(Zaspamić blog moimi autorskimi wypocinami)
Po powrocie do domu Vidar od razu
zauważył, że coś się zmieniło. A raczej coś przybyło.
Gdy tylko wszedł do salonu to zauważył podarte firanki. Nie był to raczej efekt nowej stylizacji Mathiasa ani dzieło Aarona (Vidar ciągle pamiętał, jakie numery wywinął mu parokrotnie syn, gdy bawił się jego morderczymi zabawkami, postrzelony telewizor to tylko jeden z nich). Jednak tym razem to ewidentnie nie była robota żadnego z nich.
Do pomieszczenia wszedł Mathias, niosąc coś na rękach.
-Vidar? Nie słyszałem, gdy wszedłeś. Cześć.
-Mathias, możesz mi wyjaśnić dwie rzeczy? Skąd wytrzasnąłeś tego kota i dlaczego te firanki wyglądają jak projekt artysty sztuki nowoczesnej?
-Mogę, ale najpierw cię proszę, byś nie mordował biednego zwierzaka swoim wzrokiem. Otóż znalazłem tego pana - wskazał kota, którego trzymał na rękach - gdy dziś wracałem do domu. Siedział sam, porzucony, mały, bezbronny i niesamowicie słodki, to go przygarnąłem. Szkoda mi go było, taki słodziak z niego, że nie można mu się oprzeć- przytulił kociaka. -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
-Mam - mężczyzna podszedł bliżej i spojrzał złowrogo na kota. -Ten pchlarz tylko będzie robił po kątach...
-Nauczę to, że ma robić do kuwety- wszedł mu w słowo Mathias.
-Będzie niszczył meble i firany...
-Będę go pilnował.
-Będzie wymagał stałej opieki...
-Ja się nim zajmę.
-Jeśli jesteś taki pewien, to pozwolę ci go zatrzymać, ale najmniejsza wpadka i koniec z kotem! - uległ w końcu pod namolnym spojrzeniem Vidar.
Gdy tylko wszedł do salonu to zauważył podarte firanki. Nie był to raczej efekt nowej stylizacji Mathiasa ani dzieło Aarona (Vidar ciągle pamiętał, jakie numery wywinął mu parokrotnie syn, gdy bawił się jego morderczymi zabawkami, postrzelony telewizor to tylko jeden z nich). Jednak tym razem to ewidentnie nie była robota żadnego z nich.
Do pomieszczenia wszedł Mathias, niosąc coś na rękach.
-Vidar? Nie słyszałem, gdy wszedłeś. Cześć.
-Mathias, możesz mi wyjaśnić dwie rzeczy? Skąd wytrzasnąłeś tego kota i dlaczego te firanki wyglądają jak projekt artysty sztuki nowoczesnej?
-Mogę, ale najpierw cię proszę, byś nie mordował biednego zwierzaka swoim wzrokiem. Otóż znalazłem tego pana - wskazał kota, którego trzymał na rękach - gdy dziś wracałem do domu. Siedział sam, porzucony, mały, bezbronny i niesamowicie słodki, to go przygarnąłem. Szkoda mi go było, taki słodziak z niego, że nie można mu się oprzeć- przytulił kociaka. -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu?
-Mam - mężczyzna podszedł bliżej i spojrzał złowrogo na kota. -Ten pchlarz tylko będzie robił po kątach...
-Nauczę to, że ma robić do kuwety- wszedł mu w słowo Mathias.
-Będzie niszczył meble i firany...
-Będę go pilnował.
-Będzie wymagał stałej opieki...
-Ja się nim zajmę.
-Jeśli jesteś taki pewien, to pozwolę ci go zatrzymać, ale najmniejsza wpadka i koniec z kotem! - uległ w końcu pod namolnym spojrzeniem Vidar.
***
Mathias radził sobie całkiem nieźle,
Aaronowi kociak też przypadł do gustu (spędzał z nim nawet dużo czasu, bo
dostał mocnego kataru i siedział w domu), obaj się nim zajmowali. Vidar patrzył
na zwierzę niechętnie, wypatrywał okazji, by się pozbyć zwierzęcia.
-Vidar, nie morduje go spojrzeniem, to tylko kot.
-Spędzasz z nim bardzo dużo czasu ostatnio, Mathias - poskarżył się Vidar.
-O co ci teraz chodzi?
-Zazdrosny jestem.
-O co? O kota?
-Najwyraźniej tak - odpowiedział urażonym głosem Vidar i wyszedł.
Mathias zaczął się obawiać, czy uda mu się zatrzymać kota na stałe, bez krzywych spojrzeń ze strony partnera.
Jednak kilka dni później jego obawy zmieniły swoje źródło.
Gdy wrócił do domu z zakupów, Vidar nie przywitał go. Kota też wcięło i Math połączył te oba fakty, tworząc przerażający scenariusz. Szybko obiegł dom w poszukiwaniu zwierzaka.
Znalazł to w salonie. W towarzystwie Vidara.
Mężczyzna jak gdyby nigdy nic bawił się z kotem, śmiejąc się i gadając coś do zwierzęcia.
-Co? Co ty robisz? - Mathias wyraził swoje zdziwienie.
-Bawię się z kotem, a co, nie widać?
-Przecież ty go nienawidzisz!
-Vidar, nie morduje go spojrzeniem, to tylko kot.
-Spędzasz z nim bardzo dużo czasu ostatnio, Mathias - poskarżył się Vidar.
-O co ci teraz chodzi?
-Zazdrosny jestem.
-O co? O kota?
-Najwyraźniej tak - odpowiedział urażonym głosem Vidar i wyszedł.
Mathias zaczął się obawiać, czy uda mu się zatrzymać kota na stałe, bez krzywych spojrzeń ze strony partnera.
Jednak kilka dni później jego obawy zmieniły swoje źródło.
Gdy wrócił do domu z zakupów, Vidar nie przywitał go. Kota też wcięło i Math połączył te oba fakty, tworząc przerażający scenariusz. Szybko obiegł dom w poszukiwaniu zwierzaka.
Znalazł to w salonie. W towarzystwie Vidara.
Mężczyzna jak gdyby nigdy nic bawił się z kotem, śmiejąc się i gadając coś do zwierzęcia.
-Co? Co ty robisz? - Mathias wyraził swoje zdziwienie.
-Bawię się z kotem, a co, nie widać?
-Przecież ty go nienawidzisz!
-Oj tam zaraz
"nienawidzisz" - mężczyzna pogłaskał kota. - Początki mieliśmy
trudne, ale to nie jest ważne, co nie, słodziaku? - zwrócił się do kociaka,
który zamruczał.
Mathias wyszedł z pokoju i udał się
do kuchni. W przejściu wpadł na Aarona.
-O, cześć młody. Co tam? Jak się
czujesz?
-Cześć, Math - chłopak kichnął
głośno. - Przepraszam. Chyba jest gorzej, teraz - znowu kichnął - kicham co
dziesięć sekund.
-To niedobrze. Powinniśmy iść do
lekarza.
-Po co? - chłopak zdziwił się. No
tak, Mathias zapomniał, że nastolatek odziedziczył po ojcu niechęć do służby
zdrowia. - Nie chcę iść do lekarza, w końcu sam wyzdrowieję.
-Niech ci będzie, ale jak będzie
gorzej, to jedziemy do lekarza.
***
W ciągu następnych dni Mathias
odczuł obecność kota w domu inaczej, niż tego chciał. Nieważne, gdzie i co
robił Vidar, zwierzak zawsze z nim siedział. Na początku się z tego cieszył,
potem jednak zaczęło go to irytować (ostateczny przełom nastąpił, gdy w nocy,
gdy to Mathias miał ochotę, Vidar mu zabronił, bo "kot siedzi i na nas
patrzy").
Chcąc nie chcąc, Ratchew zaczął
kombinować, jak się pozbyć zwierzęcia (przy okazji zobaczył na własnej skórze,
jak czuł się wcześniej zazdrosny o niego Vidar. Uczucie to było chore i upierdliwe
jak małe dziecko).
Udało mu się, aczkolwiek nie do
końca tak, jak planował.
Zabrał w końcu ze sobą Aarona do
lekarza (mało brakowało, a musiałby go przywiązać, młody miał od dzieciństwa
uraz do lekarzy), wprowadził młodego do gabinetu, lekarz go przebadał i sru.
Alergia.
Na kocią sierść.
No i trzeba było oddać kociaka.
***
-Vidar, no nie gadaj, że aż tak za
nim tęsknisz - Mathias roześmiał się na widok twarzy partnera (przy czym prawie
spadł z kanapy, na której obaj siedzieli). Sam nie żałował ani trochę, że
zwierzaka już nie ma, w końcu przestała zżerać go zazdrość.
-Przyzwyczaiłem się do niego, był
taki milutki i spokojny - mężczyzna słowem nie wspomniał o podartych firankach
i obdrapanej sofie w salonie. - Polubiłem go.
-Weź, bo znowu zazdrosny będę -
Mathias wypalił bez zastanowienia, po czym odwrócił głowę, ukrywając rumieniec.
- Znaczy się, ten...
-A ze mnie się śmiałeś - Vidar
uśmiechnął się szyderczo. - Co nie zmienia faktu, że będę tęsknił za
kociakiem...
-Już masz swojego kota - Mathias
położył głowę na kolanach partnera. - Miłego, słodkiego, wychowanego, takiego,
na którego twój syn nie ma alergii i takiego, który zamiast niszczyć twoje
meble, to jeszcze je odkurza - uśmiechnął się, a Vidar go pocałował, ledwo
powstrzymując się od śmiechu. - Mrr - zamruczał mężczyzna, przedłużając
pocałunek...
***
Już w progu domu Vidar został
zaatakowany przez syna:
-Tato, tato, patrz, co mam!
-uniósł do oczu ojca szczeniaka. - Znalazłem go dzisiaj! Jest słodki i nie mam
alergii na psy, więc go przygarnąłem! Będę się nim zajmował i w ogóle,
dopilnuję, by nic nie zniszczył, będę z nim wychodził na spacery i będę mu
kupował karmę, a tak w ogóle to piesek i ma na imię Sparky i jest labradorem...
-Aaron, daj mi się rozebrać! Za
chwilę o tym porozmawiamy!
Po minucie Vidar zjawił się w
kuchni.
-Aaron, czy on właśnie narobił w
kącie?
-Co gdzie? O kurde, nie
zauważyłem, zaraz posprzątam - chłopak poderwał się z miejsca, przestraszony
nie na żarty. - Tato, ja będę uważał, obiecuję, proszę cię, nie złość się na
niego, to...
-... tylko pies - Vidar pogłaskał
szczeniaka. - Wiem, synu. I nie jestem zły. Skoro chcesz, to możesz go
zatrzymać, ale obiecaj mi, że nie porzucisz go, że nie oddasz go, gdy tylko
dorośnie. Pamiętaj, że psy tez mają uczucia, a ludzie, którzy je porzucają,
zasługują na kastrację lub eutanazję.
-Obiecuję ci, że zajmę się nim i
nie zostawię go pewnego dnia przywiązanego gdzieś do słupa - chłopak wziął
psiaka na ręce, a ten polizał mu twarz. - Dziękuję -wyszczerzył się do ojca.
-Nie ma za... - w tym momencie do
pomieszczenia wszedł Mathias. - O, cześć Math.
-Co to jest? - Ratchew wskazał na
Sparky'ego.
-Pies. Aarona. A co?
-Aarona? - mężczyzna uniósł brwi w
pytającym geście. - Myślałem, że twój.
-A to dlaczego niby? - zdziwił się
Vidar.
-Bazując na tym, że psy
upodabniają się do właścicieli...
-Nie rozumiem, o co ci chodzi?
-Bo wiesz, ten szczeniak właśnie
posuwa pluszaka...
-Mathias, już nic nie mów - Vidar
zasłonił twarz rękoma, a Aaron z trudem powstrzymał się od śmiechu.
Tak czy inaczej, zwierzak zaadaptował
się w nowym domu.
[THE END]
Błagam...przypomnij mi, który jest seme, a który uke bo ja tu chandry za każdym razem dostaje *^* Awww~ Tag bardzo suodkieeeeee :* Czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam