poniedziałek, 27 stycznia 2014

~I'm just your problem~ Gumlee

No to jedziemy z tym koksem. Wrzucam moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję, ze przypadnie do gustu. c:
To paring Marshall Lee x Prince Gumball z Adventure Time. Jesli kogoś to razi, to proszę nie czytać. Pozostałych zapraszam do lektury :3





                                                               ~I`m just your problem~
                Balonowego obudziły ciche dźwięki muzyki. Otworzył oczy i ostrożnie rozejrzał się po swojej sypialni. Nikogo, poza nim samym, w niej nie było.
                Usiadł i potarł dłonią skronie. Wczoraj organizował swoją 18-stkę i nieco przesadził z alkoholem. Spojrzał na zegarek. 5 rano. Już miał zamiar z powrotem odlecieć w objęcia Morfeusza, jednak do jego uszu ponownie doleciały dźwięki muzyki. Bardzo ładnej z resztą, ale jednak muzyki. o 5 rano. Po imprezie. Gdy on chce się wyspać. I ma kaca.
Westchnął ciężko i ponownie rozejrzał się po różowej, iście królewskiej sypialni, by namierzyć źródło dźwięku.
                -Okno. To z zewnątrz - mruknął stawiając jedną stopę na chłodnej posadzce. Po chwili dołożył drugą i stanął chwiejnie na nogach.
                Upojenie alkoholowe jeszcze go nieco trzymało, a że miał słabą głowę, to trochę wystarczyło w zupełności, by miał problemy z koncentracją.
                Chwiejnie podszedł do drzwi od balkonu. Położył dłoń na klamce, a po chwili wahania nacisnął ją.
                Drzwi uchyliły się, wpuszczając do środka zimne powietrze, od którego książe zadrżał. Potarł zziębnięte ramiona i po cichu wyszedł na dwór. Przeszedł kilka kroków i oparł się o balkonową barierkę. Cały czas rozglądał się w poszukiwaniu zakłócającej jego zasłużony odpoczynek osoby.
                -To z góry - pomyślał i skupił wzrok, by wyłapać w ciemności tajemniczego muzyka.
                Gdyby przez chwilę skupił się na dźwiękach, z pewnością od razu poznałby, kto w środku nocy gra na gitarze. jednak zmęczony i skacowany Gumball nawet przez sekundę o tym nie pomyślał.
                W końcu wypatrzył sylwetkę, siedzącą na dachu z gitarą w ręku, uderzającą delikatnie w struny. Balonowemu wydawało się, że skądś zna tę koszulę w kratkę i instrument, jednak 100% pewność, co do tożsamości gitarzysty uzyskał, gdy ten zaczął cicho, acz wyraźnie śpiewać:
                -Da dara da da, I'm gonna bury you in the ground. Da dara da da, I'm gonna...
                Gdy różowo włosy już otwierał usta, by rozkazać Marshall'owi zostawić gitarę i  iść spać, ten niespodziewanie zaśpiewał coś, co Balonowego zamurowało:
                -What, you don't like that? Or you just don't like me?
                Książę zamknął usta. Zdziwił się tym, jednak po chwili głos Lee i dźwięki jego niesamowitej gry na gitarze porwały go tak, że zapomniał, po co przyszedł. Stał, chłonąc, jak zahipnotyzowany, całym sobą śpiew wampira, wlepiając jednocześnie w jego ledwie widoczną sylwetkę swoje roziskrzone oczy. Po chwili zrozumiał, że to piosenka kierowana do niego. smutna, pełna przeprosin i goryczy. Bardzo piękna piosenka, którą samozwańczy król śpiewał, po prostu, cudownie. Głos miał niezwykły, pełen emocji, silny, idealnej barwy, dźwięczny, idealnie zgrywający się z gitarą.
                Do końca występu Gumball stał, nic nie mówiąc, tylko kiwając wolno głową do rytmu muzyki. Lee nie widział go, bo siedział tyłem, z głową zwróconą w stronę gwiazd.
                -I'm just your problem - odśpiewał Marshall po raz ostatni i zakończył piosenkę.
                -Marshall! - wykrzyknął książę widząc, że wampir wstał z zamiarem odejścia.
                Czarnowłosy drgnął i odwrócił się. Już po samym głosie poznał, kto go wołał.
                -Balonowy - odpowiedział sfruwając na balkon. - Jak długo tu jesteś? - nie podszedł do różowowłosego.
                -Hm, ja? Ch-Chyba od samego początku - zadrżał Gumball pod wpływem chłodnego podmuchu wiatru. Przez cały występ nie czuł, jak zimno jest na dworze.
                -Ehm - chrząknął czerwonooki. - Ja to wyjaśnię...
                -Skąd się tu wziąłeś? To wiem, byłeś na urodzinach i jak reszta gości zostałeś na noc - wszedł mu w słowo książę. -Ale dlaczego robisz koncert w środku nocy? -zapytał bez cienia chamstwa w głosie, znów drżąc z zimna.
                -Właśnie to chciałbym wyjaśnić... Tylko może nie tutaj - odparł wyższy chłopak, patrząc na gęsią skórkę na rękach rozmówcy. Sam był od dawna martwy, więc chłodny wiatr mu nie przeszkadzał jakoś specjalnie.
                Czarnowłosy ruszył przodem do sypialni różowo włosego. Ten, po chwili niezdecydowania, ruszył za nim.
                -No więc? Słucham - zapytał gospodarz rzucając się na łóżko.
                -Ja... Nie mogłem spać... - wyszeptał wampir, przysiadając z brzegu. -Poszedłem grać, by się czymś zająć.
                - Musiałeś wybrać granie? O 5 rano?
                Książę nie rozumiał swojego rozmówcy. Rozumiał tylko tyle, że mówi on szeptem, by nikogo nie obudzić, a przecież już to zrobił, grając na gitarze nad cudzym oknem.
                -Ja... chciałem chociaż tak dać upust moim uczuciom... - samozwaniec odwrócił głowę, a po chwili ukrył ją w dłoniach.
                -Uczuciom? - zmarszczył uroczo brwi Gumball. - I o co chodziło z tą piosenką kierowaną do mnie? Z resztą nieważne, uspokój te swoje uczucia w jakikolwiek sposób, by nie przeszkadzały mi w spaniu - podkacowany Balonowy marzył o położeniu się z powrotem do różowego, miękkiego łóżka, ale nie mógł tego zrobić, dopóki nocny gość sobie nie pójdzie.
                -Uspokoić? Moje emocje? W jakikolwiek sposób? - zapytał z niedowierzaniem gitarzysta.
                -Tak, masz moje książęce pozwolenie, rób, co chcesz, ale nie graj już na gitarze w tak diabelnych porach . podenerwowany książę machnął ręką. - A teraz idź.
                Położył się na łóżku i złapał kołdrę z zamiarem przykrycia się.
                Nagle poczuł, że Marshall łapie go za nadgarstek, a po chwili poczuł na wargach delikatny pocałunek.
                -Ma-Marshal! Co ty robisz?! - książę odepchnął chłopaka.
                - Uspokajam swoje emocje, jak kazałeś - odpowiedział czarnowłosy głębokim, drażniącym w dziwny sposób zmysły Balonowego, głosem.
                Gumball już otwierał usta, by wyrzucić przyjaciela z pokoju, ale czerwonooki zatkał mu je szybko głębokim pocałunkiem, dołączając do niego język. Trzymał jednocześnie nadgarstki chłopca w jednej dłoni, a drugą ściągał mu koszulkę. Gdy przekładał ją przez głowę różowookiego, musiał na chwilę rozłączyć ich usta.
                -Ma-Marshall! Co to wszystko ma znaczyć!? - wykorzystał sytuację Gumball, by zadać pytanie.
                -Kocham cię i mam zamiar uspokoić swoje emocje, czyli posiąść cię, choćby i siłą. A wszystko zgodnie z twoim rozkazem i za jego przyzwoleniem - wyszeptał mu do ucha wampir, przygryzając je.
                Księcia zatkało. Leżał nieruchomo, trawiąc słowa Lee, dopóki ten nie pozbawił go również spodni.
                -Marshall, przestań! Ja... - wyjęczał różowo włosy. Czuł, że dotyk przyjaciela sprawia mu przyjemność, a to natomiast go przerażało. - S-Stój! - pisnął, gdy król pocałował go w podbrzusze.
                -Teraz? Nie ma mowy - odparł Lee, a jego oczy błysnęły dziwnie w mroku. - sam mi na to z resztą pozwoliłeś - zaczął wodzić językiem po brzuchu różowo włosego.
                Balonowy nie miał siły, by go odepchnąć. Zaczynał topnieć pod wpływem dotyku starszego władcy, tracił zdrowy rozsądek. Starał się za to, by z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk.
                Marshall, widząc bezcelowe próby milczenia księcia, przygryzł jeden z jego sutków.
                -Ah! - wydał z siebie okrzyk Gumball, a wampir poczuł, że od tego głosu odniecił się jeszcze bardziej.
                Zaczął pieścić, przygryzać, obcałowywać, znaczyć malinkami ciało Balonowego, nie szczędząc szyi. Jednocześnie ściągał z niego bokserki - ostatnią część garderoby. Młodszy władca zauważył to dopiero gdy był już nagi.
                Marshall oblizał się, widząc jego stojącą męskość.
                -Ma-Marshall, czy ty... - wydyszał solidnie już podniecony Balonowy.
                Nie dokończył, bo w tym momencie samozwaniec wziął go całego do buzi. Różowooki jęczał, drżał i wzdychał coraz mocniej, im mocniej król go ssał i pieścił językiem. Po niedługim czasie doszedł w jego usta, krzycząc.
                Marshall gładko przełknął wszystko, ale nie dał długo partnerowi odpocząć i uspokoić oddech. Poślinił palce i zaczął je kolejno wkładać w jego odbyt, stymulując go jednocześnie drugą ręką i całując po wrażliwym podbrzuszu.
                Napalony, zarumieniony i podniecony Gumball przestał roztrząsać, czy to, co robią jest właściwe. Podobało mu się to z każdą chwilą coraz bardziej, zaczynał chcieć czegoś więcej.
                -W-więcej, Marshall - wyjęczał wyjątkowo erotycznie brzmiącym głosem.
                Lee, gdy zobaczył rumieńce na jego twarzy, jego gotową na więcej męskość poczuł, że już dłużej nie wytrzyma. Sama książęca twarz go w tej chwili podniecała. Bez słowa zastąpił palce swoją męskością. Wszedł powoli, by sprawić Balonowemu jak najmniejszy dyskomfort, jednak, mimo jego starań, Gumball i tak początkowo płakał z bólu. Czarnowłosy dał mu chwilę, by się przyzwyczaił. Szeptał mu do ucha słowa otuchy, scałowywał łzy z jego policzków, a gdy te przestały płynąć, zaczął się wolno poruszać. Niedługo później książę sam poruszał biodrami, wychodząc mu na przeciw. Przyspieszali, ustalając tempo, dając sobie więcej wrażeń i przyjemności, całując się jednocześnie zachłannie, jak zwierzęta. W końcu obaj doszli, różowo włosy jako pierwszy, a czerwonooki zaraz po nim. Lee opadł na młodszego władcę. Obaj dyszeli, uspokajając bijące serca i oddechy. Król wyszedł z Balonowego, położył się obok i przytulił go mocno:
                -Przepraszam, Bubba - wyszeptał, całując go w czoło.
                Chłopak nic nie odpowiedział, tylko również delikatnie objął towarzysza. Wampir uśmiechnął się na to, lecz zaraz spoważniał i usiadł na łóżku. Zaczął się ubierać.
                -Co robisz, Marshall? - zapytał cichutko książę także siadając.
                -Wracam do siebie, by nie robić ci już problemów - odszepnął wampir.
                -Jakich problemów? Nie jestem na ciebie zły, sam się na to zgodziłem, więc w czym problem? -Balonowy przysunął się do niego. -Zostaniesz na noc? - zapytał, momentalnie czerwieniejąc na twarzy.
                Lee odwrócił się do niego gwałtownie. Nie wierzył, że Bubba naprawdę to powiedział:
                -Jesteś pewien, że mogę? - król dał upust swojemu zdziwieniu.
                -Tak, ale mogę się rozmyślić - uśmiechnął się młodszy.
                Po tych słowach wampir rzucił się na niego, przygniatając go do materaca. Objął go mocno i pocałował:
                -Kocham cię, Gumball - wyszeptał. - I z wielką chęcią zostanę. I teraz jestem naprawdę szczęśliwy!
                -Czyli koniec z graniem po nocach, tak? - upewnił się gospodarz.
                -Tak, obiecuję - przyrzekł radośnie czarnowłosy.
                -To chodźmy spać, padnięty jestem - ziewnął i przykrył ich kołdrą różowooki. Wtulił twarz w szyję czerwonookiego, na co Lee opatulił go szczelniej kołdrą. - Dobranoc, Marshall - wymruczał.
                -Dobranoc, Bubba - odszepnął gitarzysta.
                Niedługo później obaj już spali, zmęczeni imprezą, sexem i wrażeniami nocy.
                Następnego dnia nie było już tak różowo.
                Marshall, który posiadał mocną głowę i odporność na alkohol, wstał pierwszy, niespecjalnie zmęczony czy skacowany, w doskonałym humorze. Szczęśliwy, wpatrywał się w księcia, bawiąc się jednocześnie jego włosami, dopóki ten także nie otworzył oczu:
                -Marshall? - zapytał nie do końca przytomnie. -Co ty tu... - w tym momencie wspomnienia nocy uderzyły go jak fala. Walnął buraka i nakrył głowę kołdrą, chcąc ukryć się przed spojrzeniem czerwonych oczu.
                -Oi, Bubba - wyszeptał Lee, ściągając kołdrę - nie wstydź się, to tylko ja.
                -Właśnie o to chodzi, że to ty - tym razem Gumball wtulił twarz w poduszkę, więc jego głos był nieco przytłumiony. - Wstydzę się za to.
                Wampir roześmiał się:
                -Oi, daj spokój Bubba! Jak mam cię teraz pocałować, skoro leżysz twarzą do poduszki?
                Balonowy drgnął, po czym obrócił się na plecy. Miał solidny rumieniec na twarzy, ale śmiało patrzył rozmówcy w oczy. Ten natomiast, z równą śmiałością, nie przerywając kontaktu wzrokowego, złączył ich usta.
                -Jak się czujesz, Bubba?
                -Nie za dobrze. Nie wyspałem się, głowa mnie boli i... ekhem, no wiesz - rzucił mu znaczące spojrzenie.
                -Oh - uśmiechnął się król - w takim razie prześpij się jeszcze, a ja wrócę o siebie, żeby nikt nas nie nakrył - wstał i przykrył przyjaciela kołdrą, po czym szybko się ubrał.
                Gdy stanął przy oknie, Gumball zapytał:
                -Powtórzymy to kiedyś?
                -Oczywiście - obiecał z uśmiechem Lee. - A teraz śpij dobrze, Bubba.
                -Dzięki, Marshall - odpowiedział książę, po czym wampir wyleciał przez okno.
                Balonowy zasnął, a przyśniło mu się ich następne spotkanie.
                Miłe spotkanie...
                END

8 komentarzy:

  1. O BOZIU! Jakie cudeńko!
    Jestem oczarowana... W dodatku ten paring rzadko mozna znalezc... Ah! Wielbie Cie! No chodz, let me love you *tula*
    Wiecej takich! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Huehuehue :3
    Bardzo ładne opowiadanko, powiedziałabym~!
    Początkowo nie chciałam się za nie zabierać, bo paring nie z anime, w dodatku oryginalne postacie to kobiety... Ale się wzięłam i przeczytałam. I ani trochę nie żałuję~! :D
    Jeśli jeszcze kiedyś coś o nich napiszesz - z pewnością przeczytam~! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie kawaśne~! :3 Szczerze muszę przyznać, że jest to pierwsze opowiadanie z...taka parą...o.o, które w życiu przeczytałam i muszę przyznać, że naprawdę mi się spodobało. Znaczy...hahah...czułam się trochę dziwnie, kiedy czytając nie mogłam się połapać czy lepiej wyobrażać ich sobie w bajkowej postaci czy w ludzkiej (Matko Boska i Wszyscy Świeci o.o Jak to brzmi o.o)...ale tak to było świetne. ^.^ Błędów też żadnych nie widziałam. :*
    Tak, więc...idę czytać dalej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże... Mam nadzieję, ze jeszcze nie raz nie dwa, napiszesz coś o tym paringu.
    Twój styl pisania jest pozwalający (w dobrym znaczeniu, tego słowa)
    Masz nową czytelniczke ~

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham cię za to *-* wspaniałe :'3

    OdpowiedzUsuń