Na początek krótki ff z anime Tiger & Bunny. Jak ja kocham tą dwójkę c: Stare anime w sumie, ale nie jest najgorsze. Warto obejrzeć, chociażby dla samych bohaterów ;P Noo i dla głównego paringu - Kotetsu i Barnaby 'ego c:
Pisane z perspektywy Bunny 'ego. Wydarzenia zaraz po akcji z ostatniego odcinka.
Wróciłem po roku. Nie wiem, czy to był dokładnie rok, czy tydzień więcej, w każdym razie minęło sporo czasu, zanim wróciłem. Może bym tego nie zrobił, gdyby on nie wrócił. Jesteśmy w końcu partnerami, głupio tak działać samemu, bez drugiej osoby.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się takiego przebiegu naszej znajomości. Gdy oznajmiono nam na początku, że mamy stworzyć pierwszą drużynę herosów, byłem bardzo niezadowolony. Nie chciałem tego, ale nie miałem innego wyboru. Początki znajomości i pracy były tragiczne. Kłótnie, wchodzenie sobie w drogę, brak współpracy, zgrania. Do tego mój charakterek i
nastawienie, które wcale nie pomagały. Wyzywałem go, podcinałem skrzydła, beształem. Robiłem to chyba słusznie, ale zbyt ostro i chamsko. A przecież w środku podziwiałem tą jego wolę walki, upór, odwagę, nastawienie. W czasie, gdy ja tylko zrzędziłem o punktach i wizerunku, on pomagał z czystej dobroci nie tylko obcym ludziom, ale również herosom, w tym także mi. Mieliśmy sprzeczne poglądy i zupełnie inną hierarchię. Jednak mimo to daliśmy radę się zaakceptować, zgrać, polubić, nawet mocno zaprzyjaźnić.
Czy żałuję czegoś? Tego, że się dogadaliśmy tak późno. Tego, że pozwalałem mu się skupiać całkowicie na problemach innych, nie poświęcając jemu należytej uwagi. Tego, że nie powiedział mi o swoich problemach. Ale najbardziej żałuję tego, że pozwoliłem mu odejść na tyle czasu. Nie tylko z pracy, ale i z
mojego życia.
Teraz jednak wróciłem i go spotkałem. Poczułem się, jakby czas się dla nas cofnął. Zupełnie, jak na naszym pierwszym spotkaniu. Ja, z
wyciągniętymi rękoma i on, spadający wprost na nie. A po chwili mocny chwyt i już trzymałem go w ramionach jak księżniczkę. Tylko tym razem nie musieliśmy przez tyle przechodzić, by móc się do siebie tak radośnie uśmiechać. Minęło tyle czasu, tak bardzo za nim tęskniłem, za jego humorem, uśmiechem, głosem, wszystkim. A mimo to nie kontaktowałem się z nim ani razu. Żałuję tego, ale już tego nie zmienię. Wykorzystam za to okazję, by nacieszyć się jego obecnością i powrotem do pracy. Teraz będziemy w drugiej lidze, ale mi to jest obojętne. Ważne, by on był ze mną. W końcu tworzymy świetną drużynę, nie?
Pomogłem mu aresztować złodzieja, poszliśmy zdać stroje i udaliśmy się do baru. Tego, w którym on często przesiadywał.
Rozmawialiśmy o wszystkim. Opowiadał mi o Kaede, o tym, jak wyrosła, jak przeżywała nasze odejście z HeroTV, wreszcie o tym, jak znów go wysłała do pracy. Ja mu opowiadałem o tym, co mi się przytrafiło przez ten rok. Wspominaliśmy ze śmiechem stare czasy, dokuczając sobie niektórymi fragmentami historii.
-Właśnie, Bunny-chan - ożywił się nagle.
-Barnaby. Jestem Barnaby - poprawiłem jak zwykle z uśmiechem. Tęskniłem za tym, gdy mnie tak nazywał. To dzięki niemu zyskałem i polubiłem to przezwisko.
-Bunny-chan, bo nadal nie spróbowałem twojego smażonego ryżu! Jestem ciekaw, jak ci to wychodzi.
-Faktycznie, staruszku - przypomniałem sobie. -Miałbyś może ochotę teraz zjeść?
-Co proponujesz, Bunny-chan?
-Chodźmy do mnie, Kotetsu-san.
***
Ledwo zamknęły się za nami drzwi mojego apartamentu, już się całowaliśmy. Za tym też się stęskniłem. Nasze partnerstwo zawsze było nieco inne, niż myślano. Bliższe. Poszliśmy do sypialni. Ryż zszedł na drugi plan, w sumie był na bieżącą chwilę wymówką, by go tu ściągnąć i mieć tylko dla siebie. On udał, że tego nie zauważył i pozwolił mi się sobą zająć.
Oglądałem jego nagiego ciało. Zawsze mnie zastanawiało jak w tym wieku on je utrzymuje w tak dobrym stanie. To
pewnie zasługa ćwiczeń na siłowni i pracy herosa. No i dieta składająca się głównie ze smażonego ryżu też zrobiła swoje. Jego ciało jest wrażliwe na dotyk i pieszczoty, ale niezbyt
niewrażliwe na ból, o czym mogłem się parę razy przekonać.
-Na co tak patrzysz, Bunny-chan? - uśmiech i lekki rumieniec na twarzy Kotetsu to jedno
z moich ulubionych połączeń.
-Na ciebie - również się uśmiecham.
-Dlaczego tak intensywnie mi się przyglądasz?
-Nie widzieliśmy się rok, stęskniłem się za tym. Muszę sobie przypomnieć.
-Co?
-Twoją skórę, jej ciepło - przejechałem palcem po jego podbrzuszu - jej smak - pocałunek złożony na brzuchu - fakturę twoich ust - pocałunek złożony na wargach - twój smak - pocałunek z językiem - miękkość włosów - zawijam kosmyk na palec - głębię oczu...
-Przestań, zawstydzasz mnie - uśmiecha się z zakłopotaniem. -Też tęskniłem. Za caaaaałym Bunny-chan 'em - przytula mnie.
***
-Muszę przyznać, że dobrze ci to wychodzi - uśmiechnął się, przełykając. -Twój ryż jest naprawdę dobry.
-Dziękuję, Kotetsu-san.
-Ale mojemu się nie równa - mrugnął szelmowsko.
-Mam konkurować z osobą, która nie umie przyrządzić nic innego i żywi się tym samym od kilku lat?
-Ugh, nie musiałeś tego mówić tak dosadnie, Bunny-chan.
-Haha, przepraszam - uśmiechnąłem się. -Ale taka jest prawda, Kotetsu-san.
-Wiem - powrócił do jedzenia z niezadowolonym wyrazem twarzy.
Przez długą chwilę mu się przyglądałem w milczeniu.
-Naprawdę tęskniłem, Kotetsu-san.
-Wiem. Ja też za tobą tęskniłem. Cieszę się, że wróciłeś.
[END]
Co do postaci...pacznełam (nowe słowo *O*) sobie ich "zdjęcia" i powiem tak...Szału nie robi, dupy nie urywa. :/ Nie specjalnie mi się podoba wygląda postaci. Powiem tyle...Do końca czytania byłam przekonana, że ten blondyn jest uke, a potem się okazało, że jest inaczej i moja twarz wyglądała tak: "O.O" Właśnie ^^
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że wygląd postaci nie zmienia mojego poglądu i nastawienia do tego oto (dość długiego~ huuura!! *o*) Shot'a i nadal twierdzę, że wyszedł...może nie świetny, ale dobry i mi się podobał. Nie robisz błędów w swoich tekstach, dzięki czemu płynnie i łatwo się czyta, za co ci dziękuję i...nie wiem co jeszcze napisać.
Pozdrawiam i weny życzę...