"Jesteś zbyt
słodki na moje nerwy"
-Ja pozmywam -
ofiarowałem się po skończonym obiedzie.
Na twarzach wszystkich
Zwiadowców odmalowała się ulga. Chyba każdy liczył na to, że ktoś inny się tym
zajmie... Ja tam nie mam nic przeciwko, lubię pracować i akurat nie mam nic do
roboty...
No dobra, przyznaję
się - zrobiłem to bo wiem, że Rivaille będzie teraz siedział w kuchni i
wypełniał papiery. Jestem okropnym podglądaczem własnego, w dodatku starszego,
przełożonego. Ale co ja na to poradzę? On jest tak cholernie słodkiii!... Okej,
już się opanowuję. Tak, już idę zmywać tę górę naczyń.
Już zaczynałem żałować
swojej decyzji, gdy Levi wszedł do kuchni. Nie było go prawie widać zza sterty
dokumentów - w końcu jest dość mały... Hehehe.... Usiadł i zaraz zajął się wypełnianiem
rubryczek. Zmywałem, co jakiś czas obserwując go kątem oka. Siedział pochylony,
poruszając lekko wargami i marszcząc brwi. Włosy wpadały mu do oczu, ale on
zdawał się tego nie zauważać. Nie wytrzymałem - podszedłem i odgarnąłem mu je
delikatnie. Spojrzał na mnie zaskoczony, a jego policzki zrobiły się jakby
minimalnie różowe.
-Co ty...? - zapytał.
Nie odpowiedziałem. Wróciłem do przerwanej pracy.
Kończyłem już wycierać
ostatni talerz, gdy Heichou wstał i wstawił wodę. Gdy wkładałem na półkę
ostatni talerz, stał obok i wpatrywał się w górną szafkę z wydętymi policzkami.
W mig zrozumiałem, o co mu chodzi - tam stały kubki, a on jest za niski, żeby
je dosięgnąć. Stanąłem na palcach i bez słowa wyjąłem pożądane naczynie. Dałem
mu i uśmiechnąłem się. Spuścił głowę z lekkim rumieńcem na twarzy:
-Nikt ci nie kazał,
bachorze - w jego glosie pobrzmiewała nutka złości. - Dałbym sobie radę.
Uniosłem ręce w
obronnym geście i zająłem się sprzątaniem. Levi stał obok stołu, małymi łykami
pijąc herbatę. Pilnował mnie, mały pedant, żebym niczego nie przeoczył. Trochę
mnie to rozpraszało. Stwierdziłem, że muszę coś zrobić, by dał mi spokój.
Spojrzałem na kubek i uśmiechnąłem się. Podszedłem i złapałem go za ręce, w
których trzymał herbatę. Uniosłem je do twarzy i upiłem łyk ciepłego napoju..
Puściłem jego dłonie, a on o mały włos nie upuścił kubka. Stal z otwartymi
ustami, nie wiedząc jak na to zareagować. Odwróciłem się z uśmieszkiem na
twarzy i wróciłem do sprzątania. On po chwili na powrót zajął się dokumentami.
Wyczuwałem na plecach jego niepewne spojrzenia.
Skończyłem w końcu
robotę. Zerknąłem na Rivaille'a. Stał obok stołu, mrucząc coś i śląc
niezadowolone spojrzenia w stronę dokumentów. Ubyła ich prawie połowa. Ten to
ma tępo...
Był tak pochłonięty
marudzeniem, że o mojej obecności przypomniał sobie dopiero, gdy objąłem go w
pasie od tyłu. Wzdrygnął się, a po koniuszkach jego uszu poznałem, że się
rumieni:
-Eren - jęknął, gdy
wyczuł moje ręce na biodrach. - Ja tu próbuję pracować.
-Świetnie ci idzie -
przygryzłem płatek jego ucha.
Wzdrygnął się, ale nie
tak mocno jak poprzednio. Wyczuł mój zamiar i chyba nie chciał mi przerywać.
Wyszeptał tylko, obracając się do mnie przodem:
-Ktoś nas tu może
zauważyć, dzieciaku - spojrzał mi w oczy, a ja wiedziałem, o co mu chodzi i
czego chce.
-To chodźmy do mnie.
Razem wyszliśmy z
kuchni.
***
-Oi, Leeevi! Nie
gniewaj się~ - jęczałem idąc za nim. - Przepraszam za wczoraj.
Pufnął z
niezadowoleniem i skręcił do swojego pokoju. Wszedłem za nim.
Usiadł na krześle i
zajął się wypełnianiem reszty dokumentów. W końcu to przeze mnie tego nie
skończył. Wyglądał słodko, gdy udawał, że mnie tu nie ma.
-Przepraszam -
usiadłem obok. - Gniewasz się jeszcze? - położyłem swoją dłoń na jego kolanie.
Zrzucił ją, a gdy znów miałem ją tam położyć, wstał i usiadł mi na kolanach.
-A wyglądam, jakbym
się gniewał? - zapytał z błyskiem w oku.
Pokręciłem z
niedowierzaniem głową. On to potrafi mi zrobić wodę z mózgu. Mój przesłodki
uke.
Pocałowałem go w szyję
i przeniosłem dłonie na jego biodra.
-Nie możesz się
powstrzymać, co bachorze? - westchnął.
-Jesteś zbyt słodki na
moje nerwy - odparłem, a on walnął takie buraka, jakiego w życiu nie widziałem.
- Mój najsłodszy na świecie Kapralu - pocałowałem go. Dokumenty
muszą jeszcze trochę poczekać...
Powiem Ci tak...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie słodkie, trochę za bardzo. Bohaterowie są tak daleko od pierwowzorów, że aż boli. Mimo to całkiem przyjemnie się czytało :)
Wiem, że od oryginału to oni są daleko, a tą słodyczą to rzygać można |D
OdpowiedzUsuńAle czasem lubię nagiąć fakty, by uzyskać zamierzony efekt. To złe, wiem. I od jakiegoś czasu tego nie robię
Cieszę się, że mimo wszystko przyjemnie ci się to czytało :3
Opowiadanie - super ;)
OdpowiedzUsuńA teraz spójrz mi w oczy (dobra, wiesz o co chodzi xD) i powiedz, Levi? Levi uke? Ten nieugięty, ZDECYDOWANIE dominujący człowiek, uke? xD ;p :D
lol widzę że nie tylko ja się zdziwiłam XD
UsuńCóż...zacznijmy od tego, że za Chiny nie mogę sobie wyobrazić rumianego Rivailla, do tego tak zniewieściałego, żeby został postawiony na pozycji uke i to do tego, nie drażniącym się z Erenem. Mimo wszystko, nawet taka odmiana jest dość fajna. ^.^ Ostentacyjnie (tak, nie mam pojęcia co to słowo znaczy >.<) uważam, że Shot był truszke przesłodzony, ale nie w nadmiarze i, że mi się podobał.
OdpowiedzUsuńNa końcu widziałam, jednak (lub trochę więcej...nie wiem) błędów, ale jakoś nie specjalnie rzucały mi się w oczy. Za to masz pluz :*
Nie...nadal nie mogę sobie wyobrazić Kaprala jako ULEGŁEGO uke o.o No, ale koniec marudzenia.
Pozdrawiam...
Normalnie rzygam tęczą. Ale..(zawsze musi być xD) wolałabym Levi'ego jako tego 'złego' a Erena mniej 'rozpieszczonego i pewnego siebie'. Ale(znowu) mimo wszystko fajnie się to czytało. Pozdrawiam i mam nadzieje, że reszta też jest taka dobra...
OdpowiedzUsuńKawai! Ta herbatka.. wszystko sobie wyobrażałam! Awww!
OdpowiedzUsuńNotka super, przeslodzona że aż taka...no zabawna :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej dobilo mnie to że Levi, ten nieugiety z kamienna twarzą Levi jest....uke Xd
Gdy to przeczytalam oczy mi się świeciły jak wariatce Xd
Riren = Levi-seme x Eren-uke
OdpowiedzUsuńEreri = Levi-uke x Eren-seme
To taki szczegół :D