Cześć Wam!
Długo mnie nie było, wiem, ale to dlatego, że sporo się działo, m.in. koniec roku szkolnego tuż-tuż. Teraz siedzę w szpitalu i mam dużo czasu więc piszę. Jak wrócę do domku to Wam wrzucę więcej, bo parę fanficów będzie.
Jeśli macie jakieś życzenia co do opowiadań to piszcie, postaram się dla Was napisać c:
Tymczasem zapraszamy do lektury FF z Marco i Jeanem ;)
Akcja osadzona jest w naszych czasach (wybaczcie wszelkie błędy, tablet mnie nienawidzi xP)
-Obiecałeś mi pomóc, pamiętasz jeszcze? Słuchasz mnie w ogóle?
-Tak, tak, pamiętam. Zaraz - odpowiedział ewidentnie nie słuchając.
-To twoje zaraz trwa już od ponad godziny, wiesz?
Tym razem nie odpowiedział. Westchnąłem.
Chodzę z Jeanem już od jakiegoś roku, nawet mieszkamy razem. ale on nadal zachowuje się, jakby nasz związek nie istniał, jakby o niego nie dbał. Wiem, że mu zależy, jednak czasem, gdy patrzę na niego, gdy gra jak teraz, ze słuchawkami na uszach, i mnie w ogóle nie słucha, zaczynam wątpić czy on aby na pewno chce być ze mną. W takich momentach robi mi się jakoś ciężko na sercu i dopadają mnie wątpliwości. Czy on aby na pewno chce być ze mną? Może traktuje mnie jak przygodniego partnera? Może mu na mnie nie zależy? Może... on mnie nie kocha?
Nie chcę o tym teraz myśleć, pójdę zrobić co trzeba, bo pomocy z jego strony się nie doczekam...
Po godzinie wracam z dworu i biorę się za sprzątanie. Oczywiście Jean nie pomaga mi, tylko nadal siedzi i gra, wgapiony z wielką uwagą w ekran. W końcu nie wytrzymuję i wyciągam mu wtyczkę z kontaktu i bez słowa idę na górę, do łazienki. Nie oglądam się za siebie, ale domyślam się, że jest w szoku i nie wie, co teraz zrobić.
Wchodzę do łazienki i nalewam pełną wannę gorącej wody, chcę się odstresować w kąpieli. Rozbieram się i zanurzam się cały w ciepłej wodzie. Leżę tak, z zamkniętymi oczami, rozmyślając o przeróżnych sprawach, zaczynając od kłopotów w związku, kończąc na głupich rozterkach, jak na przykład, co mam zrobić dziś na obiad.
Poczułem delikatny dotyk na policzku i otworzyłem oczy. Przed sobą zobaczyłem zmartwioną twarz Jeana. Przysiadł na krawędzi wanny i przyglądał mi się ze smutkiem.
-Marco, jesteś zły? - zapytał.
-Trochę. Bardziej mi jest przykro - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. -Pomyślałem, że może ci już na mnie nie zależy.
-Zależy mi, bardzo zależy. Przepraszam cię. Ja... W zasadzie nie wiem, co mi odbiło.
-Ja też cię przepraszam. Za tą wtyczkę. Zachowałem się jak dziecko.
-Nie, to ja zachowałem się jak smarkacz - uśmiechnął się. -To jak, zgoda?
Złapałem go gwałtownie i ściągnąłem do siebie do wanny. Wpadł z pluskiem wprost na mnie.
-Zgoda - przytuliłem go.
Zaczęliśmi się śmiać. Siedzieliśmy tak w już zimnej wodzie, zetknięci czołami, patrząc sobie w oczy. Chciało mi się śmiać z samego siebie, że wątpiłem w uczucia Jeana. Czasem nie potrafię wyczuć, że on też potrzebuje chwili dla siebie. A on czasem zapomina, że ma obowiązki wobec swojego partnera. Nasz związek nie jest idealny, ale nam to zbytnio nie przeszkadza.
[END]
Podobało mi się to opowiadanie :D Super mi się czytało, bo Jean x Marco to jedyny pairing z Shingeki, który shipuję X3 Pozdrawiam, Maja.
OdpowiedzUsuńCo prawda ten paring nie jest moim najukochańszym, ale również go lubię. Muszę napisać z nimi coś więcej xD
UsuńHmmm... Powiedziałabym, że nieciekawy. Lekki, miło się czytało, ale nieciekawy. Niestety.
OdpowiedzUsuńJakoś nie specjalnie wciągnął mnie ten....ta miniaturka. Bez żadnego wątku czy fabuły...na dodatek nijak opisałaś uczucia Marco. Nie mówię tu o jakichś "Homeryckich porównaniach" czy cuś, ale można by to bardziej rozwinąć, dzięki czemu, lepiej byłoby wczuć się w rolę bohatera, a teraz...czuję taki...niedosyt. Poza tym...od razu się obaj przepraszają ~ tak bardzo oczywiste, że aż nudne ;-; Nie mam nic więcej do powiedzenia. xp
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny!
OdpowiedzUsuń