poniedziałek, 27 stycznia 2014

~Nie gryź~

Autorskie, pisane z punktu widzenia Uke. Mam zamiar napisać coś jeszcze w tym stylu, tylko z punktu widzenia Seme.
Miłej lektury c:





                                               "Nie gryź!"
                -Nie gryź.
                Patrzę na poły zdziwiony, na poły wkurzony na niego. On też mnie obserwował, równie intensywnie, ale z naganą i wyczekiwaniem.
                O co mu chodzi?
                Odwracam się z powrotem do biurka. Obdarzam ponurym spojrzeniem tonę kartek obok laptopa. Mam masę roboty papierkowej do zrobienia. Muszę najpierw wprowadzić te zasrane dane. A później czeka mnie segregacja, uzupełnianie, kadrowanie, formatowanie, sprawdzanie, wysyłanie, zapisywanie... Nie chce mi się, ale muszę. Samo się nie zrobi, nikt tego za mnie nie wykona, a zostawić nie mogę, bo mnie z roboty wyleją, a za coś żyć muszę...
                -Nie. Gryź.
                Znowu! Odwracam się, solidnie wkurzony. Mam od cholery roboty, on to doskonale wie, to dlaczego mi przeszkadza? Teraz, gdy zbliżają się ferie, gdy chcę to zrobić by mieć wolne, on mi uniemożliwia skupienie się! Dziś tylko jego mi brakowało! Co za... dupek!
                -Nie gryź.
                Kuźwa! Zaraz mnie coś trafi!! O co mu chodzi?!
                Wstał i podszedł do mnie. Nachylił się nade mną i delikatnie ujął moją twarz w dłonie. Przejechał  kciukiem po moich  wargach:
                -Nie gryź -  powtórzył kolejny raz, po czym złączył nasze wargi.
                W końcu zrozumiałem.
                -Nie mogłeś powiedzieć od  razu , że o to ci chodzi? - zapytałem, gdy tylko mnie puścił. Mam głupi nawyk przygryzania wargi. A on to bezczelnie czasem wykorzystuje, by mnie całować.
                -Nie mogłem. Słodko wyglądasz, gdy to robisz - powiedział bezczelnie.
                Zawstydza mnie takimi tekstami. Zawsze reaguję na to rumieńcem. Tym razem też, oczywiście. Drań musi zawsze coś palnąć, by potem z satysfakcją oglądać moje czerwone policzki.
                -Cicho bądź - rozkazałem, ale nie potraktował tego poważnie i zaczął gryźć moją dolną wargę. Jak nie ja, to on, cholera. A potem zdziwienie, że mam zmaltretowane i pogryzione usta.
                Przeszliśmy do "właściwych" pocałunków. Jego język bezczelnie penetrował moje usta, jeździł po podniebieniu, zderzał się z moim językiem. Cholera, jak ja lubię nasze całowanie się... Siedzieliśmy tak, dopóki ściekająca po mojej brodzie strużka śliny nie przypomniała mi, że mam robotę. Z, nie małym, trudem rozłączyłem nas i, słabym z pożądania i podniecenia, głosem zaprotestowałem:
                -Proszę cię, mam pracę do zrobienia - jęknąłem, bo on, nie zważywszy na to, że coś mówię, całował mnie po szyi i uchu.
                Na moje słowa uniósł głowę, by nasze spojrzenia się spotkały, i wyszeptał:
                -To zajmie nam tylko chwilę - po czym zlizał z mojej twarzy naszą ślinę i znów złączył nasze usta w pocałunku.
                A ja mu uległem chociaż wiedziałem, że to nie będzie tylko chwila i nie skończy się tylko na całowaniu...
                Cholera, jak on na mnie działa...
***
                Otworzyłem powoli oczy. Leżałem w moim łóżku u mnie w sypialni Pomarańczowy poblask od okna barwił ściany i sufit. Słońce zachodziło. Przeciągnąłem się i przetarłem twarz. Spojrzałem na budzik stojący na szafce nocnej. Już jest po 17.
                Co ja robię o tej porze w łóżku?
                Ledwo zadałem sobie te pytania, a już się do końca rozbudziłem i wszystko przypomniałem.
                Zamiast wypełniać dokumenty, poszedłem się kochać z moim chłopakiem. Cholera! Wiem, jak on na mnie działa, ale to jest ode mnie silniejsze, no! Masakra! Straciłem ponad 4 godziny cennego czasu! Moja szansa na wolne ferie właśnie przepadła bezpowrotnie. Zajebiście.
                Przeczesałem dłonią włosy i z ciężkim westchnieniem wstałem. Ubrałem tylko bokserki, reszty mi się nie chciało. Gdy wychodziłem z pokoju, omal się nie zabiłem o leżącą w progu bluzę mojego chłopaka.
                Właśnie, a tego drania gdzie wcięło? Postanowiłem go poszukać. W sypialni go nie było, w kuchni, salonie i łazience też. Został tylko mój pokój roboczy. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
                Siedział tam, przy biurku i pisał coś na moim laptopie. Moje wejście oderwało go od zajęcia. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się:
                -Chodź, coś ci pokażę - kiwnął głową w stronę komputera.
                Podszedłem i bezceremonialnie wpakowałem się mu na kolana. Od razu zauważyłem, że przypatruje się mojemu ubraniu, a raczej jego braku, z lekkim uśmieszkiem. Udałem, że tego nie widzę, chociaż moje policzki przybrały lekko różowy odcień, i skupiłem się na monitorze. A raczej na tym, co wyświetlał.
                Najpierw do mnie nie dotarło, co on chciał mi pokazać, ale gdy zrozumiałem, odwróciłem się twarzą do niego, z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami, i zapytałem:
                -Ty to zrobiłeś?
                -Tak, dla ciebie - spojrzał na mnie z czułością. - Żebyś nie narzekał, że twój kochany drań cię oderwał od roboty i nie miałeś wolnych ferii.
                Patrzyłem na wypełnione, zedytowane, przepisane itd. dokumenty, które on uzupełniał, gdy ja spałem. Już na pierwszy rzut oka widziałem, że zrobił to dobrze, z dokładnością i poprawnie. Wszystko odwalił za mnie. I to w tak krótkim czasie.
                -Dziękuję - przytuliłem się do niego. - Naprawdę, bardzo dziękuję!
                -Proszę bardzo- też mnie objął. - W końcu to moja wina, że tego nie skończyłeś.
                -Że ci się chciało - pocałowałem go. - Dziękuję!
                -Chciało, miałem motywację - odwzajemnił pocałunek. - A teraz, skoro nie masz już pracy, to może zrobimy sobie w łóżku jeszcze rundkę lub dwie? - jego dłonie powędrowały na moje biodra.
                -Ty draniu - odchyliłem głowę, by mógł mnie swobodnie całować po szyi. -To była ta twoja motywacja?
                -Zgadłeś. Twój drań cię kocha i chce, byś z nim spędził dzisiaj jeszcze trochę czasu - zostawił na mojej szyi malinkę. - To jak, rundka lub dwie?
                -Kochanemu draniowi się nie odmawia - odparłem wiedząc, że to znów nie będzie tylko rundka lub dwie. - W podziękowaniu za pomoc, spędzę z moim draniem resztę dzisiejszego dnia - zarumieniłem się, a on wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
                Cholera. Jak ten drań - mój kochany i jedyny drań- na mnie działa... Kocham go za to...
                                                                                                                                                                                                                           END

6 komentarzy:

  1. Słodko. Trochę za słodko.
    Miło się czytało.
    Więcej nie da się powiedzieć - fabuły wiele tu nie ma, bohaterowie nie mają nawet imion.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sobie dać szlaban na słodycz w opowiadaniach. Masz rację - za dużo tego. Aczkolwiek niektórym się podoba ;P
      To miało być bezosobowe, ale teraz widzę, że przesadziłam xP

      Usuń
    2. Hehehe :3
      Słodycz jest dobra, ale w odpowiednich proporcjach ^^
      To prawda, że opowiadanie jest bezosobowe i trudno powiedzieć tu coś więcej. Przedstawiłaś tu uke, jako wyjątkowo babskiego. A nie zapominajmy, że mimo wszystko, uke to również facet ^^

      Usuń
  2. Cóż...nie mam zielonego pojęcia jak wypowiedzieć się na temat tego Shota...:// Był suodki, był uroczy..były seksy (ale nie było opisanych seksów >.<), czego chcieć więcej?? :/ Otóż...tego cukru jest tu za dużo...choć perspektywa pisania z...w roli uke, była bardzo pomysłowa...to muszę ci przyznać :3 Tym razem było więcej błędów, ale nie będę się czepiać błędów sprzed roku :P Chyba...ale były *upomina*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń