Powracam, by dać Wam (tak trochę bardzo) spóźniony prezent świąteczny (sam w nie bardzo świątecznym klimacie, ale ćśś) i życzyć Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku ;P
Mam nadzieję, że wypoczęliście i najedliście się dobrego jedzenia w te święta, a w Sylwestra zaszalejecie ~(^u^)~
A teraz krótko o opowiadaniu:
Pomysł narodził się nie wiem gdzie i dlaczego, ale do tej koncepcji pasował mi ten paring - Erwin, jako przykładowy mężczyzna, dobrze zarabiający lecz samotny, oraz Levi, jako ten z mroczną przeszłością i nietypową pracą.
Chciałam oddać ich charaktery i historię w jak najwierniejszy i interesujący sposób, chyba mi się nawet udało xP (Pisząc to miałam w głowie wygląd biura Erwina i jego innych współpracowników - Hanji, Mike'a... oraz Leviego, który później do niego dołącza)
Koniec mojego smęcenia, zapraszam do czytania c:
Erwin Smith. Poważny, młody mężczyzna, pracujący w biurze. Jako osoba
posiadająca dobrą pracę i nieprzeciętną twarz, cieszył się bogatym życiem
towarzyskim. Wiele kobiet gotowych było dla niego dokonać największego aktu
szaleństwa, nawet niektórzy mężczyźni spoglądali na niego z pożądaniem, pragnąc
zasmakować ciała blondyna.
Jednak ten, chociaż nie stronił od uciech cielesnych (zarówno z
kobietami jak i mężczyznami), to nie był w żadnym poważniejszym związku.
Prawda, cenił sobie wolność, ale prawdziwym powodem tego, że wciąż był singlem
był fakt, że nigdy nie spotkał osoby, która zaintrygowałaby go na dłuższy czas.
To był też m.in. powód, dla którego zgadzał się na przygodni seks, jednonocne
znajomości i często korzystał z usług prostytutek, zarówno mężczyzn, jak i
kobiet. Szukał kogoś właściwego, kogoś, kim nie znudziłby się tak łatwo i
szybko.
Dzisiaj akurat był piątek, wieczór, Erwin wrócił z pracy do swojego
mieszkania, rozluźnił krawat i usiadł wygodnie na kanapie. Dzisiaj miał
pracowity dzień, musiał siedzieć po godzinach. Zdarzało mu się to dość często,
ale w końcu porządna i dobrze płatna praca wymaga poświęceń. Dzięki niej mógł
sobie pozwolić na duże wydatki, więc nie narzekał jakoś specjalnie. Z resztą,
zawsze słynął z dokładności, pracowitości i punktualności. Robił świetne
wrażenie jako pracownik, toteż szybko dostawał awanse. Zapewne gdyby nie jego
charakter, w tak młodym wieku nie osiągnąłby tak wiele.
Erwin nie afiszował się swoimi osiągnięciami, pracę traktował jako
rozrywkę.
Smith poszedł wziąć długi, relaksujący prysznic, po czym wrócił i
rozsiadł się wygodnie na kanapie przed telewizorem. Nie chciało mu się gotować,
więc zamówił sobie pizzę. Programy w telewizji nudziły go, kłamstwa mediów i
afery nie interesowały go, jako człowiek inteligentny poszukiwał lepszej
rozrywki. Nagle poczuł, że ma ochotę z kimś porozmawiać na różne tematy.
Porozmawiać z kimś, kto jest inteligentny i posiada intrygującą historię.
Porozmawiać z kimś, kto sam w sobie jest interesujący.
Sięgnął po swój telefon i przejrzał numery domów publicznych, z których
czasem korzystał. Miał ochotę porozmawiać z kimś, kogo nie znał - przed obcymi
najłatwiej się otworzyć. Wybrał jeden z numerów i wygłosił do telefonu swoje, dość
nietypowe, życzenie. Tak jak się spodziewał, jego rozmówca umiał znaleźć mu
osobę spełniającą wymagania. Erwin podał jeszcze tylko adres swojego
mieszkania, po czym rozłączył się.
Po mniej-więcej kwadransie rozległ się dzwonek do drzwi. Erwin poszedł
szybko otworzyć drzwi.
-Pan Erwin Smith? - na progu stał chłopak (a może mężczyzna?). Był
niskiego wzrostu, czarne włosy opadały mu na ciemne oczy, wcale nie tłumiąc ich
chłodnego, hipnotyzującego spojrzenia.
-Wystarczy Erwin - blondyn uśmiechnął się i pozwolił wejść gościowi. -
A ty jesteś...?
-Levi. Po prostu Levi - odpowiedział tamten ściągając kurtkę. -
Mieszkasz sam? - zaciekawił się zaraz przybysz, gdy tylko wyszli z przedpokoju.
-Tak. Chodź, oprowadzę cię trochę - Erwin oprowadził szybko gościa.
-Czysto tu masz - zauważył Levi.
-Staram się utrzymywać porządek, aczkolwiek nie stronię od bałaganu,
nie przeszkadza mi on jakoś specjalnie - wzruszył ramionami Erwin. - A co?
-Nienawidzę burdelu i bałaganu. Doprowadza mnie do szewskiej pasji -
Levi spojrzał krzywo na pudełko po pizzy.
-Mizofobia? - odgadł zaraz Smith, nalewając wina do dwóch kieliszków i
podając jeden z nich przybyszowi.
-Można tak powiedzieć - wzruszył ramionami tamten, biorąc do ręki kieliszek.
-Ciekawe - mruknął Erwin. Chłopak zaczynał mu sie podobać, był szczery
i bezpośredni, Erwin podejrzewał też, że potrafi być chamski i bezwzględny. -
Powiedz mi, ile ty w zasadzie masz lat?
-34.
Smith o mało nie oblał się winem.
-Poważnie? Myślałem, że masz góra 25. Wyglądasz młodo.
-Wiem, nie jesteś pierwszym, który się pomylił - Levi wzruszył
ramionami. - Wkurza mnie to, ale przyzwyczaiłem się. Jakoś. Taka praca.
-Właśnie, może powiesz mi, dlaczego pracujesz w takim miejscu? -
zapytał Smith, a Levi po chwili milczenia kiwnął głową na znak zgody.
Levi był dokładnie taki, jak Erwin myślał - intrygujący, pełen
tajemnic, chamski i zaskakujący. W dodatku niezwykle inteligentny, o wyjątkowej
osobowości i ciętym języku.
Rozmawiali długo, popijając wino, później Erwin zapoczątkował zbliżenie
intymne. Nawet w łóżku Levi nie przestawał zaskakiwać. Choć był na pozycji
zdominowanej to i tak popisywał się nieprzeciętnymi umiejętnościami i
doświadczeniem.
Później obaj zasnęli, wykończeni stosunkiem.
Gdy Erwin się obudził, dochodziła 10 rano. Po Levim nie było śladu,
zniknął, zanim Erwin się obudził.
Blondyn poczuł ukłucie żalu. Levi przypadł mu bardzo do gustu, blondyn
czuł, że właśnie to była osoba, której zawsze szukał. Im dłużej się przebywało
z Levim, tym bardziej hipnotyzowały jego oczy, tym bardziej chciało się z nim
być, dotykać go, rozmawiać, poznawać te tajemnice, które w sobie tak głęboko
skrywał.
Niestety, cały czar prysł w raz z porankiem, wraz ze zniknięciem
Leviego. Erwin żałował, że nie zdążył wziąć od niego numeru telefonu. Czyżby to
była tylko znajomość jednej nocy?
Parę dni później Erwin zadzwonił do tego samego domu publicznego i
zapytał o Leviego. powiedzieli mu, że mężczyzna już tu nie pracuje i odmówili
podania jego osobistego numeru telefonu.
Erwin stracił nadzieję na odnalezienie tajemniczego mężczyzny. W końcu
nawet nie znał jego nazwiska. Poddał się i całą historię z Levim upchnął w
swoim umyśle w kąt nazwany "Historia jednej nocy", pomiędzy inne
takie spotkania.
***
Minęło sporo czasu, Erwin zdążył częściowo zapomnieć o spotkaniu.
Dziś był poniedziałek, zwykły roboczy dzień, Smith wchodził akurat do
swojego biura i kierował się do swojego gabinetu. Po drodze zatrzymał go szef:
-Erwin, pozwól na chwilę.
Zaintrygowany mężczyzna podążył za przełożonym do jego gabinetu. Gdy
weszli do pomieszczenia, na twarzy Erwina zagościł delikatny uśmiech.
-To jest Levi Ackerman, od dziś będzie pracował pod tobą.
THE END?