Kolejne własne
opowiadanie. Gram z przyjaciółmi w RPG i to jest opo z udziałem mojej postaci i
postaci mojej przyjaciółki. Nie chce mi się wdawać w szczegóły, w każdym razie
jest to historia sprzed wydarzeń, które aktualnie rozgrywają się w grze c: Pisane
na prośbę graczy, a że są to sami fetyszyści, to zażyczyli koniecznie sobie bym
umieściła tam scenkę z prysznicem. No i jest xP
Miłego czytania
;P
-... Na pewno
damy radę? Mathias, jesteś pewien, że damy radę?
-Vidar, nie
panikuj. Idziemy tylko na zwiad, tak? Poza tym, to nie jest ani niebezpieczne
ani trudne. Pamiętasz plan?
-Tak. Zakraść się, zdobyć informacje,
bezpiecznie się wycofać, nie dać się złapać, przeżyć, by wykonać zadanie- wyrecytowałem szybko. - Ale Math...
-Skoro wiesz,
to po co panikujesz? - przerwał mi wkurzony. - Poza tym, zamknij się. Nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi. I
nie powinniśmy się rozpraszać - rzucił mi twarde spojrzenie swoich niebieskich oczu, a ja spuściłem głowę i nic już nie mówiłem.
Mathias i ja
jesteśmy przyjaciółmi od dość dawna. Łączy nas wiele, w tym profesja, otoczenie i poglądy. Obaj jesteśmy świeżakami na drodze przestępczej, a wszystko
wskazuje na to, że odniesiemy sukces na tej płaszczyźnie. Obaj mamy po 16 lat, podobne doświadczenia. Razem spędzamy czas, chodzimy
razem na imprezy, od niedawna robimy wspólne akcje. Ale mamy zupełnie inne charaktery.
Mathias
Ratchew, odważny, pyskaty, lekkomyślny ze skłonnościami do uzależnień. Odważny i zacięty. Otwarty na ludzi awanturnik. Optymista. Ja, Vidar Anesel, strachliwy,
nieśmiały, naiwny. Potrafiłem być odważny i hardy, ale raczej rzadko. Nie wdawałem się raczej w awantury, skupiałem się na wykonywaniu zadań powierzonych przez Mathiasa.
Byliśmy w sumie swoimi
przeciwieństwami, ja spokojny, on wybuchowy i nieprzewidywalny.
Teraz szliśmy na patrol, by
wybadać grunt i nie spieprzyć zadania. Początkowo szło dobrze, podeszliśmy pod sam budynek i rozdzieliliśmy się na pozycje. Mi przypadły schody pożarowe sąsiedniego budynku. Stąd miałem widok na sypialniane okno ofiary. Siedzieliśmy tak ze dwie, trzy
godziny. Dochodziła pierwsza w nocy. Nasz cel, czterdziestoletni mężczyzna, dopiero kładł się do łóżka. Chyba często zdarzało mu się być obserwowanym, bo nagle spojrzał wprost na mnie. Musiał wyczuć moje spojrzenie. Ze strachu nie odwróciłem głowy, nie zacząłem uciekać. Patrzyłem prosto na niego, a
on na mnie. Na szczęście Mathias to wszystko widział i zaraz zaczął biec w moją stronę krzycząc:
-Uciekaj!
Pryskamy stąd!
Ocknąłem się i spojrzałem na niego. Potem
znów na okno. Facet zniknął. Zaniepokojony powoli wstałem i mimo okrzyków Mathiasa, wypatrywałem celu. Nagle znowu
się pojawił, tym razem z bronią w ręku. Otworzyłem szerzej oczy i rzuciłem się do ucieczki. Byłem już na ostatniej kondygnacji, gdy usłyszałem huk, a chwilę po nim poczułem ból w ramieniu i
przeleciałem przez barierkę. Na szczęście byłem jakieś 2 metry nad ziemią, w dodatku spadłem na Mathiasa. Szybko postawił mnie na nogi i ruszyliśmy biegiem do naszej kryjówki. Pod koniec drogi
spanikowany Mathias niósł mnie na barana, pomimo, że tego nie chciałem i protestowałem.
Jak tylko
wróciliśmy i się zabarykadowaliśmy w środku, Mathias zaciągnął mnie do salonu, posadził na kanapie i kazał się rozebrać. Nalegał, by od razu opatrzyć ranę. Z trudem odkleiłem nasiąknięty krwią rękaw bluzki od ciała. Na szczęście to było tylko draśnięcie, krwawiące i bolesne draśnięcie. Dzięki temu, że biegłem, facet nie dał rady dobrze wycelować. Miałem dużo szczęścia.
Mathias miał za to siniaka na
plecach po tym, jak na niego spadłem. Nawet się tym nie przejął, tylko od razu zaprowadził mnie do łazienki, bym się umył i przebrał. Wszedł ze mną do środka i zamknął drzwi. Spojrzałem na niego dziwnie.
-Czemu ty
chcesz...? - zacząłem pytanie, ale nie bardzo wiedziałem, jak je skończyć.
-Zostanę z tobą, w razie gdybyś zasłabł, potrzebował pomocy czy coś - wyjaśnił ponuro. Brzmiał bardzo poważnie, zupełnie jak nie on. Wyczułem w jego głosie smutek, ale o nic
nie pytałem.
Zacząłem się rozbierać, chociaż obecność mojego przyjaciela
nieco mnie krępowała. Gdy pozbyłem się już spodni, on nagle podszedł i mnie objął od tyłu.
-Mathias?! -
zdziwiłem się. - Co ty robisz?! Co się stało?!.
-Vidar -
powiedział spokojnie ze smutkiem. -Tak się bałem, że coś ci się stanie - wtulił głowę w moje ramię. -Tak bardzo się wtedy bałem, że cię stracę.
-Nic mi nie
jest, przecież żyję - odpowiedziałem skrępowany. Wtedy jeszcze go nie rozumiałem.
-Tak bardzo się bałem... Obiecaj mi, że nie dasz się zabić.
-Ale Math...
-Obiecaj mi to
- zażądał twardo.
-O-Obiecuję - przyrzekłem. Nie rozumiałem go, ale czułem, że bardzo mu na tym
zależy.
Po przysiędze Mathias obrócił mnie twarzą do siebie. W oczach
miał łzy. Objął delikatnie moją twarz i pocałował. Pomimo zdziwienia pozwoliłem mu na to, nawet zapraszająco otworzyłem usta. Wykorzystał to, by pogłębić pocałunek. Potem przenieśliśmy się pod prysznic, gdzie
dalej całowaliśmy się, olewając zupełnie przesiąkające wodą ubrania. W pewnym momencie Mathias przerwał, by spojrzeć na świeży, już całkowicie mokry od wody i krwi opatrunek na moim ramieniu. Złożył na nim delikatny pocałunek. Nie wiem czemu,
odczułem to bardzo intymnie i zrobiłem się czerwony na twarzy. Zauważył
to i się uśmiechnął.
Skończyliśmy w łóżku, w sumie nie wiem, czemu mu na to pozwoliłem. To był mój pierwszy raz z facetem, z kobietami kochałem się już kilkakrotnie, pomimo
nastoletniego wieku. Z jego zachowania i doświadczenia wywnioskowałem, że musiał już kiedyś to robić.
Bolało i to dość mocno, bo oczywiście przypadła mi rola strony uległej. Początkowo nie było to przyjemne, chciałem nawet byśmy przerwali, ale dzięki głębokiemu głosowi Mathiasa, jego
wprawnym rękom, zwinnemu językowi, dałem radę się przyzwyczaić, a nawet to polubić. W sumie pod koniec to bawiłem się bardzo dobrze, od jęków i krzyków zdarłem sobie gardło. Jednak niedługo to trwało, byłem zmęczony przez dzisiejszą akcję, stres, do tego rana znów zaczęła mi krwawić. Widziałem, że on wciąż miał ochotę, ale uszanował moją decyzję i z bólem pozwolił mi zasnąć.
Rano obudziłem się i na wpół przytomny chciałem wstać. Nie wiedziałem wtedy, czym może mi to grozić. Nagły ból w dolnych
partiach ciała zmusił mnie do dłuższego pozostania w łóżku. Czułem duży dyskomfort z powodu bólu i spermy Mathiasa w miejscach,
gdzie niekoniecznie powinna ona być. Na szczęście mój przyjaciel spał w czasie gdy ja przeżywałem swoje poranne rozterki, obudził go dopiero szum wody dobiegający z łazienki. Ledwo zdążyłem się jako tako doprowadzić do porządku po nocy, a on
wpakował mi się do kabiny. Zasłoniłem się rekami i czerwony na twarzy próbowałem go wygonić:
-Mathias, co ty
robisz?! - po tej nocy czułem się bardzo niezręcznie w jego obecności.
A on znowu posłał mi ten uśmiech i delikatnie ujął moje nadgarstki.
-Vi, nie wstydź się mnie - wyszeptał mi do ucha, zanim
zaczął je maltretować językiem i zębami.
-Nie nazywaj
mnie tak.. ah... przestań, co ty robisz?... ah! - gwałtownym ruchem odciągnął moje ręce i zaczął schodzić z pocałunkami i podgryzaniem
niżej, przez szyję, obojczyk, tors, podbrzusze aż do wiadomego miejsca, na które poświęcił najwięcej czasu, uwagi i
starań. Wplątałem ręce w jego blond włosy.
Ciągle nie rozumiałem, czemu on to robi i
czemu ja mu na to wszystko pozwalam. On mi nie dał na te pytania odpowiedzi, nie wtedy.
Reszta dnia nam
przebiegła zaskakująco zwyczajnie, nie licząc dodatkowego elementu, jakim było ciągłe zmienianie
opatrunków na moim ramieniu.
W sumie po tych
wydarzeniach odkryłem, że jestem biseksualny, przypadł mi też do gustu seks z osobami tej samej płci, najczęściej z Mathiasem.
[END]
Buu~!! A gdzie "kocham cię"~?? ;-; Te słowa są kluczowe, a ich tu nie ma ;-; Dziwnie jest zakończone i w sumie...chciałabym drugą część. o.o Bo, wiesz...tekst typu: "On mi nie dał na te pytania odpowiedzi, nie wtedy." rodzą w mojej głowie pytanie ~ w takim razie, do cholery, kiedy dał ci na nie odpowiedź?? I jaka to była odpowiedź lurwa~!! o.o Naprawdę ;-; Ja chcę drugą część i koniec ;-;
OdpowiedzUsuńPoza tym...wszystko mi się podobało. :*
Pozdrawiam