Traktujcie to z duuużym przymrużeniem oka, bo to jest po prostu dziwne. Nie chcę być chamska (wybaczcie mi wszyscy francuzi TT^TT), ale to się jakoś tak samo napisało.... No i za przykładowy wzór francuskiego zachowania służył mi (po części) Francja z Hetalii (kto zna, to wie, o co chodzi |D).....
Komentujcie! I miłej lektury....
"Francuz"
-Levi? -
zagadnąłem kochanka. - Odpowiesz na jedno pytanie?
-Zależy
jakie.
-No bo
wszyscy mówią, że francuzi są najlepszymi kochankami. I są bardzo... uczuciowi.
Ty jesteś przecież, w jakimś stopniu, francuzem, ne? Dlaczego ty się tak nie
zachowujesz? - zadałem nurtujące mnie pytanie. O tworzył szerzej ze zdziwienia
oczy, a jego brwi uniosły się nieco. - Czy to było dziwne pytanie? - zapytałem
zmieszany.
-A jak
myślisz, gnojku? - Ah ta porcja czułości od Kaprala. - Zbyt normalne to nie
było. Naprawdę chciałbyś zobaczyć mnie w roli superczułego romantyka we
francuskim stylu? Chcesz, żebym zachowywał się jak prawdziwy
"francuz"?
Kiwnąłem
skwapliwie głową. Ciekawość aż ze mnie wyłaziła.
Westchnął i
podszedł do okna. Długo wpatrywał się w horyzont, a gdy ja zaczynałem wątpić,
czy zaspokoi moją ciekawość, odwrócił się gwałtownie z zaczepnym uśmieszkiem na
twarzy:
-Bonjour! - podszedł
energicznym krokiem i chwycił mnie za rękę. - Wyglądasz pięknie już z samego
rana! - złożył na mojej dłoni pocałunek. - Czy nie zechciałbyś, nadobny
chłopcze, towarzyszyć przy śniadaniu?
-Aaalee -
wydukałem wstrząśnięty.
-Oh, wybacz
mą śmiałość! Twa uroda dodaje mi odwagi - zaczął pokrywać moją rękę kolejnymi
pocałunkami. - Czy zrobisz mi tę przyjemność i zasiądziesz z mą niegodną osobą
do posiłku?
-Tak? -
przeżywałem wewnętrzny szok. Zachowanie tego zimnego Kaprala zmieniło się o
180°. To było nieco przerażające.
-Merci -
uśmiechnął się czarująco, ale w jego oczach błysnęło coś niedobrego. - Ale
najpierw ubierzmy się, bo niegodne będzie jeść w piżamach. - wziął mnie na ręce
i bez żadnego wysiłku zaniósł do łazienki. - Wyglądasz niesamowicie, nawet w
takim stroju. Kocham cię. - postawił mnie na ziemi.
-Levi! -
pisnąłem, gdy zaczął mnie rozbierać i całować po brzuchu. - Dobra, już widzę,
jakby to wyglądało! I nie jest to fajne! Proszę, przestań! - spanikowałem, cały
czerwony na twarzy. Jego bezpośredniość w tym wydaniu mnie zawstydzała i
przerażała jednocześnie.
Uśmiechnął
się, ale kontynuował rozbieranie mnie.
-Rivaille!
Proszę, przestań! - odepchnąłem go zażenowany.
-Przepraszam
- potargał mnie delikatnie za włosy. - Nie mogłem się powstrzymać, Eren. Wyglądasz
uroczo z rumieńcami.
-Miałeś
przestać z tym francuskim zachowaniem - obdarzyłem go urażonym spojrzeniem
-Przecież
zawsze ci prawiłem komplementy - spojrzał zdziwiony, a mi zrobiło się głupio, bo
czasami rzeczywiście to robił. - Nie tak natarczywie, ale często.
-Przepraszam,
to z nadmiaru wrażeń - przejechałem dłonią po twarzy. - Proszę cię, nie rób już
tak.
Uśmiechnął
się wrednie.
-Muszę cię
zmartwić, Eren - podszedł i spojrzał mi w oczy. Poczułem rosnącą panikę. Uśmiechnął
się znacząco. - Ta "francuska" część gdzieś we mnie jest - pocałował
mnie. - I nie stłumię jej całkowicie - jego głos zabrzmiał pod koniec
złośliwie.
Znów mnie
zaczął całować, a ja zyskałem pewność, że "uczuciowi" w stosunku do
francuzów znaczy po prostu "zboczeni"...
END