środa, 27 maja 2015

~Miłośc od pierwszego... przekręcenia?~ KageHina, Haikyuu!!

Sto lat, Nun! To mój prezent  dla ciebie >.<
A w zasadzie jego połowa, po więcej szczegółów zgłoś się tutaj: *klik*
Mam nadzieję, że ci się spodoba




-Kageyama, dołączysz się? - jeden z kolegów z klasy zamachał do Tobio. - Gramy w Cards Againist Humanity.
-Nie, dzięki - Kageyama, wstał z krzesła. Nie chodziło o to, że nie słyszał o sławetnych Kartach, po prostu nie miał ochoty dzisiaj grać. - Idę się przejść - wyszedł z klasy.
Szedł spokojnie szkolnym korytarzem, w pewnym momencie zatrzymał się przy oknie. Na dworze padało, niezliczone krople deszczu uderzały miarowo w szybę, uniemożliwiając chłopakowi spędzenie przerwy na graniu w siatkówkę. Generalnie, nie tylko pogoda dobijała dzisiaj chłopaka. Od kilku dni męczyło go inna sprawa, delikatniejszej natury...

***

Tydzień wcześniej, wykorzystując przerwę, Kageyama wyszedł na dwór, by spotkać się w zwyczajowym miejscu z Hinatą i pograć z nim. Jednak na miejscu czekała na niego niespodzianka - Hinata nie czekał na niego sam. Stał w towarzystwie jakiejś dziewczyny,  Tobio rozpoznał w nim jedną z dziewczyn z klasy Hinaty. Kageyama wyczuwając, co może robić dwoje ludzi różnej płci w jednym miejscu sam na sam, zatrzymał się w ustronnym miejscu, by parka go nie widziała. Po chwili energicznej rozmowy, dziewczyna odeszła. Kageyama, jak gdyby nigdy nic odczekał chwilę i podszedł do chłopaka.
-Kageyama, spóźniłeś się! - Hinata wyszczerzył się do kolegi.
-Wybacz, coś mnie zatrzymało. Gotowy? - Kageyama stanął na pozycji. Postanowił, ze nie będzie pytał Hinaty o tajemniczą dziewczynę.
-Jasne!

***

Następnego dnia Kageyama i Hinata przyszli na trening pierwsi.
-Hinata, gratuluję! - Noya, zaraz po wejściu na salę gimnastyczną, podbiegł do chłopaka i mocno uderzył go w plecy.
-Czemu się nie pochwaliłeś? - zaraz za libero wszedł Tanaka i poczochrał Hinatę po włosach. - Nie wierzę, że nic nam nie powiedziałeś!
-Chłopaki, nie ciśnijcie go tak - Suga podszedł do nich spokojnie. - Ale nie ukrywam, że zaskoczyłeś mnie, Hinata.
-No nie? - Tanaka trącił łokciem Hinatę, który jakoś nie mógł znaleźć słów, by cokolwiek odpowiedzieć senpai'om. Może to dlatego, że nie wiedział, o co im chodzi?
-Co to za zamieszanie przed treningiem? - kapitan, choć mówił groźnym głosem, to jednak się uśmiechał półgębkiem.
-Daichi-san, ty też już słyszałeś? - Nishinoya podążył ku niemu wzrokiem.
-O co właściwie chodzi? Co się stało? - Kageyama myśląc, że jest jedynym, który nie wie, o co chodzi, zdecydował się w końcu zapytać.
-Nie słyszałeś tego jeszcze? - Nishinoya uniósł do góry brwi. - Hinata...
-Jakaś dziewczyna poprosiła Hinatę o chodzenie wczoraj - Asashi wszedł mu w słowo.
Kageyama od razu przypomniał sobie sytuację z wcześniejszego dnia.
-A on nie pochwalił się, że ma dziewczynę! - Tanaka spojrzał z wyrzutem na młodszego chłopaka.
-Ale ja nie mam żadnej dziewczyny! - Hinata w końcu zrozumiał, o co cały ten szum.
-Co? Jak to?
-To była moja koleżanka z klasy, Misaki - chłopak zaczął szybko tłumaczyć. - Powiedziała, że się jej podobam i że chce ze mną chodzić. Ja jednak odmówiłem, bo nie znam jej za dobrze i wydaje mi się, że nie pasowałbym do niej...
-Straciłeś życiową szansę na romans rodem z mangi!!! - Tanaka zaczął wymachiwać rękoma.
-Shouyou, dlaczego to zrobiłeś?! - Nishinoya załamał się.
-WSZYSCY SPOKÓJ! - Ukai wszedł na salę w momencie, w którym Tanaka zaczynał turlać się po ziemi, Noya biegał w kółko, Asahi próbował go jakoś ogarnąć, Daichi krzyczał, Suga go uspokajał, Tsukishima i Yamaguchi wyśmiewali Hinatę, a Kageyama stał na boku, próbując ogarnąć rozumem to wszystko na raz, jednocześnie rozgrzewając się do treningu. - CO TO ZA SYF?! ALE JUŻ, ZBIÓRKA W SZEREGU I DO ROZGRZEWKI!

***

Następnego dnia Kageyama czekał na Hinatę na długiej przerwie w tym samym miejscu. Minęło dobre 5 minut, a chłopak nadal się nie zjawiał. Podirytowany Kageyama już miał zamiar się zbierać, gdy przybiegł zdyszany Hinata:
-Wybacz, Kageyama. Coś mnie zatrzymało.
-Coś się stało?
-Misaki. Chciała ze mną koniecznie porozmawiać.
-To ta, co cię o chodzenie prosiła?
-Tak - Hinata skrzywił się. - Jest strasznie namolna, codziennie przychodzi po kilka razy, żeby ze mną rozmawiać i ponawiać prośbę o chodzenie.
-Przeczekaj to, w końcu jej przejdzie, gdy nie będziesz na nią zwracał uwagi.
-Może masz rację...

***

-... to by było na tyle! Tanaka, dziś twoja kolej sprzątania sali! - Ukai klasnął w dłonie i ci, którzy mogli, ruszyli do szatni się przebrać.
-Hinata, masz jakąś nietęgą minę - Sugawara zagadnął chłopaka. - Coś się stało?
-Ta dziewczyna, co mnie pytała o chodzenie, zdobyła mój numer telefonu i wypisuje do mnie ciągle smsy. To jest męczące.
-MĘCZĄCE? Jakaś panienka cię podrywa, a ty narzekasz? - bezczelnie podsłuchujący Noya zaraz pojawił się obok. - Hinata, nie jeden mężczyzna marzy, by tego doświadczyć, a ty narzekasz?
-Daj spokój, Nishinoya-senpai - Hinata westchnął. - Muszę jej jasno powiedzieć, ze nie ma co liczyć na chodzenie ze mną, bo nie jestem zainteresowany.
-Porozmawiaj z nią, to chyba najlepsze wyjście - Sugawara uśmiechnął się pocieszająco do chłopaka.

***

-Ja mam dosyć tej dziewczyny! - Hinata wybuchnął nagle. - Tydzień minął, odkąd posłuchałem rady Sugawary i nic! Nadal do mnie pisze, wczoraj przyszła po naszym treningu, jeszcze mi powiedziała, ze lubi mężczyzn, którzy się łatwo nie dają!
Kageyama, który jak zwykle szedł z Hinatą (kawałek drogi do domu mieli wspólny), nie spodziewał się takiej sytuacji i zamilkł na dłuższą chwilę.
-Nie znam się na tych sprawach sercowych - odezwał się w końcu. - Gdy kiedyś dziewczyna poprosiła mnie o chodzenie i jej odmówiłem, to na tym się skończyło. Żaden z moich znajomych też nie miał podobnej sytuacji z równie namolną dziewczyną.
-Kageyama, co ja mam robić? - Hinata uczepił się rękawa Tobio i wlepił w niego błagalne spojrzenie.
-Powiedz jej, ze jesteś zajęty - Kageyama wypalił bez namysłu, chcąc jak najprędzej pozbyć się namolnego Hinaty.
-Whooaaa! - chłopak rozpromienił się. - To może być skuteczne! Dzięki, Kageyama! Następnym razem jej to powiem!

***

-Kageyama, idziesz do automatu z napojami? - jeden z chłopaków zauważył, że Kageyama wyciągnął z  plecaka portfel. - Kupiłbyś nam coś do picia?
-Damy ci kasę - dołączył się drugi.
-Chcę zieloną herbatę - trzeci z nich nawet nie pytał, tylko od razu dał mu kasę, więc Kageyama - chcąc nie chcąc - wziął od nich zamówienie i wyszedł z klasy.
Chłopak szedł spokojnie korytarzem, powtarzając  w myślach listę zakupów, gdy nagle ktoś na niego wpadł.
-Hinata, głąbie, co ty robisz? - chwycił chłopaka za głowę i zacisnął drugą dłoń w pięść. - Uważaj, jak cho...
-KAGEYAMA! - Hinata chwycił go za rękę. - CHODŹ ZE MNĄ, SZYBKO! - krzyknął i pociągnął zdumionego Króla za sobą.
- Co ty robisz, głupku? - Kageyama nie próbował się wyrwać, aczkolwiek bycie ciągniętym w nieznane nie do końca mu odpowiadało.
-Zaraz ci wytłumaczę, tylko chodźmy w jakieś ustronne miejsce!
Hinata przemierzał szybkim krokiem korytarze, aż stanął przed drzwiami jednej z nieużywanych klas. Bez namysłu otworzył drzwi i wszedł do środka, wciągając za sobą Kageyamę.
-Doczekam się w końcu wyjaśnień? - Kageyama zmarszczył brwi, wyrywając rękę z uścisku chłopaka.
-Powiedziałem jej to - Hinata od razu przeszedł do rzeczy, jednak widząc, ze Kageyama nie rozumie, co ma an myśli, zaczął tłumaczyć. - Powiedziałem Misaki, że mam dziewczynę. Z rozpędu powiedziałem jej, że chodzi do nas do nas do szkoły i jest w równoległej klasie. Zapytała mnie o jej imię i powiedziałem pierwsze, co mi przyszło na myśl. I akurat podałem imię dziewczyny, która rzeczywiście chodzi do tej klasy, ale się przyjaźni z Misaki od dziecka! Sam się wkopałem! A naprawdę uwierzyła, ze kogoś mam! Mogłem powiedzieć, ze to dziewczyna z sąsiedztwa...
-To nadal nie wyjaśnia, dlaczego uciekłeś.
-Spanikowałem, gdy powiedziała, że ta dziewczyna jest jej przyjaciółką i powiedziałaby jej, gdyby była zajęta, tym bardziej, gdyby chodziła ze mną - zawstydzony chłopak uciekł spojrzeniem w bok. - Kageyama, co ja mam teraz zrobić?! - złożył ręce jak do modlitwy.
-Już ci mówiłem, że się nie znam na dziewczynach! - Kageyama wkurzył się nie na żarty. -Mój pomysł nie wypalił, poproś o radę kogoś innego!
-Ale Tsukishima powiedział, ze jego to nie obchodzi, a Yamaguchi stwierdził, że nie umie mi pomóc. Kageyama, w tobie moja jedyna nadzieja! - Hinata znów złożył dłonie razem, wlepiając jednocześnie w rozmówcę błagalne spojrzenie małego psiaka.
-Daj mi spokój, głupku! Nie pomogę ci z tym! Zostaw mnie w spokoju! - Kageyama odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z klasy.

***

...i tu wracamy do początku historii.
Kageyama żałował kłótni, do której doszło między nim a Hinatą dwa dni wcześniej. Fakt, zachowanie chłopaka było irytujące, jednak są delikatniejsze sposoby na odmówienie pomocy. Zwłaszcza, że damsko-męskie sprawy są szczególnie wrażliwej natury. No i w końcu przyjaźnił się z Hinatą, chociaż nigdy żaden z nich tego tak nie określił, to jednak byli przyjaciółmi.
Hinata nie rozmawiał z nim od tamtej pory, Kageyama postanowił w końcu uciszyć swoje sumienie i pójść przeprosić chłopaka. Odszedł od okna i ruszył w stronę właściwej klasy.
Gdy stanął pod drzwiami, usłyszał czyjąś - dość głośną - rozmowę. Zajrzał przez szybę w drzwiach i zobaczył Hinatę rozmawiającego z Misaki. Chłopak coś jej tłumaczył, jednak dziewczyna wydawała się go nie słuchać i tylko czekała na moment, w którym on zamilknie, by się wtrącić. Kageyama, czując przypływ złości wobec zbyt namolnej dziewczyny, szarpnął gwałtownie drzwi i wszedł szybkim krokiem do klasy. Rozmawiająca dwójka zamilkła na jego widok. Tobio zatrzymał się koło nich.
-Kageyama, co się...
-Chodź ze mną - Kageyama wszedł w słowo Hinacie, złapał go za rękę i wyciągnął z sali. Ciągnął go za sobą dłuższą chwilę, po czym stanął na korytarzu przy ścianie i puścił jego rękę.
-Znowu do ciebie przyszła? Czego znowu chciała?
-Unikałem jej przez ostatnie dni, ale teraz mnie przydybała i zaczęła się dopytywać, czemu ją okłamałem. W dodatku zaczęła rozpowiadać innym, że z nią chodzę! - chłopak uniósł ręce w geście  bezradności. - Ale przyszedłeś w dobrym momencie. Uratowałeś mi tyłek - uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Nie znoszę namolnych ludzi. To już nie jest upór, to głupota - mruknął w odpowiedzi Tobio.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.
-Do zobaczenia na treningu! - Hinata pomachał mu i pobiegł w swoją stronę.

***

Następnego dnia, gdy tylko Kageyama wszedł rano do swojej klasy, wszystkie rozmowy umilkły, a po chwili zastąpiły je wzburzone szepty. Gdy tylko chłopak na kogoś spojrzał, ta osoba od razu milkła i uciekała na bok spojrzeniem. Tobio zmarszczył brwi i podszedł ze swoją miną zabójcy do jednego z siedzących obok chłopaków.
-Ej, o co wam chodzi? - wyraz jego twarzy nieźle przeraził nieszczęśnika.
-No bo chodzą plotki, znaczy się, inni gadają, bo wczoraj - chłopak się plątał, jednak w końcu zdołał wykrztusić z siebie coś bardziej sensownego. -  Niby taka dziewczyna coś tam chciała od chłopaka z równoległej klasy, a ty wtedy przyszedłeś i się awantura zrobiła, bo nikt nie wiedział, że to nie była prawda z tym chodzeniem, że to on chciał ukryć, a ty wszystko naprostowałeś...
-Chodzi o tą akcję z Hinatą i Misaki z równoległej klasy? - Tobio w końcu zrozumiał, o co chodziło.
-Tak - chłopak odetchnął z ulgą. Nabrawszy pewności siebie, gdy Kageyama zrezygnował ze swojej miny rasowego gwałciciela i podpalacza, zapytał nieskładnie z pewną obawą. - Czy to prawda, że ty i Hinata...? - urwał w połowie.
-Tak - Tobio nie mógł zrozumieć, dlaczego jego kolega z klasy boi się go zapytać, czy przyjaźni się z Hinatą. No do cholery jasnej, może i odstrasza czasem ludzi od siebie swoją twarzą (a raczej jej wyrazem w  niektórych momentach) czy zachowaniem, ale to nie znaczy, ze nie może mieć ŻADNYCH przyjaciół! -  W zasadzie głupio się zaczęło to wszystko. Hinata miał do mnie uraz po meczu z gimnazjum, chciał mnie pokonać w liceum, ale poszliśmy do tej samej szkoły i drużyny i zostaliśmy kolegami, a potem, przez masę różnych wydarzeń, skończyło się w ten sposób - Kageyama nie zauważył szoku na twarzy rozmówcy i tych wszystkich opadniętych szczęk reszty ludzi w klasie (którzy nie mogli sobie darować i podsłuchiwali niedyskretnie).
-A. Uhm. Okej - to było jedyne, na co zdobył się w odpowiedzi chłopak. Na szczęście od dalszej rozmowy wybawił go dzwonek na lekcję.

***

-Kageyama! - Hinata wpadł jak burza do klasy Tobio. - Chodź ze mną szybko!
Kageyama, przyzwyczajony już do ciągłego biegania gdzieś z chłopakiem, wstał z miejsca i bez zbędnych pytań ruszył z Shouyou.
-Co się stało? - zapytał, gdy tylko stanęli w ustronnym miejscu.
-Czy wszyscy ludzie wokół ciebie też zachowują się tak dziwnie?
-Czyli nie tylko mnie to spotkało - mruknął do siebie. - A co?
-No bo u mnie w klasie to wszyscy dziwnie się na mnie patrzą, w dodatku ktoś powiedział, że już z tobą rozmawiali...
-Wstrzymaj się, głupku, bo nic nie rozumiem.
-Bo głupia sytuacja wczoraj wyniknęła z tego wszystkiego, z tej całej sytuacji z Misaki. Jakieś plotki krążyły - w tym momencie przeszła obok nich parka dziewczyn z klasy Tobio i na widok rozmawiających przyjaciół zachichotała. - Ale podobno wszystko wyjaśniłeś.
-Nie było nic do wyjaśniania. Powiedziałem im, jak jest naprawdę i koniec tematu - Kageyama wzruszył obojętnie ramionami. Nie rozumiał, o co tyle szumu, skoro nic się nie działo.
-Na szczęście - Hinata odetchnął z ulgą i wyszczerzył się do rozmówcy.

***

Następnego dnia Kageyama miał odwołaną ostatnią lekcję, więc - korzystając z okazji - poszedł na salę pograć w siatkę. Poprzedniego dnia nie mieli treningu, więc nie widział się z Hinatą od rozmowy poprzedniego dnia.
Tobio zwyczajowo odbijał piłkę od ściany, ćwicząc serwy, gdy nagle do sali wpadł Hinata:
-KAGEYAMA, CO TY IM POWIEDZIAŁEŚ?!
Piłka, od której Król na chwilę odwrócił wzrok, wróciła, boleśnie uderzając go w twarz.
-HINATA, GŁUPKU! NIE WPADAJ TAK GWAŁTOWNIE! - wydarł się w odpowiedzi, przykładając jednocześnie dłoń do puchnącego policzka.
-Wybacz, ale to jest teraz nieważne - Hinata rzucił swoją torbę w kąt i podbiegł bliżej. - Co ty powiedziałeś swojemu koledze z klasy, gdy pytał cię o tą sprawę z Misaki?
-Powiedziałem mu, że się przyjaźnimy, a co?
-NA PEWNO to mu powiedziałeś?
-Głupio się pytasz. A co się w ogóle stało?
-Nie wiem jakim cudem, ale poszła plotka, że my ze sobą chodzimy. Ktoś z mojej klasy się mnie o to dopytywał dzisiaj, ale nie wiedziałem, co powiedzieć, bo podobno to potwierdziłeś!
-Co? Kiedy niby... - Kageyama urwał w połowie. - Wiem, co się stało - przejechał dłonią po twarzy, krzywiąc się, gdy palce przesunęły się po obitym policzku. - Zaszła pomyłka, gdy rozmawiałem z jednym z chłopaków ode mnie z klasy. Myślałem, że pyta o naszą przyjaźń i powiedziałem mu, że to prawda. Nawet nie zauważyłem, że ani razu nie padło żadne słowo typu "przyjaciel". Dla mnie temat rozmowy był oczywisty. Cholera, wkopałem nas.
-Czyli przez głupie niedopowiedzenie pół szkoły myśli, że jesteśmy razem? - Hinata nie mógł tego ogarnąć rozumem. - Trzeba to wyjaśnić - w jego głosie, o dziwo, zabrzmiał żal. - Szkoda, bo to w końcu poskutkowało - mruknął do siebie, ale nie na tyle cicho, by Kageyama tego nie usłyszał.
-Co masz na myśli?
-Misaki do mnie wczoraj po lekcjach podeszła i przeprosiła, że była taka namolna i doprowadziła do odkrycia naszego związku. Obiecała też, że nie będzie się narzucać i faktycznie, od wczoraj z nią nie rozmawiałem, odpuściła sobie - westchnął z żalem. - A teraz, gdy jej powiem, że to była pomyłka, to się pewnie od nowa zacznie. No trudno, coś wymyślę.
-W końcu sama da ci spokój. A teraz trzeba to odkręcić. Może zacznijmy od wyjaśnienia sprawy...
-Cześć gołąbeczki! - wszedł mu w słowo Noya, wchodząc na salę. Za nim weszła reszta drużyny, szepcząc do siebie rzeczy typu "Noya, nie możesz być dyskretniejszy?" i "Prywatne treningi? Coś się tu kręci" albo "Gorszego wyboru ten głupek Hinata nie mógł dokonać?" (to ostatnie należało do Tsukishimy, kto by się spodziewał).
-To nie tak! - Hinata, momentalnie czerwieniejąc na twarzy i odskakując od Kageyamy, zaczął tłumaczyć członkom drużyny całą sytuację.
-To było po prostu nieporozumienie - Kageyama nadal miał tę samą minę. Nie przejął się, ze jego koledzy podejrzewają go o chodzenie z Shouyou.
-Nawet mnie nie zaskoczyła ta plotka o was jako o parze - Noya wzruszył ramionami.
-Czyli tylko nie ja wyczuwałem od nich nadmiar tęczy? - Tsukishima zrobił szyderczą minę.
-Co nie, Tsukki? - drgające ramiona zdradziły, że Yamaguchi się naśmiewa.
-Tsk - syknął Kageyama, posyłając Tsukishimie Minę nr 4 "Zaraz pomogę ci przestać oddychać".
-Pasowalibyście do siebie - Sugawara puścił oko Daichiemu, który również szykował się do złośliwego komentarza pod adresem dwójki nieszczęśników.
-Wszyscy już są? - trener wszedł na salę, zaraz za nim weszła Kiyoko, do której zaraz doskoczyli Tanaka i Noya chwaląc jej urodę i pracowitość pod niebiosa. - Gratuluję związku, chłopaki. Tylko nie przekładajcie tego ponad treningi - Keishin zwrócił się tymczasem do Hinaty i Kageyamy.
W czasie gdy "para" próbowała się wytłumaczyć z zarzutów, reszta drużyny tarzała się po podłodze ze śmiechu.

***

/Napisałem do niej. Odpisała, że w takim razie ponawia swoją prośbę o chodzenie :|/
Kageyama przeczytał kolejnego już sms odebranego od Hinaty. Mieli dzisiaj wolne, ale Shouyou nie chciał czekać do poniedziałku z wyjaśnieniami całej sprawy i pisał do Misaki, zdając przy okazji relację z rozmowy Kageyamie.
/Jest cholernie uparta. Pytałeś ją, co ona w tobie widzi? Może uda ci się udowodnić jej, że taki nie jesteś i odpuści?/ Tobio odpisał po namyśle. Chcąc nie chcąc, został wmieszany - częściowo ze swojej winy - w całą sprawę i nie pozostało mu nic innego, jak pomóc Hinacie i odzyskać wreszcie święty spokój.
Po dłuższej chwili dostał odpowiedź. /Napisała, że uważa mnie za pewnego siebie, niezwykle żywiołowego chłopaka. Twierdzi, że jestem całkiem słodki O.o/
Kageyama przebiegł szybko wzorkiem treść wiadomości  zamyślił się. Dziewczyna miała rację, Hinata był wulkanem energii i entuzjastą. Jego upór na meczach był godny podziwu, bywał - co prawda - często irytujący czy przygłupi, ale to dodawało mu uroku...
Tobio poderwał się, zdając sobie sprawę z tego, o czym pomyślał.
/Co mam jej odpisać?/ - brzmiała treść kolejnego smsa od Hinaty.
Kageyama, nie zastanawiając się, co pisze, odpisał mu:
/Nie mam pojęcia. Napisała prawdę./
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, jak to musiało wyglądać ze strony Hinaty. Jednak, sam nie wiedząc czemu, nie zdecydował się niczego naprostowywać.
Hinata nie napisał mu już nic więcej.

***

-Kageyama, pomóż mi z matmą!
Znów chwila nieuwagi i znów Kageyama dostał piłką w twarz.
-HINATA, DO CHOLERY, MÓWIŁEM CI JUŻ, ŻE MASZ MI TAK NIE WYSKAKIWAĆ Z DUPY! - na szczęście tym razem dostał w drugi policzek. - Co chciałeś?
-Pomóż mi z matmą. Mam mega sprawdzian w przyszły poniedziałek, a nic nie umiem. Słyszałem, ze jesteś dobry z matmy, więc może wytłumaczyłbyś mi parę rzeczy? - Shouyou wymachiwał zeszytem, gestykulując żywo. - Proszę cię bardzo! - złożył dłonie razem w błagalnym geście, a gdy zauważył, że w ten sposób gniecie zeszyt, schował go szybko do torby.
-Będziesz mnie tak długo prosił, aż ustąpię? - Hinata pokiwał szybko głową w odpowiedzi. - Niech ci będzie. Kiedy?
-Tak!  - Hinata uniósł zaciśniętą w pięść dłoń w geście zwycięstwa. - Mogę wpaść do ciebie w weekend?
-Niech będzie. O której?
-A od której mogę? Masz jakieś inne plany? Dopasuję się czasowo...
-Nic nie planowałem.
-To świetnie! Będę o 14!

***

/Chyba będę u ciebie wcześniej, bo nie mam nic do roboty. Nie przeszkadza ci to?/ Kageyama odczytał wiadomość od Hinaty.
/Kiedy konkretnie chcesz przyjść?/
/W zasadzie to już jestem w drodze xP/
Kageyama westchnął głośno.
/Właśnie wyszedłem z domu zrobić zakupy dla mojej mamy./
/Napisz mi, gdzie jesteś, to się spotkamy na mieście ^^/
Tobio odpisał mu szybko i schował telefon do kieszeni. Po 20 minutach Hinata dołączył do niego w sklepie:
-Hej!
-Cześć.
-Twoi rodzice nie mają nic przeciwko mojemu przyjściu?
-A skąd. Moja mama się cieszy, że zapraszam kolegów do domu i pomagam im w nauce, a mojego ojca nie ma. Chcemy jakieś lody? - Kageyama wskazał zamrażarki. - Zapowiada się gorący dzień.
-Czemu nie? - Hinata zaczął przebierać wśród lodów, aż w końcu wyciągnął jeden z zamrażarki z triumfalną miną. - Mam! Idziemy do kasy?
-Mhm - Kageyama wyjął z zamrażarki coś dla siebie, po czym zamknął ją.
Po chwili wyszli ze sklepu z siatką pełną jedzenia. Od razu wyjęli z niej lody i odpakowali je.
-Mmm, uwielbiam ten smak - Hinata oblizał się.
-Pierwszy raz widzę te lody. Jaki mają smak?
-Zielona herbata, ale są naprawdę dobre. Chcesz spróbować? - podsunął Kageyamie słodycz pod nos, a ten, po chwili namysłu, odgryzł kawałek. - Dobre, nie?
-Smakują jak każde inne lody herbaciane - Tobio wzruszył ramionami. - Ale nie są złe. Chcesz spróbować mojego?
-Mhm - Hinata otworzył szeroko buzię, a gdy Kageyama podsunął mu loda, ugryzł go. - Kawowe?
-Cappuccino. Cały się usmarowałeś, głupku - Kageyama wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął nią wycierać twarz Hinaty.
Obok nich przeszła jakaś trójka dziewczyn, szepcząc coś do siebie i głupio się do nich uśmiechając.
-A im o co chodziło? - Kageyama schował chusteczkę do kieszeni.
-Takie rzeczy robią pary - odpowiedział mu cicho Hinata, momentalnie czerwieniejąc na twarzy.
-O. Hm. Zrobiło się dziwnie - Kageyama przeczesał z zakłopotaniem włosy. - Chodźmy już, moja mama czeka na zakupy.

***

-Kageyama! - Hinata ostrzegawczo już z daleka zaczął wołać.
-Co się stało?
-NAPISAŁEM TEN TEST! I DOBRZE MI POSZŁO! ROZUMIAŁEM WIĘKSZOŚĆ POLECEŃ!
-Oi, głupku, miałeś rozumieć je WSZYSTKIE, a nie WIĘKSZOŚĆ. Ale dobre i tyle.
-Wszystko dzięki tobie. Dziękuję ci bardzo!
-Nie powiem, że było łatwo.  Jesteś nieprawdopodobnie mało ogarnięty, jeśli chodzi o naukę.
-Ale nie zmarnowałeś przeze mnie całej soboty, poszliśmy później przecież pograć - Hinata wydął z niezadowoleniem policzki.
-Długo macie zamiar stać pod salą i się kłócić? - Sugawara klasnął w dłonie, by zwrócić na siebie ich uwagę. - Daichi się zdenerwuje, jeśli się nie pospieszycie.
-Już idziemy - Kageyama zrobił krok w stronę sali, jednak Hinata przebiel obok niego w pełnym pędzie.
-BĘDĘ PIERWSZY!
-WRACAJ TU, GŁUPKU! TO BYŁ FALSTART!

***

-Kageyama, jakaś dziewczyna z klasy 1-2 do ciebie - jeden z chłopaków z klasy Tobio stanął przed jego ławką. - Mówi, że ma pilną sprawę.
-Co? - Kageyama, brutalnie wyrwany z zamyślenia, próbował odnaleźć się w rzeczywistości. - A, dobra. Już idę - wstał z krzesła i powoli ruszył w stronę drzwi. - Kim ona jest?
-Powiedziała, że ma na imię Satsuki. Znasz ją?
-Nie.
Kageyama zatrzymał się w progu, na wprost nieznajomej. Dziewczyna była dość niska, miała krótkie brązowe włosy i okulary w dużych oprawkach. Stała, nieśmiało wpatrując się w podłogę, jednak an widok Kageyamy uniosła głowę:
-Kageyama-kun, możesz iść ze mną na chwilę? Chciałabym ci coś powiedzieć.
Tobio skinął głową i ruszył za dziewczyną. O dziwo, szła dość szybko. Zaprowadziła go na tyły szkoły, gdzie nikogo nie było.
-Wiem, że mnie nie znasz - zaczęła nieśmiało. - Mam na imię Satsuki, chodzę do równoległej klasy. Chciałam ci tylko powiedzieć, że od dłuższego czasu ci się przyglądam i... - zaczęła nerwowo miąć w dłoniach skrawek spódnicy. - Podobasz mi się - wykrztusiła wreszcie.
-To bardzo miłe, ale... - Kageyama zaczął powoli, jednak dziewczyna weszła mu w słowo.
-Nie musisz nic mówić, ja wiem - machnęła gwałtownie dłonią. - Wiem, że jesteś zajęty, nie oczekuję od ciebie żadnej odpowiedzi, chciałam ci to po prostu wyznać - widząc zdziwienie na twarzy Kageyamy, zaczęła pospiesznie wyjaśniać. - Chodzą plotki o tobie i o chłopaku z innej klasy. Ktoś was widział ostatnio na mieście, jak razem spacerowaliście, na randce byliście podobno. Przepraszam, nie powinnam była tego mówić - speszyła się. Kageyama nie wiedział, co ma powiedzieć, więc milczał, wpatrując się gdzieś w bok. - W każdym razie, nie będę ci się narzucać - skłoniła się lekko. - Miłego dnia - szepnęła i pobiegła z powrotem do szkoły.
Po dłuższej chwili chłopak także wrócił do klasy.
-No, no, no, nieźle, Kageyama - jeden z chłopaków od razu zjawił się u jego boku, gdy tylko wszedł do klasy.
-Nawet nie wiesz, ilu chłopaków chciałoby chodzić z tą dziewczyną - dodał drugi. - Chłopie, nawet nie wiesz, jak bardzo ci zazdroszczę!
-Przestańcie, nie ma się czym ekscytować - Kageyama wyminął ich i usiadł an swoim miejscu, jednak ci uparcie za nim podążyli.
-Co jej powiedziałeś? Zgodziłeś się z nią chodzić?
-Nie, ona sama powiedziała, ze chciała mi tylko to powiedzieć i niczego nie oczekuje.
-CO? Taka laska od ciebie zagadała, a ty nic?!
-Czyli to prawda, że ty i ten chłopak ze sobą chodzicie?
Kageyama wstał gwałtownie, przewracając krzesło:
-Mam dość tego gadania! Skończycie z tym! - krzyknął, po czym zreflektował się, postawił krzesło i znów na nim usiadł. Wziął głęboki oddech, by się uspokoić. - Już wam tłumaczyłem, że to było nieporozumienie. A Satsuki pomyślała tak samo jak wy i dlatego sama odpuściła i wróciła, zanim jej cokolwiek wyjaśniłem - dodał cichszym tonem.
-Sorry, Kageyama - jego kolegom zrobiło się nieswojo. - Nie chcieliśmy cię o nic posądzać, to tak jakoś głupio wyszło...

***

-Co się stało, Kageyama?
Tobio wzdrygnął się. Zatopił się w swoich myślach tak bardzo, że nie usłyszał kroków Hinaty. Kageyama wlepiał wzrok w ziemię, siedząc na schodkach przed salą i czekając, aż któryś z senpai'ów przyjdzie i otworzy drzwi.
-Nic. Zamyśliłem się.
-Widzę. Tak się zamyśliłeś, że nie zauważyłeś, że pada - dopiero teraz Kageyama uniósł głowę i zauważył, że Hinata stoi nad nim, osłaniając go swoim parasolem przed deszczem. - Na szczęście dopiero zaczęło i nie zdążyłeś zmoknąć.
-Nie wiesz może, czemu Daichi i reszta się spóźniają? - Kageyama wstał, wyjął z torby własny parasol i  rozłożył go.
-Nie mam pojęcia - Hinata wzruszył ramionami. - Szczerze mówiąc, gdy tu szedłem to spodziewałem się, że wszyscy już będą...- w tym momencie jego i Kageyamy telefony zawibrowały jednocześnie.
-Odwołany trening? - Kageyama uniósł brwi do góry.
-Szkoda, ze nie powiadomili nas wcześniej, zdążyłbym wrócić do domu, zanim by się rozpadało - Hinata spojrzał na niebo, z którego padało coraz więcej coraz większych kropli deszczu. - Nie uśmiecha mi się jazda na rowerze w deszczu. Będę musiał to przeczekać...
-Chodźmy do mnie - Kageyama dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, jednak nie wycofał się. - Mieszkam niedaleko, przeczekasz deszcz u mnie.
Po chwili Hinata uśmiechnął się z wdzięcznością:
-Dzięki, ratujesz mi tyłek.

***

-Przepraszam za najście! - Hinata zawołał od progu.
-Nikogo nie ma, moi rodzice wyjechali gdzieś i wracają jutro wieczorem - Kageyama złożył parasol.
-Często zostajesz sam? - Hinata ściągnął buty i przeczesał mokre włosy. Mimo, że mieli parasole, to i tak zmokli, bo do ulewy dołączył jeszcze silny wiatr.
-Tak.
-Fajnie masz, ja zostaję zawsze z moim rodzeństwem, albo jeździmy gdzieś wszyscy razem.
-Takie rodzinne wyjazdy też muszą być miłe - Kageyama zaprowadził Hinatę do swojego pokoju. - Pójdę zrobić coś ciepłego do picia. Wykąp się w tym czasie i przebierz w coś suchego. Pożyczę ci jakieś moje ciuchy, twoje rozwiesimy, by wyschły - podał Hinacie komplet ubrań i  czysty ręcznik.. - Tam jest łazienka - wskazał drzwi i wyszedł.
Po kilku minutach Hinata wrócił do pokoju.
-Dzięki wielkie za bluzę - Hinata podwinął rękawy. Ubrania Kageyamy były na niego wyraźnie za duże. W dodatku po kąpieli jego włosy oklapły, nadając mu wyglądu małego dziecka. Kageyama parsknął śmiechem: Shouyou wyglądał naprawdę zabawnie. - Nie śmiej się ze mnie! - Hinata wydął policzki.
-Nie śmieję się - skłamał Tobio. - Trzymaj, twoja herbata - podał mu kubek. - Pójdę się umyć, za chwilę wracam. Czuj się jak u siebie.
-Dziękuję bardzo - chłopak ujął kubek delikatnie w dłonie. - Miłej kąpieli.
Po kwadransie Kageyama wrócił.
-Masz dużo książek w pokoju - Hinata stał przy regale zawalonym tomami od góry do dołu. - Jaki gatunek preferujesz?
-Przygodowe i fantasy. Ale czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Jeśli będziesz chciał coś pożyczyć, bierz śmiało. Mogę ci też coś zawsze polecić.
-Która jest twoją ulubioną?
-Ta - po chwili namysłu Kageyama wskazał jeden z tomów.
-Mogę pożyczyć? - Hinata delikatnie ściągnął tom z półki.
-Pewnie.
Shouyou schował książkę do swojej torby.
-Co będziemy robić? - zapytał, odwracając się w stronę Kageyamy.
-Masz może ochotę obejrzeć jakiś film?
-Co proponujesz?
-Podobno można już obejrzeć w Internecie tę sławetną komedię o złodziejach, co niedawno wyszła...
-Serio?! Chciałem ją zobaczyć!
Po chwili Kageyama odpalił laptopa, wyszukał film i przygotował miejsce do siedzenia i coś do jedzenia w czasie seansu. Rozsiedli się z Hinatą wygodnie i włączyli film. Po kilku minutach Hinata cicho zapytał:
-Ostatnio ciągle jesteś nieobecny - Kageyama nawet nie poczuł, kiedy Shouyou oparł na jego ramieniu głowę. - Coś cię martwi?
-Te wszystkie plotki na nasz temat, ta sprawa z Misaki - odparł szczerze. - O tyle, o ile z tym drugim jest coraz lepiej, bo na razie dała ci spokój, to z tym pierwszym jest coraz gorzej. Dzisiaj Satsuki z klasy 1-2 przyszła do mnie i powiedziała, że się jej podobam.
-Poważnie? Gratuluję, co jej powie...
-Stwierdziła, że nie będzie mi się narzucać, bo już jestem zajęty - wszedł mu w słowo. - Powiedziała, że ktoś nas widział w sobotę, gdy byliśmy rzekomo na randce i obiecała, że da mi spokój, bo chodzę z tobą a ona wyznała mi to, bo tego chciała, ale nie liczyła na żadną odpowiedź.
-Przepraszam, Kageyama, przeze mnie jesteś po uszy w kłopotach - Hinata zaczął nerwowo zaciskać pięści i rozluźniać je na powrót.
-To nie twoja wina, sam też do tego swoje dołożyłem.
-A zaczęło się od głupiej prośby Misaki o chodzenie - Hinata pokręcił głową. - Się porobiło...
-Taa...
Obaj wpatrywali się w monitor, nie widząc go jednocześnie.
-Nie jesteś zły o te plotki o nas? - Hinata po dłuższym czasie odważył się kontynuować rozmowę.
-Zły? Nie ująłbym tego w ten sposób. Bardziej irytuje mnie to, że ludzie się żywią tymi ochłapami niepotwierdzonych wiadomości, nie próbując dociec tego, że rzeczywiście są one prawdą. Takie bezsensowne paplanie, z którego są potem same nieporozumienia i nieprzyjemności. Nawet nie spojrzą na to, czy nie rujnują komuś właśnie życia. - Po długiej chwili milczenia, Kageyama zapytał - A ty co o tym myślisz?
-Myślę podobnie, jak ty. Irytuje mnie tylko fakt, ze ktoś ciągle robi z tego sensację i przejmuje się bardziej, niż własnym życiem.
-Zdziwiła mnie reakcja kolegów z drużyny, że nie byli zaskoczeni tą "wiadomością" - wypalił nagle Tobio. - Naprawdę tak to wygląda?
-Nie wiem, nigdy tak na to nie patrzyłem. Ale nie przeszkadza mi, że tak myślą. Nic złego w końcu nam się od tego nie dzieje, sami też nic złego nie robimy - Hinata niespodziewanie zwrócił twarz w stronę Kageyamy. - Nie mylę się? - szepnął cicho.
-Nie - odpowiedział mu równie cicho Kageyama, po czym pokonał dzielący ich dystans i pocałował chłopaka. Najpierw nieśmiało, upewniając się, że ten go nie odepchnie, potem coraz śmielej. - Nie masz nic przeciwko? - zapytał głupio mimo tego, ze Hinata sam zaczynał oddawać mu pocałunki. Chłopak tylko pokręcił w odpowiedzi głową.
-Już i tak ludzie podejrzewają nas niewiadomo o co  - parsknął nerwowym śmiechem.  - Nic się nie stanie, jak część ich myśli zamieni się w prawdę, nie?
-Nie - Kageyama znów zaczął go całować, jednocześnie wplatając jedną rękę w jego włosy i przyciągając go w ten sposób bliżej. Nagle zamarł w pół ruchu i odsunął się od chłopaka.
-Co sie stało? - Shouyou spojrzał na niego z obawą.
-Chcesz zostać na noc? - zapytał prosto z mostu Kageyama. - Jest już późno, nie przestało padać, mam wolny futon, moich rodziców nie ma, a jutro mamy wolne. Tylko musisz zadzwonić i powiedzieć o wszystkim swoim rodzicom - mówił coraz szybciej, a po chwili speszył się i naprostował. - O ile chcesz, w ogóle, do niczego cię nie zmuszam...
-Bardzo chętnie, skoro mnie zapraszasz - Hinata nie mógł powstrzymać śmiechu na widok niezdarnych prób Kageyamy w wysłowieniu się. - Nie spinaj się tak, Kageyama, przecież rozmawiasz tylko ze mną.
-No właśnie - mruknął Tobio. Na tyle cicho, że chichoczący Hinata nie słyszał go.

***

-Hinata, jakaś dziewczyna do ciebie - Noya wszedł na salę, wprowadzając ze sobą Misaki.
Hinata i Kageyama na jej widok spojrzeli na siebie, po czym Hinata westchnął głęboko, odłożył piłkę i wyszedł z sali, wyprowadzając ze sobą dziewczynę.
-Uparta jest, nie? - Tanaka stanął obok Kageyamy, który nieświadomie co chwila zerkał w stronę drzwi, za którymi zniknął Shouyou.
-Zaczyna to wyglądać na głupi upór, a nie na prawdziwe zauroczenie - Tobio wyraził swoją opinię.
-Jakby się z kimś założyła i za wszelką cenę próbowała wygrać, nie? - Nishinoya stanął obok nich.
-Mniej-więcej - Kageyama kiwnął głową.
-Hinata ma jej dość, ale nic do niej nie dociera - Tanaka wzruszył ramionami. - Niby fajnie jest, jak laska się o ciebie bije, walczy i stara, ale bez przesady.
-Mam tego dość - niespodziewanie dla wszystkich Kageyama rzucił piłkę w kąt i stanowczym krokiem wyszedł z sali. - Ej, panienko! - zatrzymał się dopiero obok osłupiałych Hinaty i Misaki. - Zostaw go w końcu w spokoju. Dał ci jasno do zrozumienia, że nie chce z tobą chodzić.
-Nie twoja sprawa - odpyskowała mu bezczelnie. - To ty jesteś Kageyama Tobio, potocznie zwany Królem?
Krew w chłopaku momentalnie zagotowała się na dźwięk tego przydomka, jednak gdy Kageyama otwierał usta, by coś odpowiedzieć, uprzedził go Hinata:
-On nie cierpi tego przezwiska. Nie nazywaj go tak, chyba, że chcesz poznać jego wkurzoną stronę. A uwierz mi, ta jest o wiele lepsza.
-Mówisz tak, jakbyś naprawdę z nim chodził, a nie tylko się przyjaźnił - Misaki spojrzała na Kageyamę z wyższością.
Hinata chciał się jej odgryźć, jednak tym razem to on został uprzedzony:
-A jeśli rzeczywiście jesteśmy razem? - Kageyama objął Hinatę w pasie i spojrzał wyzywająco na natrętną dziewczynę.
-Ja... - dziewczynę zamurowało, poruszała niemo ustami, jak ryba wyjęta z wody. Po dłuższej chwili potrząsnęła głową, wymruczała coś niezrozumiałego, z czego dało się tylko odróżnić pojedyncze zbitki słów typu "to w końcu prawda?" i "jak jest naprawdę?". Znów zamilkła, po czym spojrzała hardo prosto w oczy Kageyamy. - Dobrze. Rozumiem. Wybaczcie za najście - powiedziała jakby nigdy nic, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała w kierunku szkoły.
-Ona nie jest normalna - wyrwało się Hinacie.
-Na szczęście całą tą sprawę masz już za sobą.
-Dzięki za pomoc z tym... - Hinata zrobił ręką nieokreślony ruch, po czym wzruszył ramionami i dokończył zdanie - ...wszystkim. A mógłbyś mnie już puścić?
-Wybacz! - Kageyama odskoczył od niego, cały czerwony na twarzy.
-Nic się nie stało - Hinatę naprawdę bawiła nieśmiałość Kageyamy. - Mam do ciebie pytanie - tym razem to Shouyou zarumienił się lekko. - To o tym chodzeniu - zaczął nerwowo splatać i rozplatać palce - to mówiłeś tak na poważnie czy po to, by się odczepiła?
-A którą opcję byś wolał? - Kageyama wyczuł w sobie nowe powołanie: sadyzm wobec Hinaty.
Chłopak rozejrzał się szybko na boki, podszedł do Kageyamy, złapał go za przód bluzki, przyciągnął do siebie, zmniejszając dzielącą ich odległość i szybko go pocałował, po czym odsunął się.
-Wolałbym tą opcję - odwrócił się tyłem do Kageyamy, ukrywając swoje zmieszanie. - Chodźmy już, reszta na nas czeka - ruszył powoli w stronę drzwi od sali gimnastycznej.
Kageyama po chwili oprzytomniał i dogonił go, po czym zrównał ich kroki. Na salę weszli razem, ramię w ramię.

[IT'S THE BEGINNING OF SOMETHING NEW]

10 komentarzy:

  1. Aww~ Takie urocze :3 Szkoda, że to tylko OneShot ;-; Mogłabyś pisać więcej tych tych...no właśnie tych z nimi :> Błędów, żadnych nie widziałam i wgl było tak słodko i kawaiiaśnie *.*
    Czekam na następną notkę u cb :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej uroczy oneshot z Haikyuu jaki czytałam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super one-shocik :D bez zbędnych seksow na każdym kroku, uroczy, trzymający akcję na wodzy do samego końca.
    Pisz tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja skręcająca się na podłodze ze szczęścia :3 i tak po za tym to mega fajnie napisałeś/aś +10000000000

    OdpowiedzUsuń