznać jego wkurzoną stronę. A uwierz mi, ta jest o wiele lepsza.
-Mówisz tak, jakbyś naprawdę z nim chodził, a nie tylko się przyjaźnił
- Misaki spojrzała na Kageyamę z wyższością.
Hinata chciał się jej odgryźć, jednak tym razem to on został
uprzedzony:
-A jeśli rzeczywiście jesteśmy razem? - Kageyama objął Hinatę w pasie i
spojrzał wyzywająco na natrętną dziewczynę.
-Ja... - dziewczynę zamurowało, poruszała niemo ustami, jak ryba wyjęta
z wody. Po dłuższej chwili potrząsnęła głową, wymruczała coś niezrozumiałego, z
czego dało się tylko odróżnić pojedyncze zbitki słów typu "to w końcu
prawda?" i "jak jest naprawdę?". Znów zamilkła, po czym
spojrzała hardo prosto w oczy Kageyamy. - Dobrze. Rozumiem. Wybaczcie za
najście - powiedziała jakby nigdy nic, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała
w kierunku szkoły.
-Ona nie jest normalna - wyrwało się Hinacie.
-Na szczęście całą tą sprawę masz już za sobą.
-Dzięki za pomoc z tym... - Hinata zrobił ręką nieokreślony ruch, po
czym wzruszył ramionami i dokończył zdanie - ...wszystkim. A mógłbyś mnie już
puścić?
-Wybacz! - Kageyama odskoczył od niego, cały czerwony na twarzy.
-Nic się nie stało - Hinatę naprawdę bawiła nieśmiałość Kageyamy. - Mam
do ciebie pytanie - tym razem to Shouyou zarumienił się lekko. - To o tym
chodzeniu - zaczął nerwowo splatać i rozplatać palce - to mówiłeś tak na
poważnie czy po to, by się odczepiła?
-A którą opcję byś wolał? - Kageyama wyczuł w sobie nowe powołanie: sadyzm
wobec Hinaty.
Chłopak rozejrzał się szybko na boki, podszedł do Kageyamy, złapał go
za przód bluzki, przyciągnął do siebie, zmniejszając dzielącą ich odległość i
szybko go pocałował, po czym odsunął się.
-Wolałbym tą opcję - odwrócił się tyłem do Kageyamy, ukrywając swoje
zmieszanie. - Chodźmy już, reszta na nas czeka - ruszył powoli w stronę drzwi
od sali gimnastycznej.
Kageyama po chwili oprzytomniał i dogonił go, po czym zrównał ich
kroki. Na salę weszli razem, ramię w ramię.
[IT'S THE BEGINNING OF
SOMETHING NEW]