środa, 27 maja 2015

~Miłośc od pierwszego... przekręcenia?~ KageHina, Haikyuu!!

Sto lat, Nun! To mój prezent  dla ciebie >.<
A w zasadzie jego połowa, po więcej szczegółów zgłoś się tutaj: *klik*
Mam nadzieję, że ci się spodoba




-Kageyama, dołączysz się? - jeden z kolegów z klasy zamachał do Tobio. - Gramy w Cards Againist Humanity.
-Nie, dzięki - Kageyama, wstał z krzesła. Nie chodziło o to, że nie słyszał o sławetnych Kartach, po prostu nie miał ochoty dzisiaj grać. - Idę się przejść - wyszedł z klasy.
Szedł spokojnie szkolnym korytarzem, w pewnym momencie zatrzymał się przy oknie. Na dworze padało, niezliczone krople deszczu uderzały miarowo w szybę, uniemożliwiając chłopakowi spędzenie przerwy na graniu w siatkówkę. Generalnie, nie tylko pogoda dobijała dzisiaj chłopaka. Od kilku dni męczyło go inna sprawa, delikatniejszej natury...

***

Tydzień wcześniej, wykorzystując przerwę, Kageyama wyszedł na dwór, by spotkać się w zwyczajowym miejscu z Hinatą i pograć z nim. Jednak na miejscu czekała na niego niespodzianka - Hinata nie czekał na niego sam. Stał w towarzystwie jakiejś dziewczyny,  Tobio rozpoznał w nim jedną z dziewczyn z klasy Hinaty. Kageyama wyczuwając, co może robić dwoje ludzi różnej płci w jednym miejscu sam na sam, zatrzymał się w ustronnym miejscu, by parka go nie widziała. Po chwili energicznej rozmowy, dziewczyna odeszła. Kageyama, jak gdyby nigdy nic odczekał chwilę i podszedł do chłopaka.
-Kageyama, spóźniłeś się! - Hinata wyszczerzył się do kolegi.
-Wybacz, coś mnie zatrzymało. Gotowy? - Kageyama stanął na pozycji. Postanowił, ze nie będzie pytał Hinaty o tajemniczą dziewczynę.
-Jasne!

***

Następnego dnia Kageyama i Hinata przyszli na trening pierwsi.
-Hinata, gratuluję! - Noya, zaraz po wejściu na salę gimnastyczną, podbiegł do chłopaka i mocno uderzył go w plecy.
-Czemu się nie pochwaliłeś? - zaraz za libero wszedł Tanaka i poczochrał Hinatę po włosach. - Nie wierzę, że nic nam nie powiedziałeś!
-Chłopaki, nie ciśnijcie go tak - Suga podszedł do nich spokojnie. - Ale nie ukrywam, że zaskoczyłeś mnie, Hinata.
-No nie? - Tanaka trącił łokciem Hinatę, który jakoś nie mógł znaleźć słów, by cokolwiek odpowiedzieć senpai'om. Może to dlatego, że nie wiedział, o co im chodzi?
-Co to za zamieszanie przed treningiem? - kapitan, choć mówił groźnym głosem, to jednak się uśmiechał półgębkiem.
-Daichi-san, ty też już słyszałeś? - Nishinoya podążył ku niemu wzrokiem.
-O co właściwie chodzi? Co się stało? - Kageyama myśląc, że jest jedynym, który nie wie, o co chodzi, zdecydował się w końcu zapytać.
-Nie słyszałeś tego jeszcze? - Nishinoya uniósł do góry brwi. - Hinata...
-Jakaś dziewczyna poprosiła Hinatę o chodzenie wczoraj - Asashi wszedł mu w słowo.
Kageyama od razu przypomniał sobie sytuację z wcześniejszego dnia.
-A on nie pochwalił się, że ma dziewczynę! - Tanaka spojrzał z wyrzutem na młodszego chłopaka.
-Ale ja nie mam żadnej dziewczyny! - Hinata w końcu zrozumiał, o co cały ten szum.
-Co? Jak to?
-To była moja koleżanka z klasy, Misaki - chłopak zaczął szybko tłumaczyć. - Powiedziała, że się jej podobam i że chce ze mną chodzić. Ja jednak odmówiłem, bo nie znam jej za dobrze i wydaje mi się, że nie pasowałbym do niej...
-Straciłeś życiową szansę na romans rodem z mangi!!! - Tanaka zaczął wymachiwać rękoma.
-Shouyou, dlaczego to zrobiłeś?! - Nishinoya załamał się.
-WSZYSCY SPOKÓJ! - Ukai wszedł na salę w momencie, w którym Tanaka zaczynał turlać się po ziemi, Noya biegał w kółko, Asahi próbował go jakoś ogarnąć, Daichi krzyczał, Suga go uspokajał, Tsukishima i Yamaguchi wyśmiewali Hinatę, a Kageyama stał na boku, próbując ogarnąć rozumem to wszystko na raz, jednocześnie rozgrzewając się do treningu. - CO TO ZA SYF?! ALE JUŻ, ZBIÓRKA W SZEREGU I DO ROZGRZEWKI!

***

Następnego dnia Kageyama czekał na Hinatę na długiej przerwie w tym samym miejscu. Minęło dobre 5 minut, a chłopak nadal się nie zjawiał. Podirytowany Kageyama już miał zamiar się zbierać, gdy przybiegł zdyszany Hinata:
-Wybacz, Kageyama. Coś mnie zatrzymało.
-Coś się stało?
-Misaki. Chciała ze mną koniecznie porozmawiać.
-To ta, co cię o chodzenie prosiła?
-Tak - Hinata skrzywił się. - Jest strasznie namolna, codziennie przychodzi po kilka razy, żeby ze mną rozmawiać i ponawiać prośbę o chodzenie.
-Przeczekaj to, w końcu jej przejdzie, gdy nie będziesz na nią zwracał uwagi.
-Może masz rację...

***

-... to by było na tyle! Tanaka, dziś twoja kolej sprzątania sali! - Ukai klasnął w dłonie i ci, którzy mogli, ruszyli do szatni się przebrać.
-Hinata, masz jakąś nietęgą minę - Sugawara zagadnął chłopaka. - Coś się stało?
-Ta dziewczyna, co mnie pytała o chodzenie, zdobyła mój numer telefonu i wypisuje do mnie ciągle smsy. To jest męczące.
-MĘCZĄCE? Jakaś panienka cię podrywa, a ty narzekasz? - bezczelnie podsłuchujący Noya zaraz pojawił się obok. - Hinata, nie jeden mężczyzna marzy, by tego doświadczyć, a ty narzekasz?
-Daj spokój, Nishinoya-senpai - Hinata westchnął. - Muszę jej jasno powiedzieć, ze nie ma co liczyć na chodzenie ze mną, bo nie jestem zainteresowany.
-Porozmawiaj z nią, to chyba najlepsze wyjście - Sugawara uśmiechnął się pocieszająco do chłopaka.

***

-Ja mam dosyć tej dziewczyny! - Hinata wybuchnął nagle. - Tydzień minął, odkąd posłuchałem rady Sugawary i nic! Nadal do mnie pisze, wczoraj przyszła po naszym treningu, jeszcze mi powiedziała, ze lubi mężczyzn, którzy się łatwo nie dają!
Kageyama, który jak zwykle szedł z Hinatą (kawałek drogi do domu mieli wspólny), nie spodziewał się takiej sytuacji i zamilkł na dłuższą chwilę.
-Nie znam się na tych sprawach sercowych - odezwał się w końcu. - Gdy kiedyś dziewczyna poprosiła mnie o chodzenie i jej odmówiłem, to na tym się skończyło. Żaden z moich znajomych też nie miał podobnej sytuacji z równie namolną dziewczyną.
-Kageyama, co ja mam robić? - Hinata uczepił się rękawa Tobio i wlepił w niego błagalne spojrzenie.
-Powiedz jej, ze jesteś zajęty - Kageyama wypalił bez namysłu, chcąc jak najprędzej pozbyć się namolnego Hinaty.
-Whooaaa! - chłopak rozpromienił się. - To może być skuteczne! Dzięki, Kageyama! Następnym razem jej to powiem!

***

-Kageyama, idziesz do automatu z napojami? - jeden z chłopaków zauważył, że Kageyama wyciągnął z  plecaka portfel. - Kupiłbyś nam coś do picia?
-Damy ci kasę - dołączył się drugi.
-Chcę zieloną herbatę - trzeci z nich nawet nie pytał, tylko od razu dał mu kasę, więc Kageyama - chcąc nie chcąc - wziął od nich zamówienie i wyszedł z klasy.
Chłopak szedł spokojnie korytarzem, powtarzając  w myślach listę zakupów, gdy nagle ktoś na niego wpadł.
-Hinata, głąbie, co ty robisz? - chwycił chłopaka za głowę i zacisnął drugą dłoń w pięść. - Uważaj, jak cho...
-KAGEYAMA! - Hinata chwycił go za rękę. - CHODŹ ZE MNĄ, SZYBKO! - krzyknął i pociągnął zdumionego Króla za sobą.
- Co ty robisz, głupku? - Kageyama nie próbował się wyrwać, aczkolwiek bycie ciągniętym w nieznane nie do końca mu odpowiadało.
-Zaraz ci wytłumaczę, tylko chodźmy w jakieś ustronne miejsce!
Hinata przemierzał szybkim krokiem korytarze, aż stanął przed drzwiami jednej z nieużywanych klas. Bez namysłu otworzył drzwi i wszedł do środka, wciągając za sobą Kageyamę.
-Doczekam się w końcu wyjaśnień? - Kageyama zmarszczył brwi, wyrywając rękę z uścisku chłopaka.
-Powiedziałem jej to - Hinata od razu przeszedł do rzeczy, jednak widząc, ze Kageyama nie rozumie, co ma an myśli, zaczął tłumaczyć. - Powiedziałem Misaki, że mam dziewczynę. Z rozpędu powiedziałem jej, że chodzi do nas do nas do szkoły i jest w równoległej klasie. Zapytała mnie o jej imię i powiedziałem pierwsze, co mi przyszło na myśl. I akurat podałem imię dziewczyny, która rzeczywiście chodzi do tej klasy, ale się przyjaźni z Misaki od dziecka! Sam się wkopałem! A naprawdę uwierzyła, ze kogoś mam! Mogłem powiedzieć, ze to dziewczyna z sąsiedztwa...
-To nadal nie wyjaśnia, dlaczego uciekłeś.
-Spanikowałem, gdy powiedziała, że ta dziewczyna jest jej przyjaciółką i powiedziałaby jej, gdyby była zajęta, tym bardziej, gdyby chodziła ze mną - zawstydzony chłopak uciekł spojrzeniem w bok. - Kageyama, co ja mam teraz zrobić?! - złożył ręce jak do modlitwy.
-Już ci mówiłem, że się nie znam na dziewczynach! - Kageyama wkurzył się nie na żarty. -Mój pomysł nie wypalił, poproś o radę kogoś innego!
-Ale Tsukishima powiedział, ze jego to nie obchodzi, a Yamaguchi stwierdził, że nie umie mi pomóc. Kageyama, w tobie moja jedyna nadzieja! - Hinata znów złożył dłonie razem, wlepiając jednocześnie w rozmówcę błagalne spojrzenie małego psiaka.
-Daj mi spokój, głupku! Nie pomogę ci z tym! Zostaw mnie w spokoju! - Kageyama odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z klasy.

***

...i tu wracamy do początku historii.
Kageyama żałował kłótni, do której doszło między nim a Hinatą dwa dni wcześniej. Fakt, zachowanie chłopaka było irytujące, jednak są delikatniejsze sposoby na odmówienie pomocy. Zwłaszcza, że damsko-męskie sprawy są szczególnie wrażliwej natury. No i w końcu przyjaźnił się z Hinatą, chociaż nigdy żaden z nich tego tak nie określił, to jednak byli przyjaciółmi.
Hinata nie rozmawiał z nim od tamtej pory, Kageyama postanowił w końcu uciszyć swoje sumienie i pójść przeprosić chłopaka. Odszedł od okna i ruszył w stronę właściwej klasy.
Gdy stanął pod drzwiami, usłyszał czyjąś - dość głośną - rozmowę. Zajrzał przez szybę w drzwiach i zobaczył Hinatę rozmawiającego z Misaki. Chłopak coś jej tłumaczył, jednak dziewczyna wydawała się go nie słuchać i tylko czekała na moment, w którym on zamilknie, by się wtrącić. Kageyama, czując przypływ złości wobec zbyt namolnej dziewczyny, szarpnął gwałtownie drzwi i wszedł szybkim krokiem do klasy. Rozmawiająca dwójka zamilkła na jego widok. Tobio zatrzymał się koło nich.
-Kageyama, co się...
-Chodź ze mną - Kageyama wszedł w słowo Hinacie, złapał go za rękę i wyciągnął z sali. Ciągnął go za sobą dłuższą chwilę, po czym stanął na korytarzu przy ścianie i puścił jego rękę.
-Znowu do ciebie przyszła? Czego znowu chciała?
-Unikałem jej przez ostatnie dni, ale teraz mnie przydybała i zaczęła się dopytywać, czemu ją okłamałem. W dodatku zaczęła rozpowiadać innym, że z nią chodzę! - chłopak uniósł ręce w geście  bezradności. - Ale przyszedłeś w dobrym momencie. Uratowałeś mi tyłek - uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Nie znoszę namolnych ludzi. To już nie jest upór, to głupota - mruknął w odpowiedzi Tobio.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.
-Do zobaczenia na treningu! - Hinata pomachał mu i pobiegł w swoją stronę.

***

Następnego dnia, gdy tylko Kageyama wszedł rano do swojej klasy, wszystkie rozmowy umilkły, a po chwili zastąpiły je wzburzone szepty. Gdy tylko chłopak na kogoś spojrzał, ta osoba od razu milkła i uciekała na bok spojrzeniem. Tobio zmarszczył brwi i podszedł ze swoją miną zabójcy do jednego z siedzących obok chłopaków.
-Ej, o co wam chodzi? - wyraz jego twarzy nieźle przeraził nieszczęśnika.
-No bo chodzą plotki, znaczy się, inni gadają, bo wczoraj - chłopak się plątał, jednak w końcu zdołał wykrztusić z siebie coś bardziej sensownego. -  Niby taka dziewczyna coś tam chciała od chłopaka z równoległej klasy, a ty wtedy przyszedłeś i się awantura zrobiła, bo nikt nie wiedział, że to nie była prawda z tym chodzeniem, że to on chciał ukryć, a ty wszystko naprostowałeś...
-Chodzi o tą akcję z Hinatą i Misaki z równoległej klasy? - Tobio w końcu zrozumiał, o co chodziło.
-Tak - chłopak odetchnął z ulgą. Nabrawszy pewności siebie, gdy Kageyama zrezygnował ze swojej miny rasowego gwałciciela i podpalacza, zapytał nieskładnie z pewną obawą. - Czy to prawda, że ty i Hinata...? - urwał w połowie.
-Tak - Tobio nie mógł zrozumieć, dlaczego jego kolega z klasy boi się go zapytać, czy przyjaźni się z Hinatą. No do cholery jasnej, może i odstrasza czasem ludzi od siebie swoją twarzą (a raczej jej wyrazem w  niektórych momentach) czy zachowaniem, ale to nie znaczy, ze nie może mieć ŻADNYCH przyjaciół! -  W zasadzie głupio się zaczęło to wszystko. Hinata miał do mnie uraz po meczu z gimnazjum, chciał mnie pokonać w liceum, ale poszliśmy do tej samej szkoły i drużyny i zostaliśmy kolegami, a potem, przez masę różnych wydarzeń, skończyło się w ten sposób - Kageyama nie zauważył szoku na twarzy rozmówcy i tych wszystkich opadniętych szczęk reszty ludzi w klasie (którzy nie mogli sobie darować i podsłuchiwali niedyskretnie).
-A. Uhm. Okej - to było jedyne, na co zdobył się w odpowiedzi chłopak. Na szczęście od dalszej rozmowy wybawił go dzwonek na lekcję.

***

-Kageyama! - Hinata wpadł jak burza do klasy Tobio. - Chodź ze mną szybko!
Kageyama, przyzwyczajony już do ciągłego biegania gdzieś z chłopakiem, wstał z miejsca i bez zbędnych pytań ruszył z Shouyou.
-Co się stało? - zapytał, gdy tylko stanęli w ustronnym miejscu.
-Czy wszyscy ludzie wokół ciebie też zachowują się tak dziwnie?
-Czyli nie tylko mnie to spotkało - mruknął do siebie. - A co?
-No bo u mnie w klasie to wszyscy dziwnie się na mnie patrzą, w dodatku ktoś powiedział, że już z tobą rozmawiali...
-Wstrzymaj się, głupku, bo nic nie rozumiem.
-Bo głupia sytuacja wczoraj wyniknęła z tego wszystkiego, z tej całej sytuacji z Misaki. Jakieś plotki krążyły - w tym momencie przeszła obok nich parka dziewczyn z klasy Tobio i na widok rozmawiających przyjaciół zachichotała. - Ale podobno wszystko wyjaśniłeś.
-Nie było nic do wyjaśniania. Powiedziałem im, jak jest naprawdę i koniec tematu - Kageyama wzruszył obojętnie ramionami. Nie rozumiał, o co tyle szumu, skoro nic się nie działo.
-Na szczęście - Hinata odetchnął z ulgą i wyszczerzył się do rozmówcy.

***

Następnego dnia Kageyama miał odwołaną ostatnią lekcję, więc - korzystając z okazji - poszedł na salę pograć w siatkę. Poprzedniego dnia nie mieli treningu, więc nie widział się z Hinatą od rozmowy poprzedniego dnia.
Tobio zwyczajowo odbijał piłkę od ściany, ćwicząc serwy, gdy nagle do sali wpadł Hinata:
-KAGEYAMA, CO TY IM POWIEDZIAŁEŚ?!
Piłka, od której Król na chwilę odwrócił wzrok, wróciła, boleśnie uderzając go w twarz.
-HINATA, GŁUPKU! NIE WPADAJ TAK GWAŁTOWNIE! - wydarł się w odpowiedzi, przykładając jednocześnie dłoń do puchnącego policzka.
-Wybacz, ale to jest teraz nieważne - Hinata rzucił swoją torbę w kąt i podbiegł bliżej. - Co ty powiedziałeś swojemu koledze z klasy, gdy pytał cię o tą sprawę z Misaki?
-Powiedziałem mu, że się przyjaźnimy, a co?
-NA PEWNO to mu powiedziałeś?
-Głupio się pytasz. A co się w ogóle stało?
-Nie wiem jakim cudem, ale poszła plotka, że my ze sobą chodzimy. Ktoś z mojej klasy się mnie o to dopytywał dzisiaj, ale nie wiedziałem, co powiedzieć, bo podobno to potwierdziłeś!
-Co? Kiedy niby... - Kageyama urwał w połowie. - Wiem, co się stało - przejechał dłonią po twarzy, krzywiąc się, gdy palce przesunęły się po obitym policzku. - Zaszła pomyłka, gdy rozmawiałem z jednym z chłopaków ode mnie z klasy. Myślałem, że pyta o naszą przyjaźń i powiedziałem mu, że to prawda. Nawet nie zauważyłem, że ani razu nie padło żadne słowo typu "przyjaciel". Dla mnie temat rozmowy był oczywisty. Cholera, wkopałem nas.
-Czyli przez głupie niedopowiedzenie pół szkoły myśli, że jesteśmy razem? - Hinata nie mógł tego ogarnąć rozumem. - Trzeba to wyjaśnić - w jego głosie, o dziwo, zabrzmiał żal. - Szkoda, bo to w końcu poskutkowało - mruknął do siebie, ale nie na tyle cicho, by Kageyama tego nie usłyszał.
-Co masz na myśli?
-Misaki do mnie wczoraj po lekcjach podeszła i przeprosiła, że była taka namolna i doprowadziła do odkrycia naszego związku. Obiecała też, że nie będzie się narzucać i faktycznie, od wczoraj z nią nie rozmawiałem, odpuściła sobie - westchnął z żalem. - A teraz, gdy jej powiem, że to była pomyłka, to się pewnie od nowa zacznie. No trudno, coś wymyślę.
-W końcu sama da ci spokój. A teraz trzeba to odkręcić. Może zacznijmy od wyjaśnienia sprawy...
-Cześć gołąbeczki! - wszedł mu w słowo Noya, wchodząc na salę. Za nim weszła reszta drużyny, szepcząc do siebie rzeczy typu "Noya, nie możesz być dyskretniejszy?" i "Prywatne treningi? Coś się tu kręci" albo "Gorszego wyboru ten głupek Hinata nie mógł dokonać?" (to ostatnie należało do Tsukishimy, kto by się spodziewał).
-To nie tak! - Hinata, momentalnie czerwieniejąc na twarzy i odskakując od Kageyamy, zaczął tłumaczyć członkom drużyny całą sytuację.
-To było po prostu nieporozumienie - Kageyama nadal miał tę samą minę. Nie przejął się, ze jego koledzy podejrzewają go o chodzenie z Shouyou.
-Nawet mnie nie zaskoczyła ta plotka o was jako o parze - Noya wzruszył ramionami.
-Czyli tylko nie ja wyczuwałem od nich nadmiar tęczy? - Tsukishima zrobił szyderczą minę.
-Co nie, Tsukki? - drgające ramiona zdradziły, że Yamaguchi się naśmiewa.
-Tsk - syknął Kageyama, posyłając Tsukishimie Minę nr 4 "Zaraz pomogę ci przestać oddychać".
-Pasowalibyście do siebie - Sugawara puścił oko Daichiemu, który również szykował się do złośliwego komentarza pod adresem dwójki nieszczęśników.
-Wszyscy już są? - trener wszedł na salę, zaraz za nim weszła Kiyoko, do której zaraz doskoczyli Tanaka i Noya chwaląc jej urodę i pracowitość pod niebiosa. - Gratuluję związku, chłopaki. Tylko nie przekładajcie tego ponad treningi - Keishin zwrócił się tymczasem do Hinaty i Kageyamy.
W czasie gdy "para" próbowała się wytłumaczyć z zarzutów, reszta drużyny tarzała się po podłodze ze śmiechu.

***

/Napisałem do niej. Odpisała, że w takim razie ponawia swoją prośbę o chodzenie :|/
Kageyama przeczytał kolejnego już sms odebranego od Hinaty. Mieli dzisiaj wolne, ale Shouyou nie chciał czekać do poniedziałku z wyjaśnieniami całej sprawy i pisał do Misaki, zdając przy okazji relację z rozmowy Kageyamie.
/Jest cholernie uparta. Pytałeś ją, co ona w tobie widzi? Może uda ci się udowodnić jej, że taki nie jesteś i odpuści?/ Tobio odpisał po namyśle. Chcąc nie chcąc, został wmieszany - częściowo ze swojej winy - w całą sprawę i nie pozostało mu nic innego, jak pomóc Hinacie i odzyskać wreszcie święty spokój.
Po dłuższej chwili dostał odpowiedź. /Napisała, że uważa mnie za pewnego siebie, niezwykle żywiołowego chłopaka. Twierdzi, że jestem całkiem słodki O.o/
Kageyama przebiegł szybko wzorkiem treść wiadomości  zamyślił się. Dziewczyna miała rację, Hinata był wulkanem energii i entuzjastą. Jego upór na meczach był godny podziwu, bywał - co prawda - często irytujący czy przygłupi, ale to dodawało mu uroku...
Tobio poderwał się, zdając sobie sprawę z tego, o czym pomyślał.
/Co mam jej odpisać?/ - brzmiała treść kolejnego smsa od Hinaty.
Kageyama, nie zastanawiając się, co pisze, odpisał mu:
/Nie mam pojęcia. Napisała prawdę./
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, jak to musiało wyglądać ze strony Hinaty. Jednak, sam nie wiedząc czemu, nie zdecydował się niczego naprostowywać.
Hinata nie napisał mu już nic więcej.

***

-Kageyama, pomóż mi z matmą!
Znów chwila nieuwagi i znów Kageyama dostał piłką w twarz.
-HINATA, DO CHOLERY, MÓWIŁEM CI JUŻ, ŻE MASZ MI TAK NIE WYSKAKIWAĆ Z DUPY! - na szczęście tym razem dostał w drugi policzek. - Co chciałeś?
-Pomóż mi z matmą. Mam mega sprawdzian w przyszły poniedziałek, a nic nie umiem. Słyszałem, ze jesteś dobry z matmy, więc może wytłumaczyłbyś mi parę rzeczy? - Shouyou wymachiwał zeszytem, gestykulując żywo. - Proszę cię bardzo! - złożył dłonie razem w błagalnym geście, a gdy zauważył, że w ten sposób gniecie zeszyt, schował go szybko do torby.
-Będziesz mnie tak długo prosił, aż ustąpię? - Hinata pokiwał szybko głową w odpowiedzi. - Niech ci będzie. Kiedy?
-Tak!  - Hinata uniósł zaciśniętą w pięść dłoń w geście zwycięstwa. - Mogę wpaść do ciebie w weekend?
-Niech będzie. O której?
-A od której mogę? Masz jakieś inne plany? Dopasuję się czasowo...
-Nic nie planowałem.
-To świetnie! Będę o 14!

***

/Chyba będę u ciebie wcześniej, bo nie mam nic do roboty. Nie przeszkadza ci to?/ Kageyama odczytał wiadomość od Hinaty.
/Kiedy konkretnie chcesz przyjść?/
/W zasadzie to już jestem w drodze xP/
Kageyama westchnął głośno.
/Właśnie wyszedłem z domu zrobić zakupy dla mojej mamy./
/Napisz mi, gdzie jesteś, to się spotkamy na mieście ^^/
Tobio odpisał mu szybko i schował telefon do kieszeni. Po 20 minutach Hinata dołączył do niego w sklepie:
-Hej!
-Cześć.
-Twoi rodzice nie mają nic przeciwko mojemu przyjściu?
-A skąd. Moja mama się cieszy, że zapraszam kolegów do domu i pomagam im w nauce, a mojego ojca nie ma. Chcemy jakieś lody? - Kageyama wskazał zamrażarki. - Zapowiada się gorący dzień.
-Czemu nie? - Hinata zaczął przebierać wśród lodów, aż w końcu wyciągnął jeden z zamrażarki z triumfalną miną. - Mam! Idziemy do kasy?
-Mhm - Kageyama wyjął z zamrażarki coś dla siebie, po czym zamknął ją.
Po chwili wyszli ze sklepu z siatką pełną jedzenia. Od razu wyjęli z niej lody i odpakowali je.
-Mmm, uwielbiam ten smak - Hinata oblizał się.
-Pierwszy raz widzę te lody. Jaki mają smak?
-Zielona herbata, ale są naprawdę dobre. Chcesz spróbować? - podsunął Kageyamie słodycz pod nos, a ten, po chwili namysłu, odgryzł kawałek. - Dobre, nie?
-Smakują jak każde inne lody herbaciane - Tobio wzruszył ramionami. - Ale nie są złe. Chcesz spróbować mojego?
-Mhm - Hinata otworzył szeroko buzię, a gdy Kageyama podsunął mu loda, ugryzł go. - Kawowe?
-Cappuccino. Cały się usmarowałeś, głupku - Kageyama wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął nią wycierać twarz Hinaty.
Obok nich przeszła jakaś trójka dziewczyn, szepcząc coś do siebie i głupio się do nich uśmiechając.
-A im o co chodziło? - Kageyama schował chusteczkę do kieszeni.
-Takie rzeczy robią pary - odpowiedział mu cicho Hinata, momentalnie czerwieniejąc na twarzy.
-O. Hm. Zrobiło się dziwnie - Kageyama przeczesał z zakłopotaniem włosy. - Chodźmy już, moja mama czeka na zakupy.

***

-Kageyama! - Hinata ostrzegawczo już z daleka zaczął wołać.
-Co się stało?
-NAPISAŁEM TEN TEST! I DOBRZE MI POSZŁO! ROZUMIAŁEM WIĘKSZOŚĆ POLECEŃ!
-Oi, głupku, miałeś rozumieć je WSZYSTKIE, a nie WIĘKSZOŚĆ. Ale dobre i tyle.
-Wszystko dzięki tobie. Dziękuję ci bardzo!
-Nie powiem, że było łatwo.  Jesteś nieprawdopodobnie mało ogarnięty, jeśli chodzi o naukę.
-Ale nie zmarnowałeś przeze mnie całej soboty, poszliśmy później przecież pograć - Hinata wydął z niezadowoleniem policzki.
-Długo macie zamiar stać pod salą i się kłócić? - Sugawara klasnął w dłonie, by zwrócić na siebie ich uwagę. - Daichi się zdenerwuje, jeśli się nie pospieszycie.
-Już idziemy - Kageyama zrobił krok w stronę sali, jednak Hinata przebiel obok niego w pełnym pędzie.
-BĘDĘ PIERWSZY!
-WRACAJ TU, GŁUPKU! TO BYŁ FALSTART!

***

-Kageyama, jakaś dziewczyna z klasy 1-2 do ciebie - jeden z chłopaków z klasy Tobio stanął przed jego ławką. - Mówi, że ma pilną sprawę.
-Co? - Kageyama, brutalnie wyrwany z zamyślenia, próbował odnaleźć się w rzeczywistości. - A, dobra. Już idę - wstał z krzesła i powoli ruszył w stronę drzwi. - Kim ona jest?
-Powiedziała, że ma na imię Satsuki. Znasz ją?
-Nie.
Kageyama zatrzymał się w progu, na wprost nieznajomej. Dziewczyna była dość niska, miała krótkie brązowe włosy i okulary w dużych oprawkach. Stała, nieśmiało wpatrując się w podłogę, jednak an widok Kageyamy uniosła głowę:
-Kageyama-kun, możesz iść ze mną na chwilę? Chciałabym ci coś powiedzieć.
Tobio skinął głową i ruszył za dziewczyną. O dziwo, szła dość szybko. Zaprowadziła go na tyły szkoły, gdzie nikogo nie było.
-Wiem, że mnie nie znasz - zaczęła nieśmiało. - Mam na imię Satsuki, chodzę do równoległej klasy. Chciałam ci tylko powiedzieć, że od dłuższego czasu ci się przyglądam i... - zaczęła nerwowo miąć w dłoniach skrawek spódnicy. - Podobasz mi się - wykrztusiła wreszcie.
-To bardzo miłe, ale... - Kageyama zaczął powoli, jednak dziewczyna weszła mu w słowo.
-Nie musisz nic mówić, ja wiem - machnęła gwałtownie dłonią. - Wiem, że jesteś zajęty, nie oczekuję od ciebie żadnej odpowiedzi, chciałam ci to po prostu wyznać - widząc zdziwienie na twarzy Kageyamy, zaczęła pospiesznie wyjaśniać. - Chodzą plotki o tobie i o chłopaku z innej klasy. Ktoś was widział ostatnio na mieście, jak razem spacerowaliście, na randce byliście podobno. Przepraszam, nie powinnam była tego mówić - speszyła się. Kageyama nie wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał, wpatrując się gdzieś w bok. - W każdym razie, nie będę ci się narzucać - skłoniła się lekko. - Miłego dnia - szepnęła i pobiegła z powrotem do szkoły.
Po dłuższej chwili chłopak także wrócił do klasy.
-No, no, no, nieźle, Kageyama - jeden z chłopaków od razu zjawił się u jego boku, gdy tylko wszedł do klasy.
-Nawet nie wiesz, ilu chłopaków chciałoby chodzić z tą dziewczyną - dodał drugi. - Chłopie, nawet nie wiesz, jak bardzo ci zazdroszczę!
-Przestańcie, nie ma się czym ekscytować - Kageyama wyminął ich i usiadł an swoim miejscu, jednak ci uparcie za nim podążyli.
-Co jej powiedziałeś? Zgodziłeś się z nią chodzić?
-Nie, ona sama powiedziała, ze chciała mi tylko to powiedzieć i niczego nie oczekuje.
-CO? Taka laska od ciebie zagadała, a ty nic?!
-Czyli to prawda, że ty i ten chłopak ze sobą chodzicie?
Kageyama wstał gwałtownie, przewracając krzesło:
-Mam dość tego gadania! Skończycie z tym! - krzyknął, po czym zreflektował się, postawił krzesło i znów na nim usiadł. Wziął głęboki oddech, by się uspokoić. - Już wam tłumaczyłem, że to było nieporozumienie. A Satsuki pomyślała tak samo jak wy i dlatego sama odpuściła i wróciła, zanim jej cokolwiek wyjaśniłem - dodał cichszym tonem.
-Sorry, Kageyama - jego kolegom zrobiło się nieswojo. - Nie chcieliśmy cię o nic posądzać, to tak jakoś głupio wyszło...

***

-Co się stało, Kageyama?
Tobio wzdrygnął się. Zatopił się w swoich myślach tak bardzo, że nie usłyszał kroków Hinaty. Kageyama wlepiał wzrok w ziemię, siedząc na schodkach przed salą i czekając, aż któryś z senpai'ów przyjdzie i otworzy drzwi.
-Nic. Zamyśliłem się.
-Widzę. Tak się zamyśliłeś, że nie zauważyłeś, że pada - dopiero teraz Kageyama uniósł głowę i zauważył, że Hinata stoi nad nim, osłaniając go swoim parasolem przed deszczem. - Na szczęście dopiero zaczęło i nie zdążyłeś zmoknąć.
-Nie wiesz może, czemu Daichi i reszta się spóźniają? - Kageyama wstał, wyjął z torby własny parasol i  rozłożył go.
-Nie mam pojęcia - Hinata wzruszył ramionami. - Szczerze mówiąc, gdy tu szedłem to spodziewałem się, że wszyscy już będą...- w tym momencie jego i Kageyamy telefony zawibrowały jednocześnie.
-Odwołany trening? - Kageyama uniósł brwi do góry.
-Szkoda, ze nie powiadomili nas wcześniej, zdążyłbym wrócić do domu, zanim by się rozpadało - Hinata spojrzał na niebo, z którego padało coraz więcej coraz większych kropli deszczu. - Nie uśmiecha mi się jazda na rowerze w deszczu. Będę musiał to przeczekać...
-Chodźmy do mnie - Kageyama dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, jednak nie wycofał się. - Mieszkam niedaleko, przeczekasz deszcz u mnie.
Po chwili Hinata uśmiechnął się z wdzięcznością:
-Dzięki, ratujesz mi tyłek.

***

-Przepraszam za najście! - Hinata zawołał od progu.
-Nikogo nie ma, moi rodzice wyjechali gdzieś i wracają jutro wieczorem - Kageyama złożył parasol.
-Często zostajesz sam? - Hinata ściągnął buty i przeczesał mokre włosy. Mimo, że mieli parasole, to i tak zmokli, bo do ulewy dołączył jeszcze silny wiatr.
-Tak.
-Fajnie masz, ja zostaję zawsze z moim rodzeństwem, albo jeździmy gdzieś wszyscy razem.
-Takie rodzinne wyjazdy też muszą być miłe - Kageyama zaprowadził Hinatę do swojego pokoju. - Pójdę zrobić coś ciepłego do picia. Wykąp się w tym czasie i przebierz w coś suchego. Pożyczę ci jakieś moje ciuchy, twoje rozwiesimy, by wyschły - podał Hinacie komplet ubrań i  czysty ręcznik.. - Tam jest łazienka - wskazał drzwi i wyszedł.
Po kilku minutach Hinata wrócił do pokoju.
-Dzięki wielkie za bluzę - Hinata podwinął rękawy. Ubrania Kageyamy były na niego wyraźnie za duże. W dodatku po kąpieli jego włosy oklapły, nadając mu wyglądu małego dziecka. Kageyama parsknął śmiechem: Shouyou wyglądał naprawdę zabawnie. - Nie śmiej się ze mnie! - Hinata wydął policzki.
-Nie śmieję się - skłamał Tobio. - Trzymaj, twoja herbata - podał mu kubek. - Pójdę się umyć, za chwilę wracam. Czuj się jak u siebie.
-Dziękuję bardzo - chłopak ujął kubek delikatnie w dłonie. - Miłej kąpieli.
Po kwadransie Kageyama wrócił.
-Masz dużo książek w pokoju - Hinata stał przy regale zawalonym tomami od góry do dołu. - Jaki gatunek preferujesz?
-Przygodowe i fantasy. Ale czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Jeśli będziesz chciał coś pożyczyć, bierz śmiało. Mogę ci też coś zawsze polecić.
-Która jest twoją ulubioną?
-Ta - po chwili namysłu Kageyama wskazał jeden z tomów.
-Mogę pożyczyć? - Hinata delikatnie ściągnął tom z półki.
-Pewnie.
Shouyou schował książkę do swojej torby.
-Co będziemy robić? - zapytał, odwracając się w stronę Kageyamy.
-Masz może ochotę obejrzeć jakiś film?
-Co proponujesz?
-Podobno można już obejrzeć w Internecie tę sławetną komedię o złodziejach, co niedawno wyszła...
-Serio?! Chciałem ją zobaczyć!
Po chwili Kageyama odpalił laptopa, wyszukał film i przygotował miejsce do siedzenia i coś do jedzenia w czasie seansu. Rozsiedli się z Hinatą wygodnie i włączyli film. Po kilku minutach Hinata cicho zapytał:
-Ostatnio ciągle jesteś nieobecny - Kageyama nawet nie poczuł, kiedy Shouyou oparł na jego ramieniu głowę. - Coś cię martwi?
-Te wszystkie plotki na nasz temat, ta sprawa z Misaki - odparł szczerze. - O tyle, o ile z tym drugim jest coraz lepiej, bo na razie dała ci spokój, to z tym pierwszym jest coraz gorzej. Dzisiaj Satsuki z klasy 1-2 przyszła do mnie i powiedziała, że się jej podobam.
-Poważnie? Gratuluję, co jej powie...
-Stwierdziła, że nie będzie mi się narzucać, bo już jestem zajęty - wszedł mu w słowo. - Powiedziała, że ktoś nas widział w sobotę, gdy byliśmy rzekomo na randce i obiecała, że da mi spokój, bo chodzę z tobą a ona wyznała mi to, bo tego chciała, ale nie liczyła na żadną odpowiedź.
-Przepraszam, Kageyama, przeze mnie jesteś po uszy w kłopotach - Hinata zaczął nerwowo zaciskać pięści i rozluźniać je na powrót.
-To nie twoja wina, sam też do tego swoje dołożyłem.
-A zaczęło się od głupiej prośby Misaki o chodzenie - Hinata pokręcił głową. - Się porobiło...
-Taa...
Obaj wpatrywali się w monitor, nie widząc go jednocześnie.
-Nie jesteś zły o te plotki o nas? - Hinata po dłuższym czasie odważył się kontynuować rozmowę.
-Zły? Nie ująłbym tego w ten sposób. Bardziej irytuje mnie to, że ludzie się żywią tymi ochłapami niepotwierdzonych wiadomości, nie próbując dociec tego, że rzeczywiście są one prawdą. Takie bezsensowne paplanie, z którego są potem same nieporozumienia i nieprzyjemności. Nawet nie spojrzą na to, czy nie rujnują komuś właśnie życia. - Po długiej chwili milczenia, Kageyama zapytał - A ty co o tym myślisz?
-Myślę podobnie, jak ty. Irytuje mnie tylko fakt, ze ktoś ciągle robi z tego sensację i przejmuje się bardziej, niż własnym życiem.
-Zdziwiła mnie reakcja kolegów z drużyny, że nie byli zaskoczeni tą "wiadomością" - wypalił nagle Tobio. - Naprawdę tak to wygląda?
-Nie wiem, nigdy tak na to nie patrzyłem. Ale nie przeszkadza mi, że tak myślą. Nic złego w końcu nam się od tego nie dzieje, sami też nic złego nie robimy - Hinata niespodziewanie zwrócił twarz w stronę Kageyamy. - Nie mylę się? - szepnął cicho.
-Nie - odpowiedział mu równie cicho Kageyama, po czym pokonał dzielący ich dystans i pocałował chłopaka. Najpierw nieśmiało, upewniając się, że ten go nie odepchnie, potem coraz śmielej. - Nie masz nic przeciwko? - zapytał głupio mimo tego, ze Hinata sam zaczynał oddawać mu pocałunki. Chłopak tylko pokręcił w odpowiedzi głową.
-Już i tak ludzie podejrzewają nas niewiadomo o co  - parsknął nerwowym śmiechem.  - Nic się nie stanie, jak część ich myśli zamieni się w prawdę, nie?
-Nie - Kageyama znów zaczął go całować, jednocześnie wplatając jedną rękę w jego włosy i przyciągając go w ten sposób bliżej. Nagle zamarł w pół ruchu i odsunął się od chłopaka.
-Co sie stało? - Shouyou spojrzał na niego z obawą.
-Chcesz zostać na noc? - zapytał prosto z mostu Kageyama. - Jest już późno, nie przestało padać, mam wolny futon, moich rodziców nie ma, a jutro mamy wolne. Tylko musisz zadzwonić i powiedzieć o wszystkim swoim rodzicom - mówił coraz szybciej, a po chwili speszył się i naprostował. - O ile chcesz, w ogóle, do niczego cię nie zmuszam...
-Bardzo chętnie, skoro mnie zapraszasz - Hinata nie mógł powstrzymać śmiechu na widok niezdarnych prób Kageyamy w wysłowieniu się. - Nie spinaj się tak, Kageyama, przecież rozmawiasz tylko ze mną.
-No właśnie - mruknął Tobio. Na tyle cicho, że chichoczący Hinata nie słyszał go.

***

-Hinata, jakaś dziewczyna do ciebie - Noya wszedł na salę, wprowadzając ze sobą Misaki.
Hinata i Kageyama na jej widok spojrzeli na siebie, po czym Hinata westchnął głęboko, odłożył piłkę i wyszedł z sali, wyprowadzając ze sobą dziewczynę.
-Uparta jest, nie? - Tanaka stanął obok Kageyamy, który nieświadomie co chwila zerkał w stronę drzwi, za którymi zniknął Shouyou.
-Zaczyna to wyglądać na głupi upór, a nie na prawdziwe zauroczenie - Tobio wyraził swoją opinię.
-Jakby się z kimś założyła i za wszelką cenę próbowała wygrać, nie? - Nishinoya stanął obok nich.
-Mniej-więcej - Kageyama kiwnął głową.
-Hinata ma jej dość, ale nic do niej nie dociera - Tanaka wzruszył ramionami. - Niby fajnie jest, jak laska się o ciebie bije, walczy i stara, ale bez przesady.
-Mam tego dość - niespodziewanie dla wszystkich Kageyama rzucił piłkę w kąt i stanowczym krokiem wyszedł z sali. - Ej, panienko! - zatrzymał się dopiero obok osłupiałych Hinaty i Misaki. - Zostaw go w końcu w spokoju. Dał ci jasno do zrozumienia, że nie chce z tobą chodzić.
-Nie twoja sprawa - odpyskowała mu bezczelnie. - To ty jesteś Kageyama Tobio, potocznie zwany Królem?
Krew w chłopaku momentalnie zagotowała się na dźwięk tego przydomka, jednak gdy Kageyama otwierał usta, by coś odpowiedzieć, uprzedził go Hinata:
-On nie cierpi tego przezwiska. Nie nazywaj go tak, chyba, że chcesz poznać jego wkurzoną stronę. A uwierz mi, ta jest o wiele lepsza.
-Mówisz tak, jakbyś naprawdę z nim chodził, a nie tylko się przyjaźnił - Misaki spojrzała na Kageyamę z wyższością.
Hinata chciał się jej odgryźć, jednak tym razem to on został uprzedzony:
-A jeśli rzeczywiście jesteśmy razem? - Kageyama objął Hinatę w pasie i spojrzał wyzywająco na natrętną dziewczynę.
-Ja... - dziewczynę zamurowało, poruszała niemo ustami, jak ryba wyjęta z wody. Po dłuższej chwili potrząsnęła głową, wymruczała coś niezrozumiałego, z czego dało się tylko odróżnić pojedyncze zbitki słów typu "to w końcu prawda?" i "jak jest naprawdę?". Znów zamilkła, po czym spojrzała hardo prosto w oczy Kageyamy. - Dobrze. Rozumiem. Wybaczcie za najście - powiedziała jakby nigdy nic, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała w kierunku szkoły.
-Ona nie jest normalna - wyrwało się Hinacie.
-Na szczęście całą tą sprawę masz już za sobą.
-Dzięki za pomoc z tym... - Hinata zrobił ręką nieokreślony ruch, po czym wzruszył ramionami i dokończył zdanie - ...wszystkim. A mógłbyś mnie już puścić?
-Wybacz! - Kageyama odskoczył od niego, cały czerwony na twarzy.
-Nic się nie stało - Hinatę naprawdę bawiła nieśmiałość Kageyamy. - Mam do ciebie pytanie - tym razem to Shouyou zarumienił się lekko. - To o tym chodzeniu - zaczął nerwowo splatać i rozplatać palce - to mówiłeś tak na poważnie czy po to, by się odczepiła?
-A którą opcję byś wolał? - Kageyama wyczuł w sobie nowe powołanie: sadyzm wobec Hinaty.
Chłopak rozejrzał się szybko na boki, podszedł do Kageyamy, złapał go za przód bluzki, przyciągnął do siebie, zmniejszając dzielącą ich odległość i szybko go pocałował, po czym odsunął się.
-Wolałbym tą opcję - odwrócił się tyłem do Kageyamy, ukrywając swoje zmieszanie. - Chodźmy już, reszta na nas czeka - ruszył powoli w stronę drzwi od sali gimnastycznej.
Kageyama po chwili oprzytomniał i dogonił go, po czym zrównał ich kroki. Na salę weszli razem, ramię w ramię.

[IT'S THE BEGINNING OF SOMETHING NEW]

niedziela, 17 maja 2015

~Sing me, what ya want to say~ Vithias

Nah, nadal spamię swoimi autorskimi opowiadaniami, ale spokojnie - w planach mam opo z KnB i z Haikyuu!! (nowość xD).

Dzięki za komentarze, czuję się zauważona i doceniona (kocham was ludzie ;u;)
Bez zbędnego smęcenia - miłej  lektury
(Napisane było pod wpływem impulsu, użyte teksty należą do piosenek istniejących)



-Today I don't feel like doing anything~ - Vidar zszedł do kuchni, nucąc pod nosem.
Mathias spojrzał na niego badawczo.
-Vidar, dlaczego jesteś w piżamie? Za chwilę powinieneś wychodzić do roboty, musisz iść się ubrać.
-Hm? Wziąłem sobie dziś wolne - odpowiedział obojętnie mężczyzna, po czym zanucił dalej. - 'Cause today I swear I'm not doing anything! Nothing at all, ooh hoo ooh hoo~
 -Vidar, wychodzę -Mathias dokończył śniadanie i zaczął się ubierać. - Do zobaczenia wieczorem.
-Bye, bye, Sayonara~ - padło w odpowiedzi.


***


-Wróciłem! - Mathias przekroczył próg domu i odetchnął z ulgą. Udało mu się dziś wrócić wcześniej do domu, ale kosztowało go to szybsze wykonaniem roboty.
-Hey Hi Hello - przywitał go Vidar. - Co tam?
- Jestem padnięty - Math rozmasował sobie kark. - A co ty porabiałeś?
-Nic specjalnego. I'm beginning to feel like a Sex God, Sex God
All my people want to get in my pants, my pants
Now who thinks their arms are long enough to get my, get my?
They said I fuck like a God, so call me fuck-God -
zanucił cicho.
-Wtf, Vidar? - Mathias spojrzał na niego krzywo. - To chyba nie tak szło, wiesz?
-Mmmm, whatcha say?~
-Co cię dzisiaj naszło na śpiewanie? Nie za stary na to jesteś?
-Old, but I'm not that old! - padła odpowiedź.
-Poważnie pytałem...
-W sumie to nie wiem, tak jakoś.
Mathias wzruszył ramionami, na znak tego, że przyjął to do wiadomości, ale nie wie, jak ma na to zareagować.
-Pójdę się przebrać - poszedł do sypialni.
Gdy zaczął rozpinać guziki koszuli, usłyszał kroki Vidara.
-Coś się stało? - zapytał, a Anesel w odpowiedzi zgasił światło w pokoju, podszedł do niego i pocałował go.
-Feels like I'm knockin' on Heaven's door~ - zanucił mężczyzna, zanim pocałował go znowu.
-Geez, Vidar. Nawet teraz musisz?
-Wybacz, nie mogłem sie powstrzymać - mężczyzna zaczął go całować po torsie, jednocześnie sunąc dłońmi w dół jego ciała.
-Zachowujesz się momentami jak napalona dziwka, za przeproszeniem.
-I'm not a slut, I just love love!~
-Jeny, wychodzę! - Mathias odepchnął go i wyszedł z sypialni.
- Only know you love him when you let him go, And you let him go~ - Vidar wyszedł za nim.
-Fuck you, fuck you very very muuuuch!~ - zanucił mu w odpowiedzi Mathias.
-O! Widzę, że zacząłeś łapać, o co w tym chodzi!
-Geez, daj mi spokój! - Mathiasowi chciało się śmiać z całej sytuacji, ale powstrzymał się i udawał wkurzonego.
-What do you want from me? What do you want from mee?~ - Vidar spojrzał na niego błagalnie.
-Come with me now - Math złapał partnera za rękę i zaciągnął z powrotem do sypialni.
Mężczyźni zaczęli się całować. Mathias gestem nakazał Vidarowi usiąść na łóżku, po czym sam usadowił się pomiędzy jego nogami. Math zaczął obciągać kochankowi, gdy ten zanucił, ledwo powstrzymując śmiech:
- Sucking too hard on your lollipop, Or love's gonna get you down~
Mathias zakrztusił się z wrażenia.
-Przepraszam, nie o to mi chodziło - Vidar przeprosił, aczkolwiek w jego głosie nie było słychać żalu.
-Tego się nie spodziewałem - Mathias wstał i wytarł twarz.
Vidar złapał go za rękę i pociągnął na łóżko i pochylił się na nim:
- I'm gonna change you like a remix, Then I'll raise you like a phoenix~
-Brzmi obiecująco - uśmiechnął się w odpowiedzi Mathias. - Tell me what ya want, what ya really, really want?~ - położył dłoń na brzuchu partnera.
-I WANT YA LEGS UP!


***


-I'm too hot, hot damn! Call the police and the fireman!~ - Vidar wszedł do łazienki z zamiarem wzięcia porannego prysznica.
-No, you're not, dude, don't lie! - Mathias wszedł za nim, z miejsca go disując. - Co powiesz na wspólny prysznic? - zapytał i nie czekając na odpowiedź zaczął się rozbierać.
Vi zmierzył go spojrzeniem i uśmiechnął się kącikiem ust.
-Nice legs, Daisy dukes, Makes a man go...
-Feel good~ - wszedł mu w słowo Mathias.
-W sumie... Dobra, masz mnie. And that's why I love you~
-Hey! Hey! You! You! I can be your boyfriend!
-We could be immortals, immortaaaaaals!


***


-Troble-troublemaker~ - Vidar wszedł do salonu nucąc.
-Geez, tato! Nie mógłbyś już przestać? - Aaron obrzucił go poirytowanym spojrzeniem. - Wystarczy ci już tego śpiewania, dobra? Już nie mogę tego słuchać! Ostatnio zamiast normalnie ze mną rozmawiać, to ciągle coś śpiewasz!
-Zazdrosny, bo tak nie potrafisz? - Vidar spojrzał an niego z udawaną wyższością.
-Nie, po prostu ostatnio ciągle to robisz i nawet Mathias zaczął przez ciebie robić to samo. Nick też po ostatniej wizycie u nas zaczął sobie nucić, już mam tego dość!
-Spokojnie, młody. Już z tym kończę, więc się uspokój.
-Dziękuję - nastolatek odetchnął z ulgą.


***


2 dni później


-Cholera, Nick! Muszę lecieć do domu! - Aaron poderwał się, gdy zobaczył, która jest godzina.
- Sad to see you go, Was sort of hoping that you'd stay! - padło w odpowiedzi.
Aaron podszedł i bez słowa zdzielił go w twarz.
-Wychodzę - rzucił krótko i wyszedł.
Dopiero gdy wrócił do domu, zdał sobie sprawę, że całą drogę nucił:
-Why does it feel so good? So good to be bad!


***

Vidar spojrzał na swojego kochanka, który spał z delikatnym uśmiechem i wyrazem spokoju na twarzy. Nieważne, ile razy Vi mówił, że go kocha, za każdym razem czuł, że jeszcze nie powiedział tego wystarczającą ilość razy. Mężczyzna splótł ostrożnie swoją dłoń z dłonią kochanka.
-Learn forever hand in hand- zbliżył dłoń partnera do swoich ust i delikatnie ucałował jej wierzch. -Love forever love is free
Let’s turn forever you and me...

***

-Math? - Vidar zawołał partnera z salonu.
-Hm?
-Jesteś w kuchni?
-Tak. - Mathias wyczuł, że po ostatnich wydarzeniach ta rozmowa nie skończy się normalnie. -Chcesz coś stąd?
-I know U want me, U know I want cha~
Mathias otworzył lodówkę i zajrzał do środka:
-Sorry, Vidar. Nie ma tego w twoim menu. Spożyłeś już swój zapas na ten tydzień. Od dzisiaj pościsz.
-Just give me one more bite~
-Can't touch this!
-I'm addicted to you
- Vidar stanął w drzwiach i zrobił minę pełną bólu.
-Say goodbye!
-I'm gonna love ya, until U hate me!
-Shut up and sleep with me
- Mathias złożył na ustach partnera szybki pocałunek, po czym wyszedł z kuchni.
-Da się zrobić - mruknął do siebie Anesel i podążył wzrokiem za kochankiem z podejrzanym uśmiechem


[THE END]

 

CHAMSKA REKLAMA!!!

Jakby ktoś coś ten, to zapraszam na mojego Tumblra  (laurefin44) i - najprawdopodobniej - ruszę z kanałem na YouTube, gdzie będę wrzucać cracki z anime, może jakieś AMV czy inne bzdety.

KONIEC CHAMSKIEJ REKLAMY

Miłego dnia?